16 września 2025 r., podczas debaty „Energia – technologia – geopolityka” w ramach Europe Future Forum 2025, Martin Ehl, główny analityk w Hospodářské Noviny, poprowadził dyskusję na temat przyszłości energetycznej Europy. W panelu uczestniczyli: Adomas Audickas, zastępca dyrektora generalnego ds. bioenergii w MHP i były wiceminister gospodarki Litwy, Frank Arnauts, ambasador i szef belgijskiej jednostki ds. polityki strategicznej UE w Ministerstwie Spraw Zagranicznych Belgii, Andrej Nosko, współdyrektor wykonawczy w PILnet, oraz Maciej Zaniewicz, starszy analityk w Programie Europejskim Forum Energii.
***
Martin Ehl: Zanim przejdziemy do głębszej dyskusji, chciałbym zacząć od krótkiego, zdecydowanego pytania. Jaka może być kolejna europejska innowacja high-tech, która pomoże zwiększyć naszą konkurencyjność, skoro Chiny wyprzedziły nas w dziedzinie zielonych technologii?
Andrej Nosko: Twoje pytanie skłania nas do wyobrażenia sobie czegoś cudownego, a ja nie jestem w stanie udzielić jednej odpowiedzi, jakiegoś świętego Graala, zimnej fuzji z Belgii, która uratuje nas wszystkich za jednym zamachem. Nie przychodzi mi do głowy żadne cudowne rozwiązanie.
Maciej Zaniewicz: Gdybym znał odpowiedź na to pytanie, prawdopodobnie nie siedziałbym tutaj, tylko zakładał własną firmę. Zgadzam się, iż nie powinniśmy szukać świętego Graala transformacji energetycznej, ale mamy tendencję do poszukiwania takich magicznych rozwiązań.
Jest taki stary, ale wciąż dobry norweski serial telewizyjny „Occupied” o wielkim reaktorze jądrowym na tor, który zmienia cały norweski system energetyczny. Z dnia na dzień decydują się porzucić produkcję paliw kopalnych, a potem zostają zajęci przez Rosję. Lubimy takie rozwiązania. Ale są one dobre tylko w filmach, a nie w prawdziwej polityce.
W rzeczywistości, jeżeli chcemy, aby nasza polityka odniosła sukces, istnieją łatwe do osiągnięcia cele i możliwe rozwiązania, które wykorzystują istniejące technologie.
Frank Arnauts: Jestem dyplomatą i strategiem, więc postaram się udzielić nieco dyplomatycznej odpowiedzi. Dla Unii Europejskiej jako całości, a na pewno nie dla wszystkich państwa członkowskiego z osobna, nie ma jednego świętego Graala. Nasze państwa członkowskie mają bardzo różne uwarunkowania geograficzne, interesy gospodarcze i specjalizacje.
Dla całej UE i dla regionalnych klastrów w jej obrębie musimy znaleźć najlepszy i najbardziej odporny koszyk energetyczny. Będzie to wyzwaniem również dla kraju takiego jak Belgia. w tej chwili jesteśmy bardzo uzależnieni od energii jądrowej i gazu, a coraz lepiej radzimy sobie z energią wiatrową i słoneczną. Wiele oczekujemy od wodoru, a wielu ekspertów daje nam nadzieję, zwłaszcza w połączeniu z wychwytywaniem i składowaniem dwutlenku węgla.
Adomas Audickas: Będę pełnił dwie funkcje. w tej chwili zajmuję się biznesem, ale wcześniej byłem wiceministrem gospodarki, więc najpierw wypowiem się z politycznego punktu widzenia, ponieważ chcę nieco skrytykować polityków.
Po pierwsze, uważam, iż politycy nie powinni wybierać żadnej konkretnej technologii. Byłaby to najgorsza decyzja, jaką mógłby podjąć polityk: „Zróbmy to, zróbmy tamto”. Są oni zbyt daleko od prawdziwego zrozumienia tego, co należy zrobić. W technologii trzeba próbować wiele razy i potrzeba lat, zanim się coś zrozumie, i dopiero wtedy, być może, coś się wydarzy.
Rządy powinny stworzyć warunki dla start-upów. Kiedyś jeździłem do Doliny Krzemowej, aby zrozumieć, w jaki sposób sztuczne mięso może konkurować z normalnym mięsem, które jem na co dzień. Jest to fenomenalna grupa wysokiej klasy specjalistów pochodzących z różnych start-upów. jeżeli potrzebujesz kogoś z Google, dostajesz kogoś z Google. jeżeli potrzebujesz specjalisty ds. danych, masz najlepszego specjalistę ds. danych. jeżeli potrzebujesz najlepszych biotechnologów, oni tam są.
Mają sprzęt z drugiej ręki, którego nigdy nie udałoby się zdobyć w Europie. Mówią: „Kupiliśmy ten reaktor od firmy, która próbowała coś zrobić, ale nie wyszło, więc kupiliśmy go z drugiej ręki”. Jest też mnóstwo pieniędzy, choćby na szalone pomysły. Dopóki nie stworzymy czegoś podobnego do Doliny Krzemowej, nie sądzę, aby Europa miała szansę stać się liderem w jakiejkolwiek technologii.
Kto pokryje koszty sieci i elektrowni, które nie będą już potrzebne?
Chciałbym poznać wasze opinie na temat tych łatwych do osiągnięcia celów. Przejdźmy od marzeń do rzeczywistości i zastanówmy się, co możemy zrobić, aby poprawić ceny energii elektrycznej i jej efektywność. Na przykład w Czechach właśnie opracowaliśmy „plan B” dla zielonej gospodarki w oparciu o badania oparte na dużych zbiorach danych. Nacisk kładziony jest na efektywność i izolację w sektorze przemysłowym. Nie jest to łatwe, ale koszty są stosunkowo niskie w porównaniu z budową nowych źródeł energii. Jakie są łatwe do osiągnięcia cele i możliwe innowacje w tej dziedzinie?
Andrej Nosko: Sytuacja w Europie nie jest tak zła, jak się często słyszy. Jesteśmy inni. Nie można porównywać rodzaju innowacji, które mają miejsce w Dolinie Krzemowej, z rodzajem innowacji, które są możliwe w Europie.
W Dolinie Krzemowej występuje niezwykle wysoki wskaźnik niepowodzeń, który umożliwia innowacje. Jednak model ten jest po prostu niemożliwy do zastosowania w przypadku dużych projektów infrastrukturalnych lub energii jądrowej. Nie można założyć start-upu zajmującego się energią jądrową w taki sam sposób, jak start-upu zajmującego się oprogramowaniem, ze względu na strukturę tych projektów.
Uważam, iż w tych obszarach model instytucjonalny, który mamy w Europie, nie jest przeszkodą, nie jest błędem, jest cechą charakterystyczną. Umożliwia on innowacje, które są możliwe w bardzo złożonych systemach wymagających wysokich inwestycji w konkretne umiejętności. Powinniśmy zacząć od pytania, co w systemach instytucjonalnych i gospodarce politycznej Europy umożliwia konkretny rodzaj innowacji.
Maciej Zaniewicz: Przede wszystkim musimy skupić się głównie na istniejących technologiach.
Cała dyskusja jest nieco zniekształcona. Europa przez cały czas ma nadwyżkę w handlu. Stany Zjednoczone przez cały czas są ogromnym eksporterem. przez cały czas jesteśmy konkurencyjni. Przed nami stoją wyzwania, ale powinniśmy zdawać sobie sprawę z tego, gdzie się znajdujemy.
Jeśli chodzi o energię, podstawowym problemem jest to, że, jak powiedział Andrej, różnimy się od Stanów Zjednoczonych, które mają tani gaz ziemny, i od Rosji, która ma tani gaz i ropę. My tego nie mamy i nie możemy budować naszej przyszłości na tym, co zostało zbudowane wcześniej.
W zeszłym roku wydaliśmy około 370 mld euro na import paliw kopalnych. Bez modernizacji i inwestycji w to, co mamy na naszym własnym terytorium, pozostaniemy podatni na kryzysy takie jak ten z 2021 r., kiedy to Rosja zakłóciła europejski rynek energii. przez cały czas odczuwamy tego konsekwencje.
Przez „istniejące technologie” rozumiem głównie energię jądrową i odnawialną z bateriami oraz inwestycje w sieci energetyczne. Nasze sieci zostały zaprojektowane z myślą o wysoce scentralizowanej produkcji energii. Zmieniliśmy naszą produkcję. Dysponujemy bardzo tanimi źródłami energii. Na przykład w Polsce energia wiatrowa na lądzie jest około cztery razy tańsza niż węgiel kamienny, choćby bez handlu emisjami.
Problem polega na tym, iż po dodaniu kosztów dystrybucji sytuacja wygląda zupełnie inaczej. Ceny w ciągu dnia są zupełnie inne. Latem, około godziny 14:00, mamy ceny ujemne. To zupełnie nowa sytuacja dla Polski. Następnie około godziny 19:00 lub 20:00 ceny są bardzo wysokie. Potrzebna jest większa elastyczność i nowe instrumenty.
W tym miejscu pojawiają się łatwe do osiągnięcia korzyści. Potrzebujemy zintegrowanego planowania na poziomie UE i na poziomie krajowym. w tej chwili nasze plany rozwoju sieci energetycznej i systemu gazowego nie są ze sobą skoordynowane. Planujemy nasz system gazowy bez uwzględnienia rozwoju sieci energetycznej w nadchodzących latach.
Według naszych badań, dzięki integracji tych planów na poziomie krajowym można by zaoszczędzić około 400 mld euro w całej Europie. Nie jest to dużo w stosunku do całej gospodarki, ale jest to znacząca kwota. Większym wyzwaniem jest jednak ryzyko powstania aktywów osieroconych, na przykład sieci i elektrowni, które za dziesięć lat nie będą potrzebne, a za które ktoś przez cały czas będzie musiał zapłacić.
Musimy przygotować Europę na trudne czasy.
A więc więcej Europy?
Maciej Zaniewicz: W pewnym sensie tak, ale nie nazwałbym tego „więcej Europy”, ponieważ to sformułowanie wywołuje reakcję alergiczną w coraz większej liczbie stolic.
Wracając do badania, większe oszczędności wynikają z zintegrowanego planowania międzysektorowego na poziomie krajowym niż z planowania międzynarodowego na poziomie europejskim. Jest to politycznie wykonalne i społecznie akceptowalne, a pieniądze po prostu leżą na ulicy.
Frank Arnauts: Nowe technologie i innowacje są łatwo dostępne i zgadzam się, iż musimy w nie inwestować, ale nie jest to nic nowego.
Zanim te technologie się rozwiną, chcemy mieć odpowiednią wiedzę specjalistyczną i być gotowi, aby w nich uczestniczyć. Ma to najważniejsze znaczenie dla kraju takiego jak Belgia, gdzie działa wiele energochłonnych i trudnych do ograniczenia gałęzi przemysłu, w których bardzo trudno jest zmniejszyć emisję dwutlenku węgla. W tych konkretnych przypadkach oraz w podobnych krajach, takich jak Czechy, sensowne może być wykorzystanie wodoru oraz wychwytywanie i składowanie dwutlenku węgla.
Powinniśmy pozostawić tę opcję otwartą. Być może nie będzie to najlepsze rozwiązanie, ale warto spróbować.
Jeśli chodzi o energię jądrową, zrewidowaliśmy naszą politykę. Najpierw zdecydowaliśmy się zrezygnować z energii jądrowej. Następnie, aby zabezpieczyć koszyk energetyczny i rozłożyć ryzyko, zmieniliśmy tę decyzję. Staliśmy się przykładem tego, jak daleko można się posunąć w przedłużaniu okresu eksploatacji dość starych elektrowni jądrowych.
Od niektórych ekspertów słyszałem choćby pochlebne uwagi, iż zrobiliśmy w tej kwestii coś interesującego.
Belgia jest jednym z najgęściej zaludnionych państw w Europie, obok Holandii. Mieliśmy ostatni kawałek otwartej przestrzeni, niewielki obszar Morza Północnego, i poświęciliśmy go. Wypełniliśmy go najgęstszym lasem wiatraków, jaki można sobie wyobrazić. Staraliśmy się być kreatywni i jesteśmy gotowi zapłacić za to cenę.
Musimy przygotować nasze społeczeństwa na trudne czasy. Wyzwania są ogromne i wszyscy musimy wziąć udział w działaniach, które mają im sprostać. Dyskusja na temat odporności i gotowości nie jest pusta. Jest realna.
Unia Europejska chce być bardzo bezpieczna we wszystkim.
Adomas Audickas: Chciałbym wyjaśnić kwestię innowacji. Kiedy mówimy o innowacjach, energia słoneczna i wiatrowa nie są tak naprawdę innowacjami; są one raczej kontynuacją tej samej technologii, tylko na większą skalę.
Kiedy mówiłem o Dolinie Krzemowej, miałem na myśli prawdziwe innowacje. W energetyce bardzo trudno jest wymyślić coś naprawdę nowego, ponieważ wymaga to ogromnej skali i ogromnych nakładów kapitałowych. W ciągu ostatnich dwudziestu lat nie pojawiło się nic naprawdę nowego w tej dziedzinie.
Chcę być adwokatem diabła i nieco skrytykować Unię Europejską. Unia Europejska chce być bardzo bezpieczna we wszystkim i nie chce podejmować ryzyka. jeżeli chcesz tworzyć innowacje, musisz stworzyć bańkę, ponieważ innowacje powstają dzięki bańkom. Musisz przeznaczyć na nie dużo publicznych pieniędzy, ale kwota, którą marnujesz, jest niewielka w porównaniu z tym, co możesz zyskać.
Izrael to zrobił. Przeznaczył dużo pieniędzy rządowych na start-upy i udało mu się stworzyć prawdopodobnie drugie po Dolinie Krzemowej najważniejsze centrum innowacji. Być może Chiny też mają takie centrum, ale Izrael zbudował je dzięki dużym inwestycjom publicznym.
Moim zdaniem rolą rządu nie jest wybieranie technologii, ale tworzenie warunków. Jednym z takich sektorów jest biometan. Biometan jest bardzo dobrym źródłem energii. Jest to w zasadzie gaz ziemny, z tą różnicą, iż jest ekologiczny. Może kosztować 60 lub 70 euro za megawatogodzinę. Tak, jest droższy od gazu ziemnego, ale jest produkowany lokalnie i jest ekologiczny, więc ma wiele zalet.
Jednak Unia Europejska nie ma jednego rynku biometanu. Każdy kraj ma mały rynek. Na taką skalę nie można naprawdę generować innowacji, ponieważ większość producentów jest bardzo mała i nie ma miejsca na innowacje.
Unia Europejska musi stworzyć jeden rynek. jeżeli to zrobi, z pewnością osiągniemy efektywność – może nie radykalne innowacje, ale efektywność skali.
Podam kolejny przykład z mojej pracy. Współpracuję z producentami biometanu na Ukrainie i staram się importować go do Europy. Chcemy, aby Europa zaakceptowała ukraiński biometan. To bardzo dziwne, iż rosyjski skroplony gaz ziemny jest akceptowany, a biometan z Ukrainy nie. Staramy się otworzyć drzwi. W Komisji Europejskiej jest jedna osoba, która jest ekspertem w tej dziedzinie i współpracujemy z nią od osiemnastu miesięcy. Nie możemy uzyskać jasnych odpowiedzi, a ta osoba od dwóch miesięcy jest na urlopie.
W przypadku tego rodzaju pracy nie mam zbyt wielkich nadziei na świetlaną przyszłość. Musimy być bardziej zdecydowani, w przeciwnym razie będziemy tylko reagować po kryzysie, a dopiero potem wyciągać wnioski. To jak Organizacja Traktatu Północnoatlantyckiego dla Europy. W Europie była wojna, a prezydent Stanów Zjednoczonych groził rozformowaniem NATO, zanim kraje naprawdę zaczęły inwestować w obronność. Mam nadzieję, iż Europa się zmieni i stanie się bardziej zdecydowana.
Jeśli chodzi o energię w szerszym ujęciu, nie ma zbyt wielu rzeczy, które możemy zrobić. Energia słoneczna i wiatrowa są dobre, ale nie mogą w pełni zastąpić paliw kopalnych. Baterie są bardzo drogie. Europa musi być bardziej pragmatyczna i łączyć gaz z energią słoneczną i wiatrową zamiast budować baterie. Baterie są niezwykle drogie. jeżeli używa się gazu do regulacji szczytów, można uzyskać bardzo dobry i stosunkowo tani system. Jednak boimy się nowych elektrowni gazowych i bardzo trudno jest zbudować elektrownię gazową w Europie.
Kiedy wieje wiatr, Europa eksportuje
Zostańmy na chwilę na Litwie. Przeprowadziliście transformację, która dla wielu naszych państw jest niewyobrażalna. Aby przystąpić do UE, musieliście zamknąć elektrownię jądrową Ignalina, podobną do elektrowni w Czarnobylu. Litwa była wcześniej eksporterem energii elektrycznej, a następnie musieliście ją zamknąć i dostosować się do wymagań UE. Co stało się z waszym systemem energetycznym?
Adomas Audickas: Stało się tak, iż staliśmy się bardzo dobrymi komunikatorami. Mamy dużo wiatru. Kiedy wieje wiatr, mamy nadwyżki mocy i eksportujemy. Kiedy nie wieje wiatr, importujemy.
W sumie, jeżeli się sprawdzić, importujemy, ponieważ nadwyżki mocy mamy tylko wtedy, gdy wieje silny wiatr. przez cały czas mamy problemy i przez cały czas musimy więcej inwestować. Musimy inwestować w gaz, w przeciwnym razie będziemy mieli bardzo niestabilny system, ponieważ nie można polegać wyłącznie na wietrze i słońcu. w tej chwili energia elektryczna kosztuje stosunkowo niewiele. Regulacje kosztują dużo. To jest najważniejsze.
Często słyszy się narzekania, iż Bruksela reguluje wszystko, ale kwestia koszyka energetycznego pozostaje sprawą krajową. Co można zrobić w Brukseli, w Komisji Europejskiej lub w państwach członkowskich, aby ułatwić osiągnięcie tych łatwych do zrealizowania celów lub poprawić rynek energii, ceny i dostępność?
Adomas Audickas: Jednym z przykładów jest stworzenie jednolitego rynku biometanu dla całej Unii Europejskiej. Powinniśmy przestać bronić każdego krajowego producenta i myśleć o Unii jako całości. W tej chwili korzyści z fragmentacji są niewielkie dla całej UE.
Wracając do Ukrainy, dziwne jest to, iż importujemy około pięćdziesiąt milionów ton rosyjskiego skroplonego gazu ziemnego, co stanowi ogromną ilość, ale nie importujemy ukraińskiego biometanu. Nie postępujemy zgodnie z tym, co głosimy.
Jest wiele takich przykładów. Ukraina jest częścią Europejskiej Unii Energetycznej, co oznacza, iż znajduje się na tym samym rynku energii co Unia Europejska. Zasady jednolitego rynku to niedyskryminacja i swobodny przepływ towarów, ale UE nie zawsze przestrzega tych zasad.
Moim zdaniem pierwszym krokiem jest po prostu przestrzeganie naszych własnych zasad. Gdy już to zrobimy, będziemy mogli porozmawiać o bardziej wyrafinowanych środkach.
Frank Arnauts: Dużo mówimy o konkurencyjności na poziomie międzynarodowym. Kolejnym krokiem w tym rozumowaniu jest zawsze stwierdzenie, iż zanim będziemy konkurencyjni i silni na arenie międzynarodowej, potrzebujemy silnego rynku wewnętrznego. Rynek energii jest jednym z filarów tego rynku wewnętrznego.
Zgodnie z mottem „zanim będzie lepiej, musi być gorzej”, być może potrzebujemy większej presji, aby działać szybciej. Już teraz mamy tak dużą presję zewnętrzną, iż powinniśmy podjąć dodatkowe wysiłki. Komisja Europejska przygotowuje szereg wniosków i powinniśmy nad nimi pracować, aby zakończyły się sukcesem.
Jedna uwaga na temat gazu. Głównym powodem naszych wysokich kosztów gazu jest nieelastyczny system rurociągów. Dlatego dywersyfikacja jest niezwykle pilna i ważna. Problem polega na tym, iż poza Stanami Zjednoczonymi, Katarem i kilkoma innymi krajami nie ma zbyt wielu alternatywnych źródeł.
Potwór Zielonego Ładu
A co z uzależnieniem od gazu przesyłanego rurociągami w naszej części Europy i europejskimi regulacjami, które mogłyby temu zaradzić?
Maciej Zaniewicz: Po raz kolejny kluczem jest zintegrowane planowanie. Odniosę się do tego, co powiedział Adomas na temat gazu ziemnego.
W pełni popieram sektor biometanu i jego rolę w zmniejszaniu uzależnienia. Jest też kwestia emisji. Biometan ma efektywnie ujemną emisję, ponieważ zmniejsza emisję metanu w sektorze rolnym.
Musimy pamiętać, iż turbiny gazowe z otwartym cyklem i szerzej pojęty gaz ziemny z pewnością będą przez cały czas potrzebne w naszym systemie, szczególnie w celu pokrycia szczytowego zapotrzebowania. Powinniśmy jednak zachować ostrożność w kwestii gazu ziemnego, ponieważ elektrownie gazowe będą ustalać cenę w godzinach szczytu, a cena ta będzie bardzo wysoka. Mówimy o elektrowniach, które będą działać być może przez dwadzieścia procent czasu, tylko wtedy, gdy nie będzie wiatru i nie będzie produkcji energii fotowoltaicznej.
Czy gaz jest potrzebny? Oczywiście. Ale nie jest to jedyne rozwiązanie. W celu zapewnienia bezwładności i stabilności systemu dysponujemy zasobami niegenerującymi energii, które mogą służyć systemowi. Dysponujemy również rozwiązaniami technicznymi, takimi jak baterie wielkoskalowe, które już istnieją i w które możemy inwestować.
Nie zgodziłbym się, iż baterie nie są konkurencyjne. Ceny są wysokie, ale choćby w Polsce baterie wygrywają z gazem ziemnym w aukcjach rynku mocy. jeżeli spojrzeć na prognozy cen baterii z 2020 r., eksperci nie spodziewali się, iż ceny spadną tak nisko, jak to miało miejsce. Baterie mają swoje miejsce w systemie energetycznym. Na przykład w Kalifornii baterie są w tej chwili jednym z największych źródeł energii w systemie. Naprawdę pomagają one w utrzymaniu równowagi w sieci.
Oczywiście nie mamy klimatu kalifornijskiego i stoimy przed innymi wyzwaniami. Ale zintegrowane planowanie może również obejmować inne sektory. W Polsce i na Litwie mamy bardzo dobrze rozwinięte systemy ciepłownicze. Elektrociepłownie również mogą pomóc w zrównoważeniu rynku energii elektrycznej.
Są to rozwiązania bardzo techniczne, ale dostępne. Aby mogły one funkcjonować, sektory muszą się „widzieć” i wspólnie planować. Jest to skomplikowane. W przeszłości system energetyczny był prosty. Były ogromne elektrownie węglowe, na przykład w Polsce. Teraz nie jest to proste. Jest to bardzo złożone i aby dobrze planować, trzeba rozważyć wiele rozwiązań.
Zintegrowane planowanie może przynieść oszczędności i zapobiec sytuacji, w której Polska, Niemcy, Czechy, Słowacja i Litwa planują swoje krajowe potrzeby w zakresie mocy oddzielnie. Każdy z tych państw buduje moce gazowe na godziny bez wiatru i słońca, a moce te działają następnie przez dziesięć procent czasu. jeżeli planujemy z szerszej perspektywy, możemy czasem uniknąć tych inwestycji, rozwijając sieci, które pozwalają nam dzielić się zasobami.
Andrej Nosko: Fakt, iż sieci energetyczne są głównie odpowiedzialnością krajową, stanowi przeszkodę dla lepszej koordynacji na poziomie UE, ale taka jest rzeczywistość. Nie ma woli politycznej, aby zmienić traktaty.
Ponadto, gdy myśli się o rozwiązaniu energetycznym, musi ono spełniać kilka kryteriów. Po pierwsze, musi być technicznie wykonalne. Musi działać i przekształcać energię w systemie. Po drugie, w obecnym systemie musi przynosić zyski. jeżeli nie przynosi zysków, nie zostanie wdrożone. Po trzecie, musi być społecznie akceptowalne i politycznie wykonalne. Musi być możliwe do zbudowania w danej społeczności i kraju. Na przykład energia jądrowa w Niemczech nie spełnia tego trzeciego warunku. Po czwarte, musi być zrównoważona środowiskowo.
Kryteria te pomagają rozłożyć problemy na czynniki pierwsze. Jednym z problemów jest to, jak zaspokoić popyt w nocy, gdy w ciągu dnia występuje nadwyżka podaży. Jednym z rozwiązań jest magazynowanie energii w bateriach. Innym jest zarządzanie popytem. Trzecim rozwiązaniem jest produkcja wodoru, gdy cena energii elektrycznej jest ujemna, o ile ktoś pokryje koszty infrastruktury. Jest to stosunkowo niewielki problem, dla którego mamy już rozwiązania techniczne.
Nie mamy natomiast rozwiązań technicznych pozwalających na pokrycie zapotrzebowania w okresie od listopada do marca wyłącznie dzięki energii słonecznej. W tym okresie nie można ładować baterii dzięki energii słonecznej. Można je ładować dzięki energii wiatrowej, ale wtedy, o ile nie ma się tyle szczęścia co Belgia położona nad morzem, napotyka się problem „nie na moim podwórku”. Ludzie nie chcą turbin na swoich podwórkach. Napotyka się więc ograniczenia związane z akceptacją społeczną.
Powinniśmy również zwrócić uwagę na zachowanie polityków. Wielu z nich, dążąc do ponownego wyboru, zrzuca wszystkie problemy, za które często ponoszą wyłączną odpowiedzialność na szczeblu krajowym, na „Brukselę”. Tworzą potwora z Zielonego Ładu wśród ludzi, którzy choćby nie rozumieją, iż jest to termin marketingowy obejmujący wiele różnych polityk, z których wiele faktycznie poparliby. Na przykład upcykling i prawo do naprawy są częścią Zielonego Ładu, ale bardzo kilka osób zdaje sobie z tego sprawę.
Musimy więc zastanowić się, jak komunikować się i przeciwdziałać niektórym z tych narracji, które podważają naszą zdolność do poszukiwania rozwiązań technicznych, ekonomicznych i społecznych. Ludzie mówią „nie chcę tego”, nie wiedząc dlaczego.
Największą organizacją charytatywną na świecie jest biznes
Czy naprawdę potrzebujemy źródeł energii, aby osiągać zyski w Europie, jeżeli traktujemy energię elektryczną lub energię jako usługę, a nie towar?
Frank Arnauts: Energia jest infrastrukturą krytyczną. Jest jak krew dla naszego organizmu. Jest niezbędna do funkcjonowania naszego społeczeństwa, tak samo jak niezbędne są internet i usługi informatyczne. Kiedy wszystko staje się bronią i częścią polityki bezpieczeństwa, wzrasta odpowiedzialność państwa.
Dotyczy to każdej infrastruktury krytycznej, w tym portów. Widzieliśmy, jak francuskie i greckie porty zostały sprzedane chińskim firmom. Dzisiaj prawdopodobnie nie powtórzono by tej decyzji. Nowa wiedza niesie ze sobą nowe obowiązki i większą odpowiedzialność państwa w wielu obszarach życia społecznego.
Nie powinniśmy lekceważyć opinii publicznej. Można wyjaśnić, iż żyjemy w trudnych czasach i potrzebne są inwestycje państwa, przedsiębiorstw i obywateli, a poświęcenia mają swoją cenę. Jest to związane z bezpieczeństwem, a bezpieczeństwo nigdy nie jest darmowe.
Wymaga to przywództwa na szczeblu krajowym i unijnym oraz wspólnego przywództwa ze strony Rady Europejskiej. Bruksela nie powinna być traktowana jako miejsce, do którego jedzie się na spotkania, aby po powrocie do domu obwiniać ją za wszystko. Potrzebujemy wspólnego przywództwa i zaangażowania naszych przywódców. Musimy wyjaśnić obywatelom, jakie poświęcenia mogą być konieczne, aby zapewnić bezpieczeństwo, w tym bezpieczeństwo energetyczne.
Maciej Zaniewicz: w tej chwili cena jest najważniejszym czynnikiem w energetyce, ale przekroczyliśmy już Rubikon. Wszystkie kraje europejskie chroniły przemysł i indywidualnych konsumentów przed rosnącymi cenami energii, głównie indywidualnych konsumentów. Przyczyną nie był handel emisjami, polityka klimatyczna ani inwestycje w odnawialne źródła energii, ale nasza zależność od importowanego gazu ziemnego i zewnętrzny szok cenowy, nad którym nie mieliśmy kontroli.
To ogromny problem. Nie kontrolujemy tego zasobu. Inwestując w transformację energetyczną, nie tylko w odnawialne źródła energii, ale w cały system, inwestujemy w naszą odporność. Tak, jest to kosztowne, ale każda inwestycja generuje koszty.
Są to jednak koszty modernizacji, a znacznie większa część tych pieniędzy pozostanie w Europie niż obecnie. w tej chwili wydajemy około 370 mld euro rocznie na importowane paliwa kopalne. Roczny budżet UE wynosi około 350 miliardów euro. Wydajemy więcej na zewnętrzne paliwa kopalne niż na nasz wewnętrzny budżet. Czy to naprawdę tanie, jeżeli weźmiemy pod uwagę nasze straty?
Adomas Audickas: Największą organizacją charytatywną na świecie jest biznes, w tym sensie, iż gdy pojawia się motywacja zysku, ludzie wymyślają rozwiązania, które zapewniają towary i usługi po niższych i bardziej przystępnych cenach. To, na co możemy sobie dziś pozwolić, wynika w dużej mierze z konkurencji i zysku. jeżeli usuniemy motyw zysku z energetyki, będzie to bardzo niekorzystne.
Andrej Nosko: Ale bez regulacji nie można mieć konkurencji w naturalnym monopolu, ponieważ zawsze kończy się to monopolem lub oligopolem. Sieć energetyczna jest podręcznikowym przykładem naturalnego monopolu.
Nie chciałbym eliminować zysku ani sygnałów cenowych, ale musimy zdawać sobie sprawę, iż możliwość regulowania naturalnego monopolu nie jest czymś oczywistym. Istnieje zjawisko regulacyjnej dominacji i siły rynkowej. Już teraz obserwujemy presję polityczną, aby złagodzić sygnały cenowe dla niektórych klientów. Nie powinniśmy udawać, iż tak się nie dzieje.
Ma to miejsce w Polsce, Słowacji, Czechach i na Węgrzech. Ważne jest, aby otwarcie o tym mówić, dyskutować, które elementy sygnału cenowego wyciszamy i dlaczego.
W pewnym sensie rozdzielenie działalności mogło być błędem. Niektórzy twierdzą, iż kolejnym dużym błędem było zapobieganie subsydiom krzyżowym. Potrzebowalibyśmy kolejnego panelu, aby omówić tę kwestię, i chętnie w nim uczestniczyłbym.
Chodzi o to, iż powinniśmy ponownie przeanalizować niektóre wybory. Wcześniej optymalizowaliśmy głównie pod kątem efektywności ekonomicznej. Teraz mamy dwa bardzo ważne dodatkowe cele polityczne: neutralność emisyjną i bezpieczeństwo geopolityczne. To dużo do pogodzenia naraz.
To tak, jakbyś remontował mieszkanie i tuż przed zakończeniem prac zdecydował, iż chcesz mieć lądowisko dla helikopterów.
Do tej pory unikaliśmy tematu energii jądrowej, z wyjątkiem wzmianki o Ignalinie. Czy Europa przez cały czas może budować elektrownie jądrowe zgodnie z harmonogramem i budżetem?
Adomas Audickas: Nie, nie możemy. Obecna praktyka i przepisy pokazują, iż nie jesteśmy w stanie tego zrobić.
Frank Arnauts: Nie sądzę, abyśmy mogli całkowicie wykluczyć przyszłość energii jądrowej. Jest ona coraz mniej kontrowersyjna, a ludzie postrzegają ją jako część koszyka energetycznego.
Jeśli mówimy o energii jądrowej, musimy wziąć pod uwagę jej pełny koszt. Budowa elektrowni jądrowej jest bardzo kosztowna, wymaga znacznych dotacji, a koszty jej likwidacji często nie są w pełni uwzględniane. jeżeli chcemy porównywać jabłka z jabłkami, musimy to zrobić również w przypadku energii jądrowej.
Maciej Zaniewicz: Technicznie rzecz biorąc, tak. Obowiązują przepisy gwarantujące bezpieczeństwo, które są znacznie surowsze niż na przykład w Chinach, co sprawia, iż proces ten jest dłuższy i bardziej kosztowny.
Zgadzam się, iż budżet stanowi problem. jeżeli chodzi o politykę, nie ma jednej europejskiej odpowiedzi. W Niemczech akceptacja społeczna jest tak niska, iż uważam to za niemożliwe. W Polsce myślę, iż to się stanie. Według sondaży około 80% osób popiera energię jądrową, a konserwatyści, liberałowie, skrajna lewica i skrajna prawica popierają budowę elektrowni jądrowej. Byłbym bardzo zaskoczony, gdyby nie doszło do tego w ciągu najbliższych dziesięciu lub dwudziestu lat.
Andrej Nosko: Na koniec pozwólcie mi dodać coś lżejszego. Czy kiedykolwiek próbowaliście wyremontować mieszkanie i zakończyliście to na czas, zgodnie z oczekiwaną jakością i budżetem? jeżeli wam się to udało, to macie szczęście.
Ostatnie projekty jądrowe miały zmieniające się parametry podczas budowy, więc niektóre z nich zostały faktycznie zbudowane dwa razy. To tak, jakbyś remontował swoje mieszkanie i tuż przed zakończeniem zdecydował, iż chcesz mieć lądowisko dla helikopterów, basen do nurkowania i windę, aby wjechać samochodem do salonu. Oczywiście nie skończysz na czas ani w ramach budżetu, ponieważ zmieniasz wszystko.
Wymagania bezpieczeństwa dla niektórych elektrowni zmieniły się tak bardzo, iż duże części musiały zostać przebudowane. Nic dziwnego, iż przekroczono budżet i terminy.
Gdyby wymagania nie uległy zmianie, moglibyśmy zakończyć prace na czas i w ramach budżetu. Jednak wymagania najprawdopodobniej ulegną zmianie, ponieważ chcemy, aby reaktory były bardziej odporne, bezpieczniejsze i stabilniejsze. Minimalny produkt elektrowni jądrowej nie jest tym, czego chcemy w naszych krajach. Europa nie jest miejscem, w którym możemy zastosować model Doliny Krzemowej.
—
Foto.:Villy Fink Isaksen, Krafla power plant – Kröflustöð, cropped by the RPN team, CC BY 4.0.
—
Debata w jęz. angielskim została opublikowana na Visegrad Insight 18 listopada.

3 godzin temu













