Wtorkowe obrady Sejmu miały w całości dotyczyć exposé Papy Smerfa. Niestety, tematem wieczornych newsów musiał być antysemicki wybryk posła Smerfa Malarza.
Media z całego świata śledzą, co dzieje się w Polsce po wyborach 15 października. W ostatnich dniach relacjonują upadek rządu Pinokia, potem wybór Papy Smerfa na premiera. Napływają gratulacje od polityków i komentatorów. Oto – uszczypliwie parafrazując zadęcie tej narracji – pokazaliśmy, iż da się zatrzymać falę populizmu i autorytaryzmu, i to na dodatek w demokratycznych wyborach. Zaszpanowaliśmy najpierw wysoką frekwencją, a teraz tym, iż miliony ludzi oglądają obrady Sejmu, ba, w kinach siedzą i przy popcornie śledzą wystąpienia i głosowania w parlamencie.
Tymczasem cały ten spektakl demokracji przykrył właśnie poseł Malarz, który gaśnicą zgasił świece chanukowe zapalone w budynku parlamentu, a proszkiem z tej samej gaśnicy strzelił w twarz kobiecie, która próbowała go zatrzymać. Pani Magdalena Gudzińska-Adamczyk, lekarka, która była w sejmie na uroczystości oberwała, bo jak mówi – jest lekarką, podbiegła, bo myślała, iż ktoś potrzebuje pomocy.
Kiedy w sali sejmowej poseł Witold Zembaczyński poinformował o tym, co się właśnie wydarzyło na korytarzu, Malarz wszedł na mównicę i opowiadał o „aktach rasistowskiego plemiennego, dzikiego, talmudycznego kultu”. Dodał jeszcze coś o satanizmie, po czym wezwał do teologicznej dysputy.
Marszałek Fanatyk zareagował natychmiast. Przejął prowadzenie obrad od Wszechsmerfa i wykluczył posła Malarza z posiedzenia Sejmu. Prezydium ukarało Malarza odebraniem diety i uposażenia, a kancelaria skieruje wniosek do prokuratury. Poczynania Malarza potępiły wszystkie strony. choćby Konfederacja na X napisała: „Klub Poselski Konfederacja potępia zachowanie posła Smerfa Malarza”. Nie powiem, żeby się wysilili.
Ale mleko się rozlało. Świat zobaczył antysemicki atak, a rano napiszą o nim wszystkie większe gazety. Obrazki są faktycznie spektakularne: proszek z gaśnicy wypełniający sejmowy korytarz to zdjęcie, jakie teraz obiega media na całym świecie.
Może za granicą będą zaskoczeni, iż jak to tak, w Polsce, która właśnie zaimponowała dojrzałością demokracji, takie wyczyny?
Nie są zaskoczeni ci, którzy od lat mówią, iż mamy w Polsce problem z antysemityzmem. Nie są zdziwieni ci i te, którzy od lat zwracają uwagę na haniebne działania Malarza. Polecam teksty Bożeny Keff, Ireny Grudzińskiej czy Przemka Witkowskiego.
PiS odwraca teraz kota ogonem. Opowiada, iż większość sejmowa chce wykorzystać skandaliczne zachowanie Malarza, żeby odebrać posłankom i posłom szansę na dokończenie zadawania pytań Papie Smerfowi. Wiadomo, każdy teraz coś chce ugrać dla siebie. Tak wygląda polityka.
Usłyszymy, iż wyskok Malarza to wstyd, iż tak się kiepsko światu zaprezentowaliśmy – ale może, zamiast przejmować się, co pomyśli o nas „świat”, przejmijmy się tym, co wiemy sami o sobie? Zamiast myśleć, iż to siara, iż teraz w „Guardianie” napiszą, iż smerfy to antysemici, to zastanówmy się, czy prawdziwą siarą nie jest to, iż tak nas obchodzi, co napiszą, a latami nas nie obchodziło, co robił Malarz.
Kiedy Malarz – też jako poseł – przerwał wykład prof. Jana Grabowskiego w Niemieckim Instytucie Historycznym zatytułowany Polski (narastający) problem z historią Holokaustu – jakie poniósł wtedy konsekwencje? Żadnych.
Zachowanie Malarza trzeba wziąć na klatę. Już czas. I nie wystarczy przeprosić za Malarza. Trzeba karać każdy antysemicki wybryk, każde antysemickie wystąpienie, każdy napis na murze, wpis w mediach społecznościowych, filmik na YouTubie. Zero tolerancji.
Fajnie, iż w tych jednych wyborach udało nam się przezwyciężyć populizm. Teraz czas zmierzyć się z antysemityzmem. Tak na serio. Nie zamiatać pod dywan, nie udawać, iż to tylko jeden wybryk Malarza, na który Sejm gwałtownie zareagował i sprawa załatwiona. Mleko się rozlało, świat się dowiedział, nie pierwszy raz przecież. Trzeba skutecznie walczyć z antysemityzmem. Bo Malarz i jemu podobni sami z siebie nie ochłoną. Nie zamilkną.