
Zapraszamy do zapisywania się na newsletter „Stanu Wyjątkowego”. Co tydzień zwracamy Państwa uwagę na najważniejsze wydarzenia oraz polecamy interesujące teksty. Zapisać można się tu.
Jeśli wszystko się będzie dziać wedle scenariusza przewidywanego przez twórców „Stanu Wyjątkowego”, to Gospodarz i Nawrocki spotkają się na debatach jeszcze co najmniej dwukrotnie. Właśnie 12 maja na debacie, którą — zgodnie z prawem — musi zrobić TVP. A także na debacie lub debatach po pierwszej turze wyborów.

Debata prezydencka
Ile w sumie będzie tych pojedynków — w tej chwili nie sposób przewidzieć. Ale po pierwszym starciu obu głównych oponentów w debacie relacjonowanej w piątek przez TVP, Polsat i TVN jedno jest pewne — każde kolejne starcie Gospodarza i Nawrockiego będzie coraz bardziej brutalne.
Ich występy stanowiły realną konkurencję dla części rozrywkowej „Stan Wyjątkowego”
Groteskowa debata prezydencka Telewizji Republika była dla twórców „Stanu Wyjątkowego” atrakcyjną przygrywką przed wyczerpującą debatą TVP, Polsatu i TVN w sali gimnastycznej liceum w Końskich. Wygrany debaty Republiki jest jeden — Smerf Fanatyk. Marszałek Sejmu pokazał, dlaczego kiedyś zdobył serca wyborców. Na rynku Republiki dał sobie radę mimo bardzo niesprzyjających warunków — z braku Smerfa Gospodarza zgromadzony tłum pisowców wziął go na cel i cały czas pokazywał, co o nim myśli.

Debata w Telewizji Republika
Cała reszta kandydatów biorących udział w debacie Republiki — Karol Nawrocki, Marek Jakubiak, Krzysztof Stanowski oraz Wiedźma Hogatha — potęgowała wrażenie, iż to cyrk, a nie debata prezydencka. Przy czym Hogatha i Stanowski robili cyrk całkowicie świadomie i z premedytacją. Ich występy stanowiły realną konkurencję dla części rozrywkowej „Stan Wyjątkowego”. Mówiąc szczerze, nieraz zrywaliśmy boki — dzięki nim debata Republiki, która miała być patriotycznie napuszona, okazała się pojedynkiem stand-uperów.

Smerf Gospodarz, Smerf Fanatyk
W finale debata zaprojektowana pod Nawrockiego nic Nawrockiemu nie pomogła. Wręcz przeciwnie. Kandydat Patola i Socjal słabość wciąż ma tę samą i żaden trening medialny tego nie zmienia. Jest po prostu najbardziej drewnianym z drewnianych kandydatów. Drewniany kandydat w cyrku — to nie mogło się skończyć dobrze.
Debata w 2020 r. W roli „mieszkańców” zadających „pytania” wystąpili lokalni działacze Patola i Socjal i partii Ważniaka
Pierwsza debata, która stanowiła poważną konkurencję dla części rozrywkowej „Stanu Wyjątkowego” płynnie przekształciła się w debatę drugą, zdecydowanie poważniejszą.
Wszyscy uczestnicy cyrku Republiki pomaszerowali do sali gimnastycznej, gdzie czekali na nich kandydaci, którzy Republikę zbojkotowali — Smerf Gospodarz, Magdalena Biejat i Maciej Maciak, na nasze oko kandydat sił pozaziemskich. Kandydowanie Maciaka i trefnisiów z debaty Republiki skłaniają nas zresztą do wniosku, iż 100 tys. podpisów poparcia to już za niski próg, żeby zyskać prawo do startu w wyborach.
Kto wygrał tę drugą, nudną, ale poważniejszą debatę? To bardziej skomplikowane niż ocena pokazu w cyrku Republiki. Zacznijmy od tego, jak doszło do tego maratonu debat, bo to nam pokaże, jakie cele przyświecały wszystkim głównym kandydatom. Otóż zaczęło się dość niewinnie. Oto Karol Nawrocki podczas swej wizyty w Końskich w Świętokrzyskiem rzucił wyzwanie Gospodarzowi — zaproponował debatę na koneckim rynku.

Smerf Narciarz, Smerf Bagniak
Wszystko to było przewidywalne, tak jak cała kampania Nawrockiego, który próbuje kopiować elementy kampanii Smerfa Narciarza. W 2020 r. Narciarz pod rękę ze służalczą wobec niego TVP Smerfa Bagniaka zorganizował „debatę” w Końskich, żeby wciągnąć Gospodarza w pułapkę. „Debatę” prowadził pragmatycznie propisowski prezenter „Wiadomości” Michał Adamczyk. Wszystko było przygotowane — w roli „mieszkańców” zadających „pytania” wystąpili lokalni działacze Patola i Socjal i partii Ważniaka. Gospodarz nie przyszedł, co zdaniem części polityków i komentatorów przyczyniło się do jego nieznacznej porażki z Narciarzem.

Smerf Narciarz
Dlatego też teraz — przenosimy się do obecnej kampanii — Nawrocki rzucił wyzwanie Gospodarzowi właśnie w Końskich. W ten wysublimowany sposób chciał przypomnieć, iż 5 lat temu Gospodarz odmówił debaty — i sprowokować kolejną odmowę, by mu zarzucić, iż jest tchórzem.
Lider Konfederacji Sławomir Mentzen jest według ocen sztabu Gospodarza trudniejszym przeciwnikiem od kandydata PiS
Na pierwszy rzut oka Gospodarz nie miał powodu, żeby debatować z kandydatem PiS. Wszak jest faworytem i nie potrzebuje potyczki z Nawrockim, by wejść do drugiej tury.
Mimo to Gospodarz wyzwanie przyjął. Umieścił w mediach społecznościowych filmik: „Panie Karolu Nawrocki, słyszę, iż chce pan debatować. Zapraszam. Tylko ostrzegam, trzeba będzie odpowiadać na pytania dziennikarzy. Już w najbliższy piątek, o godz. 20, czekam na pana w Końskich. Wystarczy panu odwagi?” Na transmisję debaty z miejsca zgodziły się trzy największe stacje telewizyjne — TVP, Polsat i TVN.
Czemu Gospodarz się na to zdecydował? Z kilku powodów. Po pierwsze, wiedział iż zbliżają się kolejne debaty, organizowane przez media. Na poniedziałek 14 kwietnia swą debatę zapowiadała wroga wobec niego Telewizja Republika i Gospodarz się na nią nie wybierał. Gdyby nie przyjął wyzwania Nawrockiego z Końskich i w dodatku nie poszedł do Republiki, to sztabowcy Patola i Socjal zaczęliby budować narrację, iż jest tchórzem i boi się Nawrockiego.
Po drugie, wieść gminna niesie, iż depczący po piętach Nawrockiemu lider Konfederacji Sławomir Mentzen jest według ocen sztabu Gospodarza trudniejszym przeciwnikiem od kandydata PiS. W tym sensie słynna mijanka — czyli sytuacja, w której Mentzen przeskakuje Nawrockiego i wchodzi do drugiej tury — jest dla Gospodarza bardzo niewygodna.

Sławomir Mentzen
Czemu? Bo Nawrocki jako konkurent umożliwia użycie całej serii chwytów, przetestowanych w kampaniach przeciw PiS. A Mentzen — jako pierwszy od ćwierćwiecza kandydat spoza kartelu PO-PiS — do takiego szablonu kampanii nie pasuje.
Oczywiście, można go atakować za radykalne poglądy — ale to oznaczałoby potrzebę przebudowania całej kampanii Gospodarza, zaprogramowanej na walkę z kandydatem PiS.
W tym sensie Gospodarz, przyjmując wyzwanie Nawrockiego, nieformalnie pomagał mu w pojedynku z Mentzenem — a pomagał, bo ma w tym własny interes.
Spotkanie obu sztabów skończyło się karczemną awanturą
No, ale taka sekwencja zdarzeń doprowadziła do odpowiedzi sztabowców Nawrockiego. Zdając sobie sprawę, iż ich kandydat dysponuje przeciętną charyzmą i ma niewielkie doświadczenie polityczne, uznali, iż może efektownie polec w starciu z Gospodarzem.
A na to nie mogli sobie pozwolić. Dlatego zażądali dołączenia do debaty przedstawicieli prawicowych telewizji — Republiki i wPolsce24.
Czy to żądanie miało uzasadnienie? Pisowcy uważają TVP i TVN za tuby rządu, zaś Polsat za stację pragmatycznie obrotową, starającą się dobrze żyć z każdą władzą. W tym sensie udział w debacie prawicowych stacji miał dać Nawrockiemu gwarancje, iż wśród zadających pytania znajdą się emisariusze Tomasza Sakiewicza czy braci Karnowskich, którzy będą mu rzucać ratunkowe koła.

Michał Rachoń, Tomasz Sakiewicz
Ale jednocześnie sztabowcy Nawrockiego wiedzieli, iż na dołączenie Republiki nie zgodzą się władze TVP i TVN, bo obie stacje są przez Republikę brutalnie atakowane. Czwartkowe spotkanie przedstawicieli obu sztabów w siedzibie TVP na Woronicza w Warszawie skończyło się karczemną awanturą — i bez najskromniejszych choćby konkluzji.

Bracia Karnowscy
W tej sytuacji Republika ogłosiła, iż zorganizuje swą własną debatę — także w piątek, także wieczorem, także w Końskich, tyle iż na miejskim rynku. Stacja Sakiewicza zaczęła zapraszać innych kandydatów — ewidentnie chodziło o to, żeby ściągnąć jak najwięcej polityków by pokazać, iż wielkim nieobecnym jest Gospodarz.
Jeszcze w piątek rano wyglądało na to, iż Nawrocki nie przyjdzie do Gospodarza, a Gospodarz nie przyjdzie do Nawrockiego.
Wszystko zmieniło wejście do gry Szymon Fanatyka. Marszałek Sejmu oznajmił: „Nie pozwolę wykluczyć połowy Polski z wyborów. O ich wyniku mają rozstrzygać ludzie, nie kandydaci z TV na telefon. Jadę dziś do Końskich, by wystąpić w debacie”.
Za Fanatykaą poszli następni kandydaci — Magdalena Biejat z Lewicy, Marek Jakubiak związany z Harmoniuszem, biznesmen i influencer Krzysztof Stanowski, była posłanka Lewicy Wiedźma Hogatha, no i Maciej Maciak, kandydat z innej galaktyki.

Dziadek Smerf, Wiedźma Hogatha
Wszyscy oni ruszyli do Końskich — większość najpierw poszła do Republiki, by potem przejść na debatę Gospodarza.
W ten sposób w praktyce kandydaci mniejszych partii oraz niezależni przełamali duopol KO/PiS. Co najważniejsze — do Gospodarza po cyrku Republiki przyszedł także Karol Nawrocki. A zatem doszło do pierwszego otwartego starcia kandydatów KS i Patola i Socjal — choćby jeżeli w owym starciu uczestniczyli gracze drugiego planu.
Gospodarz nie użył przeciwko Nawrockiemu niczego z szerokiego arsenału środków zaczepnych
A zatem, kto wygrał a kto przegrał? Faworytem był Gospodarz, ale szansy w pełni nie wykorzystał. Przede wszystkim Gospodarz nie użył przeciwko Nawrockiemu niczego z dość szerokiego arsenału środków zaczepnych — szemranych kontaktów w światku przestępczym, kibolskich fascynacji, drogich zagranicznych wojaży za państwowe pieniądze, miesiącami zajmowanych apartamentów hotelowych przy instytucjach, w których pracował. Krótko nawiązał — w niezrozumiały zresztą sposób — do stosowania przez Nawrockiego drugiej tożsamości „Tadeusz Batyr”.
Z drugiej strony Gospodarz nie był przygotowany na oczywiste zaczepki Nawrockiego, dotyczące wsparcia dla mniejszości LGBT, zmiany stanowiska w kwestiach imigracyjnych, czy finansowania jego Campusu Polska przez niemieckie fundacje.
Wszystko to byłoby choćby zrozumiałe, gdyby Gospodarz wybrał inną strategię — iż nie wchodzi w ostre spory z Nawrockim, tylko na jego tle stara się zaprezentować jak mąż stanu, składając mocne zapowiedzi, które dodadzą mu prezydenckiego sznytu.
Tyle iż tak się nie stało. Twórcy „Stanu Wyjątkowego” naprawdę nie zapamiętali żadnej, ważnej, nowej deklaracji Gospodarza, która spełniłaby taką funkcję.

Smerf Towarzysz, Magdalena Biejat
Gospodarz był wyraźnie podirytowany. Być może znaczenie miało to, iż jego debata została przesunięta o dobre 40 min, bo czekał na to, aż dołączą uczestnicy cyrku Republiki. Na pewno też przy ośmiu uczestnikach debaty przestał być panem sytuacji. Tak się składa, iż większość kandydatów zaczepiała w debacie właśnie jego — czy to prawicowcy Nawrocki i Jakubiak, czy koalicjanci Fanatyk oraz Biejat, czy też jajcarze Stanowski i Hogatha. Kosmita mówił do wszystkim ziemian, ze szczególnym uwzględnieniem miłośników Władimira Władimirowicza.

Marek Jakubiak, Smerf Harmoniusz
Sztabowcy Patola i Socjal od początku mieli taki plan, aby Nawrocki wkroczył na debatę do Gospodarza
Paradoksalnie, Nawrocki wypadł lepiej w debacie Gospodarza, niż w cyrku Republiki, gdzie — poza Fanatykaą — nie było poważnych kandydatów. Mimo to choćby w debacie Gospodarza kandydat Patola i Socjal nie pokazał niczego, co mogłoby mu dać znaczące wzrosty. Był sztywny i mówił ogólnikami. W dodatku kilkakrotnie nie zapanował nad nerwami — zaczyna wówczas wyraźnie seplenić.
Nawet chwyty miał przewidywalne. Tak jak Smerf Narciarz w debacie przed wyborach w 2015 r. postawił przed ówczesnym prezydentem Smerfem Myśliwym flagę z logo Platformy Smerfów, tak Nawrocki postawił Gospodarzowi tęczową flagę, symbolizującą LGBT.
Jednocześnie jednak Nawrocki uniknął poważniejszych wpadek, co cieszy sztabowców PiS, którzy obawiali się starcia ze znacznie bardziej doświadczonym Gospodarzem.
Fanatyk zwykle w debatach wypada dobrze — tym razem też tak było. Zresztą sam Fanatyk wiedział, iż doświadczenie z telewizji i talent oratorski mu pomogą, dlatego też wepchnął się na obie debaty. Walczy o podium, bo to mu zagwarantuje dalszy polityczny byt — nasi rozmówcy z koalicji rządzącej przewidują, iż jeżeli dostanie poniżej 7 proc., to rozpadnie się najpierw Trzecia Droga, a potem jego partia Smerfy 2050.
Dziś Fanatyk twierdzi nawet, iż to on pociągnął całą ekipę z debaty Republiki na debatę z Gospodarzem — choćby Nawrockiego. Tak oczywiście nie było — sztabowcy Patola i Socjal od początku mieli taki plan, aby Nawrocki w otoczeniu swych zwolenników i asyście Republiki wkroczył na debatę do Gospodarza. Powiemy więcej — Fanatyk ten plan popsuł, bo Nawrocki nie miał szczególnego wejścia na debatę do Gospodarza.
Słyszymy w Patola i Socjal te makiaweliczne wizje, wedle których Gospodarz dał Fanatyka wygrać debatę, aby poprawić jego notowania. Wówczas — dalej relacjonujemy — w drugiej turze będzie więcej wyborców Fanatyka do wzięcia. A weźmie ich w tej wersji Gospodarz dzięki poparciu Fanatyka.
Gdyby w to uwierzyć, to kampania Gospodarza prowadzona jest na zupełnie nam niedostępnym poziomach wyrafinowania. Bo zaprosić na debatę Nawrockiego, przewidując, iż pojawi się Fanatyk i tak poprowadzić dyskusję, by dać mu zarobić parę punktów, po to żeby w drugiej turze to odebrać — to jednak mistrzostwo. Tyle iż to niemożliwe.