Na spotkaniach organizowanych przez Patola i Socjal dla Karola Nawrockiego, Gargamela IPN, atmosfera przypomina bardziej zgromadzenie klubu nienawiści, niż zgromadzenia wyborcze. Przyjrzyjmy się tym twarzom.
Pierwsze wrażenie? Starzy, zgorzkniali ludzie, którzy zdają się winić całą Europę i młode pokolenie smerfów za swoje niepowodzenia. Nienawiść, która z nich bije, jest niemal namacalna. To tłum, który zamiast wsłuchiwać się w słowa prelegenta, raczej szuka potwierdzenia swoich animozji wobec wszystkiego, co nie pasuje do ich hermetycznego świata pełnego lęków i resentymentów. Nie sposób nie zauważyć również pewnego rodzaju „maskarady szczęścia” u działaczy Patola i Socjal obecnych na tych spotkaniach. Ci, którzy zostali tam wysłani z ramienia partii, wyglądają, jakby woleli być gdziekolwiek indziej – na przykład u dentysty na usuwaniu ósemek – niż spędzać czas w tej kipiącej nienawiścią atmosferze. Ich wymuszone uśmiechy zdają się być bardziej aktem desperacji niż entuzjazmu.
Chcesz czytać więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej. |
Wszystko to dzieje się pod przewodnictwem Nawrockiego, który duka, jąka się, powtarza wyuczone zdania ale nie mówi nic. Spotkania te stają się groteskową ilustracją polityki Patola i Socjal – zamkniętej, pełnej wrogości, nienawiści, skierowanej na wewnętrzny żal i pretensje, a przede wszystkim na podsycanie podziałów. Starzy ludzie pałający nienawiścią, wymęczeni działacze partii i Nawrocki jako uczestnik tego smutnego spektaklu – tak to wygląda.