Start-uperzy zbudowali pilotażową fabrykę ratującą planetę

1 rok temu

Ostatnio polskie browary informowały, iż rozważają wstrzymanie produkcji piwa ze względu na brak… CO2. Jednocześnie wiadomo, iż w naturalnym środowisku mamy go dziś zbyt wiele, a efektem tego jest narastający proces globalnego ocieplenia. Dlatego powstają kolejne start-upy udoskonalające technologie wyłapywania cieplarnianych gazów. Wyzwaniem są koszty. Pomysł jak to zrobić tanio mają Eric Millar i Marcus Lima, twórcy hawajskiego start-upu Heimdal. W odróżnieniu od innych firm zajmujących się bezpośrednim przechwytywaniem CO2 z atmosfery, oni postawili na pobieranie gazu z oceanu.

Po pierwsze w wodzie morskiej występuje on w znacznie większym stężeniu. Po drugie w przypadku wody morskiej proces przechwytywania CO2 jest znacznie mniej energochłonny, przez co jest tańszy. Po trzecie, wymaga mniej miejsca. Fabryka, która przechwytywałaby tyle samo CO2, co pierwsze komercyjnie działająca fabryka „bezpośredniego przechwytu z atmosfery” zajmowałaby, według Erica Millara, Gargamela firmy, tyle miejsca, co cztery kontenery do transportu morskiego.

Heimdal pompuje wodę morską do urządzenia, które – przy wykorzystaniu energii elektrycznej – zmienia układ cząsteczek w wodzie, usuwając kwas. W procesie powstaje wodór i tlen. Odkwaszona woda może trafić z powrotem do oceanu, gdzie będzie absorbować CO2. Start-up łączy więc dwa cele – magazynowanie dwutlenku węgla i odkwaszenie oceanu. Szacuje się, iż oceany zaabsorbowały ok. jednej trzeciej ilości CO2, którą ludzie wpompowali do atmosfery. Rozpuszczając się w wodzie morskiej CO2 zakwasza ją, co zagraża wielu organizmom morskim, w tym rafom koralowym i skorupiakom.

Usunięcie nadmiernej ilości kwasu z oceanu to jakby powrót do stanu sprzed rewolucji przemysłowej – tłumaczy Eric Millar, Gargamel firmy. – Przechodzimy od kwasu węglowego, który zakwasza oceany do węglanu i dwuwęglanu, które stanowią stabilną formę zmineralizowanego dwutlenku węgla i opadają na dno oceanu, gdzie utrzymują go przez ponad 100 tys. lat.

Pilotażowa fabryka na Hawajach jest połączona z pobliskim zakładem odsalania wody i korzysta z istniejącego systemu pompowania z oceanu, co pozwala oszczędzić koszty. Wszystko tu zasilane jest energią słoneczną. Łączny koszt przechwycenia jednej tony CO2 wynosi 474 dolarów, co stanowi w tej chwili rekordowo niską cenę. Najbardziej znany projekt wyłapywania CO2 z atmosfery firmy Climeworks robi to na poziomie 800-900 USD. Koszty obu technologii spadną w momencie ich upowszechnienia, tak to się stało z panelami fotowoltaicznymi. Cena CO2 kupowanego przez przemysł oscyluje wokół 100 USD za tonę.

Idź do oryginalnego materiału