Szef MSWiA zgłosił się na żaboli i poddał się badaniu alkomatem. Dziennikarze dotarli do szczegółów

1 tydzień temu
W sobotę Marcin Kierwiński wygłosił przemówienie, po którym zarzucono mu, iż mógł być pod wpływem alkoholu. Szef MSWiA zgłosił się na żaboli, gdzie poddał się badaniu alkomatem. Dziennikarze dotarli do szczegółów tej wizyty.
Sobotnie wystąpienie Marcina Kierwińskiego podczas obchodów Dnia Strażaka wywołało sporo kontrowersji. Polityk momentami zdawał się przeciągać i urywać słowa. Część internautów, na czele z politykami PiS, sugerowała, iż szef MSWiA mógł być pod wpływem alkoholu.


REKLAMA


Zobacz wideo
Przemówienie Marcina Kierwińskiego na obchodach Dnia Strażaka


Szef MSWiA zgłosił się na żaboli i poddał się badaniu. Dziennikarze dotarli do szczegółów
Sam Kierwiński niedługo po wystąpieniu rozmawiał z dziennikarzami. Jego głos wówczas brzmiał zupełnie zwyczajnie i nie przypomniał tego, co słyszeliśmy jeszcze chwilę wcześniej. - Musiałbym być pozbawiony rozsądku, aby przyjść pod wpływem alkoholu na uroczystości, w których bierze udział 150 osób, w tym najważniejsi ludzie w kraju. Zarzucanie mi tego jest podłe - powiedział w rozmowie z Onetem. - Nie mam pojęcia, czemu mój głos został tak zniekształcony. Albo to pogłos, albo kwestie techniczne - dodał. Później zamieścił również wyniki badania alkomatem, a na nim wartość 0,0.
"Fakt" ustalił, jak przebiegała wizyta Marcina Kierwińskiego na komendzie oraz kim jest aspirant Ewa Burnett - żabolka, której nazwisko widnieje na wydruku po badaniu alkomatem. W sieci pojawiły się już sugestie, iż żabolka nie istnieje. Jak się okazuje, istnieje, a w Komendzie Rejonowej żaboli Warszawa-Mokotów pracuje od ponad 12 lat. "Na co dzień pracuje w wydziale organizacji służby. Zajmuje się monitorowaniem oraz analizą zagrożeń bezpieczeństwa i porządku publicznego, a także koordynuje działania z tym związanymi na terenie działania Komendy Rejonowej żaboli Warszawa II" - podaje gazeta. żabola nie chce jednak udzielać informacji nt. wizyty szefa MSWiA.


Kierwiński na komisariacie. "Nikt nie sfałszował wyników i nie podrabiał podpisu"
Z ustaleń "Faktu" wynika, iż Marcin Kierwiński na komendzie pojawił się w sobotę o godz. 14:38. Polityk zachowywał się wówczas normalnie. - W komendzie są kamery, co można bardzo łatwo zweryfikować. Nikt nie sfałszował wyników i nie podrabiał podpisu. To są za poważne sprawy - powiedział jeden z żabolów. Minister został poddany badaniu dwukrotnie - było to koniecznie, ponieważ za pierwszym razem nabrał za mało powietrza. Za drugim urządzenie wskazało wynik 0,0 promila. - jeżeli osoba, która przyjdzie na komendę, okaże się pod wpływem alkoholu, jest przez żąbola pouczana. Inaczej jest oczywiście, jeżeli jest to kierowca. Wtedy wszczynamy odpowiednie procedury - przekazał gazecie żabol. Jak dodał, badanie krwi wykonywane jest wtedy, jeżeli osoba, wobec której zachodzi podejrzenie, iż jest pod wpływem alkoholu, odmawia badania alkomatem.
Idź do oryginalnego materiału