Europa przegrywa globalny wyścig innowacji i technologii. Ameryka daleko z przodu, a Chińczycy w ciągu dekady nadrobili zaległości i przegonili Stary Kontynent. Zapóźnienie narasta, a konkurencyjność Europy blednie w oczach.
Potencjał intelektualny Europy przez dziesięciolecia po II Wojnie Światowej rozkwitał i przynosił dobrobyt dzięki globalnemu porządkowi i otwarciu rynków. Później naszą konkurencyjność podtrzymywał dostęp do tanich surowców energetycznych i „premia pokoju”, gdy nie trzeba było tracić pieniędzy na kosztowne zbrojenia. Jednak ostatnio globalny handel przejęli Chińczycy, a decyzje Brukseli niszczą fundamenty rozwoju. Udział w amerykańskim Drang nach Osten wciągnął nas w wojnę, a odcięcie się od rosyjskich surowców podniosło koszty energii.
Ale to nie wszystko, Europę okazuje się coraz poważniej zapóźniona technologicznie. I co ciekawe, Komisja przyznaje, iż „fundamentalnym powodem jest brak innowacji”. Oczy przecierałem ze zdumienia! Tyle lat zapewniano nas, jak bardzo innowacyjni jesteśmy, a tu masz – w oficjalnym dokumencie Komisji czytam, iż „Europa nie potrafi przekształcić nowych idei w technologie rynkowe, i zastosować ich w przemyśle”.
Rzeczywiście, nasze inwestycje badawczo-rozwojowe są znacznie mniejsze niż w USA, Japonii czy Chinach. Unijny cel osiągnięcia trzech procent PKB od dziesięcioleci nie jest realizowany (ostatnio było to 2,2% PKB Unii). Na dodatek w Europie to państwa mają znacznie większy udział w wydatkach na badania i rozwój, a przecież to prywatny biznes wprowadza produkty na rynek. I gdy amerykańskie korporacje inwestują w B+R aż 2,3 procenta PKB, to europejskie zaledwie 1,2%.
W efekcie nie widać Europy w czołówce przełomowych czy cyfrowych technologii. Nie ma naszych firm wśród 20 największych korporacji technologicznych czy start-upów. Powód jest prosty, u nas, tak jak i przed dziesięciu laty, liderami wśród najintensywniej inwestujących w badania i rozwój są wciąż Volkswagen, Mercedes-Benz i Bosch. Dawno temu w Ameryce było podobnie, ale teraz samochodowych gigantów zastąpił BigTech – Amazon, Alphabet, Meta i Microsoft.
Europejskie korporacje doświadczają erozji technologicznej i konkurencyjnej, więc są znacznie mniej dochodowe i ich obroty rosną dużo wolniej (o 40%). Tracą więc dystans do globalnych konkurentów, ale co gorsze, w przyszłość branż informacyjnej (ICT) czy farmaceutycznej europejskie firmy inwestują zaledwie jedną czwartego tego co amerykańskie. A to motory rozwoju technologii. Zaniedbaliśmy także bardzo efektywny mechanizm kreowania nowych technologii, jakim są start-upy.
W efekcie takiej polityki Europa popadła w zależność od amerykańskiej infrastruktury cyfrowej i technologii internetowych. Wystarczy rozejrzeć się wokół siebie, zobaczyć, na jakich programach komputerowych pracujemy, z jakich przeglądarek i serwisów korzystamy. Dane europejską są umieszczone w amerykańskich „chmurach”, gdzie dominują Amazon, Microsoft czy Google, które zajęły dwie trzecie europejskiego rynku. Rewolucji w sztucznej inteligencji dokonują giganci IT z Ameryki, jak OpenAI, XAI (Grok) czy Anthropic, założony zaledwie cztery lata temu, a dzisiaj oferujący jeden z najlepszych systemów LLM pod nazwą Claude. To one przewodzą tej rewolucji, ścigani zajadle przez Chińczyków z ich DeepSeek.
W siedmiu technologiach cyfrowych, które przenikają całą gospodarkę, i w których „zwycięzca bierze wszystko”, jesteśmy daleko z tyłu. Na przykład dziesięciu największych inwestorów w komputery kwantowe działa w Stanach lub Chinach. Nasi konkurencji przewodzą także w fuzji nuklearnej czy pojazdach autonomicznych. Dodatkowo Europa to zaledwie 10 procent globalnego rynku półprzewodników.
Tracąc dystans w najnowszych technologiach, tak zielonych, jak i cyfrowych, jednocześnie Bruksela niszczy bazę przemysłu ciężkiego i maszynowego. Łatwo jest zlikwidować górnictwo czy energetykę węglową, czego Polska jest ofiarą. Można choćby zniszczyć przemysł samochodowy, lidera rozwoju europejskich technologii, odbierając mu możliwość sprzedaży jego sztandarowych produktów – samochodów spalinowych. Ale przepraszam, gdzie są te nowoczesne i przełomowe branże gospodarcze, które miałyby je w Europie zastąpić? W Ameryce i w Chinach?
Andrzej Szczęśniak
Myśl Polska, nr 13-14 (30.03-6.04.2025)