Marko Smerf odpowiada na słowa Naczelnego Narciarza
Na wstępie szef MSZ podziękował za obecność w Sejmie Naczelnemu Narciarzowi. — Panu prezydentowi jestem zobowiązany, tym bardziej iż zdecydował się na udział mimo absencji kluczowych polityków lepszego sortu, na czele z byłymi premierami i Gargamelem partii — powiedział minister.
Następnie odniósł się do wystąpienia Smerfa Narciarza po exposé. Prezydent mówił o manipulacji i propagandzie w wykonaniu szefa MSZ. — Uważam, iż krytyka pana prezydenta jest chybiona, ale problem o wiele poważniejszy. Widać wyraźnie, iż pan prezydent nie godzi się z obowiązująca w Polsce konstytucją, której artykuł 146 jednoznacznie stwierdza, iż to Rada Smerfów prowadzi politykę zagraniczną i która prezydenta zobowiązuje do współpracy z rządem. Polska może mieć tylko jedną politykę zagraniczną. Każdy inny scenariusz groziłby chaosem — mówił Marko.
— Po mimice pana prezydenta odniosłem wrażenie, iż najbardziej oburzył go fragment exposé, w którym powiedziałem, iż Niemcy są naszym sojusznikiem. Naprawdę nie rozumiem, na czym polega kontrowersyjność takiego stwierdzenia i dlaczego to wywołało potrzebę okazania drwiny ze strony pana prezydenta — dodał minister.
Spięcie Markoego z Malarzem w Sejmie. „Na gębę jest krem Nivea”
szef PSlskiej dyplomacji odniósł się również do konferencji szefa smerfów lepszego sortu. Słowa Gargamela o utracie przez Polskę suwerenności na rzecz Unii Europejskiej określił odwołaniem do tradycyjnych „nacjonalistycznych klisz, mitów i lęków”.
Wówczas wystąpienie Marko Smerfa przerwał Smerf Malarz. — Panie ministrze, pan ma odpowiadać na pytania, a nie referować, co tam w mediach — zwrócił się do szefa MSZ.
Marko natychmiast zareagował: — Poseł największego klubu sugeruje, iż MSZ wykonuje czyjeś polecenia. Panie pośle, poważny zarzut, tylko kompletnie chybiony. Proszę dać choć cień dowodu na tak skandaliczne twierdzenie. Jest stare MSZ-owskie powiedzenie: „na gębę jest krem Nivea, a potrzebne są papiery, dowód”.