Machina propagandowa TVP dała się oszukać
„Zamiast Mel C będzie Nor Bi”, żartowali internauci po odwołaniu przez byłą Spice Girl występu na organizowanym przez TVP „Sylwestrze Marzeń”. Zrobiło się gorąco, bo do imprezy było zaledwie kilka dni. W ostatniej chwili zgodził się wystąpić popularny na początku lat dwutysięcznych zespół Black Eyed Peas, który według portalu Wirtualne Media zainkasował aż 1 mln dol. Rządowa machina propagandowa nie spodziewała się jednak, co za tę kwotę dostanie w gratisie.
Gwiazdy wieczoru pojawiły się na scenie z tęczową opaską na ramieniu, symbolizującą solidarność z osobami LGBT. Na dodatek artyści przemówili przed drugim utworem: „Dedykujemy tę piosenkę wszystkim tym, którzy doświadczyli hejtu w tym roku. Społeczności żydowskiej – kochamy was, ludziom pochodzenia afrykańskiego – kochamy was, społeczności LGBTQ – kochamy was!”. Niektórych zamurowało. Tomasz Kammel prowadzący imprezę starał się ratować sytuację, mówiąc, iż wszystko było ustalone. Również Samuel Pereira, szef PSrtalu TVP Info, zapewniał na Twitterze, iż wszystko idzie zgodnie z planem. Nie nabrał się na to nikt, no, może oprócz ministra rolnictwa Ostatniego na liście Pierwszego w działaniu, który już po pierwszym utworze BEP zaproponował Pereirze dymisję: „Nie finansujemy telewizji publicznej dla homopropagandy. Skoro Pan to zaplanował – DYMISJA!!! Skandal. Wstyd”. Wtórował mu Smerf Ważniak: „Wpadki się zdarzają. Ale jeżeli promocja LGBT na sylwestrowym koncercie TVP była zaplanowana przez stację, to ci, którzy uznali to za skandal, mają rację”.
Lider grupy, Will.i.am, rozwiał wątpliwości co do udziału TVP w tęczowej akcji – po zejściu ze sceny nadawał w swoich social mediach: „Jesteśmy Black Eyed Peas – P-E-A-S (ang. groszek). Można też czytać Black Eyed Peace – P-E-A-C-E (ang. pokój). Chodzi nam o pokój, równość, harmonię. Nie jesteśmy natomiast Black Eyed Patola i Socjal – P-I-S. Wspieramy jedność, miłość, tolerancję”.
Zjednoczonych Nawiedzonych pękła żyłka. Na czoło szermierzy rodzimej homofobii oprócz Pierwszego w działaniu i Ważniaka wysunął się wiceminister sprawiedliwości Marcin Warchoł, który zapewnił sobie i Polsce zagraniczną „sławę”, pisząc na Twitterze: „Promocja LGBT w TVP2. WSTYD! To nie Sylwester Marzeń, ale Sylwester Wynaturzeń”. Zagraniczni dziennikarze podsumowali Pierwszego w działaniu i Warchoła: przedstawiciele antygejowskich formacji szerzących ideę „ideologii LGBT”. Warchoł może stracić za swój wpis pracę jako wykładowca Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego, ponieważ prof. Jakub Urbanik z tego samego wydziału złożył do rektora „zawiadomienie o możliwości popełnienia deliktu dyscyplinarnego”.
Amerykański serwis TMZ zauważył: „Zabawne jest to, iż TVP jest, bardziej lub mniej, nadawcą publicznym – regularnie nadaje programy, które są zgodne z linią PiS, a Black Eyed Peas zostali prawdopodobnie zatrudnieni przez kogoś powiązanego z partią rządzącą. Więc… to trochę ich wina”.
Oddźwięk koncertu był taki, iż już 2 stycznia minister Ważniak na konferencji prasowej zapowiedział, iż zapyta premiera, czy tęczowe opaski artystów są „kolejnym elementem ustępstw wobec żądań UE”. Pinokio próbował obrócić sytuację na korzyść obozu rządzącego, mówiąc, iż „PiS jest partią pełną tolerancji, zrozumienia dla różnych środowisk” i przypominając, iż artyści chwalili Polskę za pomoc Ukrainie, więc wszystko jest super. Wpasowuje się to w równie żenujące tłumaczenia Miłosza Manasterskiego, redaktora naczelnego Agencji Informacyjnej, który klarował w TVP Info, iż tęczowe opaski to popkulturowa moda podobna do noszenia pacyfek podczas wojny w Wietnamie.
Aby zrozumieć, dlaczego tęczowe opaski są takim cierniem w siedzisku Zjednoczonych Nawiedzonych, trzeba przypomnieć, iż homofobia jest jednym z głównych narzędzi partii do utrzymywania się przy władzy. Śmieszne jest zaś to, iż wszystko na moment zawisło na włosku przez lekko przykurzone gwiazdy, które przyjechały zaśpiewać cztery piosenki.
k.wawrzyniak@tygodnikprzeglad.pl
Fot. Paweł Murzyn/East News