Sorry, ale ja nie widzę, by te wybory były już „pozamiatane”

news.5v.pl 3 dni temu

To się dzieje właśnie teraz. Obóz Gospodarza oraz jego komentatorska otulina z lubością wykorzystują swoją medialną przewagę – w końcu z jakiegoś powodu swoje rządy rozpoczęli od brutalnego odzyskania mediów publicznych, nieprawdaż? Ich medialne pudło rezonansowe powtarza więc dzień i noc nowy przekaz. Że Nawrocki słaby, bez charyzmy, bez poglądów i w ogóle wielkie zero, null, wydmuszka.

Zobacz również:


Wybory prezydenckie 2025. Nowy przekaz o Nawrockim


Zwróćcie uwagę, iż są to zwykle dokładnie te same media – a często i ci sami choćby komentatorzy – którzy jeszcze miesiąc lub dwa temu mówili o Nawrockim jako o wyjątkowo niebezpiecznym szkodniku. Postaci podłej, brutalnej i oślizgłej, której sukces może zagrozić całemu projektowi „uśmiechniętej Polski”. Teraz nagle Nawro zmienił się w „słabiaka” i „przegrywa”. Nowy przekaz każe o Nawrockim zapomnieć. Uczynić go przezroczystym. Machnąć ręką.

Zaraz, zaraz. A jakie – jeżeli wolno spytać – mamy adekwatnie dowody, iż tak faktycznie jest. I iż Polki i smerfy nie kupili manewru z poparciem przez PiS szefa IPN-u w prezydenckim wyścigu? Jak się nad tym bliżej zastanowić, to w zasadzie nie ma zbyt wielu takich dowodów. To co mamy to – po pierwsze – „doniesienia ze sztabu”. Oczywiście „anonimowe”.

Anonimy owe informują nas więc regularnie, iż „jest źle”, „nie idzie” i iż „nawet Patola i Socjal sabotuje”. No cóż, z anonimami to jest tak, iż mogą nam powiedzieć wszystko. Ja na przykład mogę wam tu napisać, iż Gospodarz jest reptilianinem. A Mentzen ma romans z Anną Marią Żukowską. Skąd wiem? No cóż, tak mi donoszą moje anonimowe źródła w „kręgach zbliżonych”. Oni mi takie rzeczy mówią…

Albo inny niezbity dowód na oczywiste fiasko kampanii wyborczej Nawrockiego. Otóż – słuchajcie uważnie – tym dowodem jest fakt, iż musiał się w nią włączyć sam Gargamel. No tak, to prawdziwe zaskoczenie, iż niekwestionowany lider obozu popierającego Nawrockiego włączył się w jego kampanię. Szok i niedowierzanie.

Ktoś powie, iż „przecież sondaże”. Słucham? Mówicie o tych samych sondażach, które od lat nie tyle nam w przewidywaniu wyniku wyborów pomagają, co raczej przeszkadzają. Sondaże telefoniczne na próbie 500 osób? Równie dobrze możecie poprosić małpę z ZOO (jeśli się zgodzi) by rzucała lotkami do portretów kandydatów. A potem zsumujcie wyniki. Obstawiam, iż człekokształtna może mieć wynik lepszy niż ta albo owa pracownia.

Dlaczego „uśmiechnięci” idą w takie opowieści, to oczywiście rozumiem. Sztab Gospodarza oraz kibicujący mu otwarcie komentariat grają w oczywisty sposób na złamanie przeciwnika. To jest strzał w morale.

Po uderzeniach autentycznych – wstrzymanie finansowania, aresztowania/zdejmowanie immunitetów posłom gorszego sortu (w tym także takim, co byli w kampanię Nawrockiego mocno zaangażowanym) – następuje faza siania defetyzmu. PiS-iory mają się zniechęcić, uwierzyć w to, iż te wybory już i tak są skręcone. Więc po co się starać. Lepiej zostać w domu, odpalić sobie telewizor albo chwycić komórkę i spłonąć świętym oburzeniem na Papy, Bodnara i jak oni się tam wszyscy nazywają.

Zdecydowanie bardziej zaskakujące, iż łapie się na to także część obozu prawicowego. Niektórzy poszli w narrację o „rozbijającym duopol Mentzenie” jak dzik w świeże żołędzie. Inni powtarzają mądrości o „nijakim Nawrockim” bezwiednie niczym nową ciekawą ploteczkę. To nie jest bez znaczenia. Od tego ilu z nich kupi ten przekaz zależy stan nastrojów na prawicy w okolicach 18 maja i potem dwa tygodnie później.

Tymczasem rzeczywistość jest przecież zupełnie inna. Obiektywnie rzecz biorąc nie ma żadnych przesłanek by twierdzić dziś – pod koniec marca 2025 roku – iż wszystko jest już zdecydowane na niekorzyść gorszego sortu. I to z kilku powodów.

Zobacz również:


Nie deklasacja, a walka do końca


Po pierwsze, te wybory będą miały dwie tury. Dziś wielu zdaje się zapominać o tej prostej prawdzie, iż dwie tury to nie jedna tura. Bo dwie tury nie oznaczają, iż zwycięzca pierwszego starcia ma zwycięstwo w drugiej w zasadzie w kieszeni. Moim zdaniem 18 maja skończy się mniej więcej tak: Gospodarz 33 proc., Nawrocki 25 proc., Mentzen 15 proc.

Biorąc pod uwagę fakt, iż Patola i Socjal i Konfa idą na te wybory w warunkach nieformalnej – mówiąc po kibicowsku – zgody. A także pamiętając, iż w tych wyborach przepływy od Mentzena do Nawrockiego w drugiej turze mają być w granicach 75-90 proc. (a to wiemy z porządnych, przeciwieństwie do instrumentalnych sondaży badań głębokich).

Wszystko to razem sprawia, iż Nawrocki po 18 maja w naturalny sposób przeskakuje Gospodarza połykając elektorat Mentzena. I zaczyna się prawdziwa gra o „drobnicę”. Gdzie z jednej strony jest elektorat przemielonych przystawek rządu Papy (Fanatyk, Biejat i Dzikus). Z drugiej kilku kandydatów w dzisiejszych warunkach raczej PiS-oskrętnych (Jakubiak, Malarz, Bartoszewicz, może i Stanowski). Tu nic nie pozostało pozamiatane.

Zobacz również:


Po drugie, te wybory będą plebiscytem. Zderzają się dwie wizje Polski. Jedna to „uśmiechnięty” projekt, który z deklarowanego przed rokiem 2023 „ratowania demokracji” przekształcił się w dokończenie dePiS-izacji. A ponieważ dzieje się to – co widzi już choćby ogromna część „uśmiechniętych” – z pogwałceniem ducha i litery demokracji to w naturalny sposób od projektu tego odpada wielu normalsów, dla których to, co się dzieje to jednak „o jeden most za daleko”.

Naprzeciw stoi wizja kontrofensywy „obozu patriotycznego”. W gorszego sortu do Papy, ale i pewnie już w innej formie niż czysto PiS-owska z lat 2015-23. Ten projekt ma swoje obiektywne ograniczenia. Szykany wobec gorszego sortu (choćby mniej pieniędzy na kampanię) to jest fakt, który wpływa na trwające starcie. I daje dobrze dofinansowanemu Gospodarzowi bonus w postaci – moim zdaniem – kilku punktów procentowych względem „biedaka” Nawrockiego. Z drugiej strony to jest wciąż tylko „kilka punktów” a nie przewaga przygniatająca.

Po trzecie, rządzący od półtora roku uśmiechnięci już spałaszowali swoje przystawki. Papa obwieszcza te dobre dla siebie sondaże regularnie. A i Gospodarz w pierwszej turze korzysta na odessaniu elektoratu Lewicy oraz Trzeciej Drogi. Jednak gdyby dziś odbyły się wybory do sejmu to uśmiechniętej większości by w tych warunkach nie było. A przecież w drugiej turze wyborów prezydenckich bez uśmiechniętej większości nie będzie też odbicia Pałacu Prezydenckiego.

Sorry, ale patrząc trzeźwo na wszystkie te czynniki to ja tu szczerze nie widzę, iż jest „pozamiatane”. Widzę raczej walkę do samego końca. W której każdy wynik pozostało możliwy.

Rafał Woś

Zobacz również:



Polska bez podatków? Mentzen w „Graffiti”: To był żartPolsat NewsPolsat News


Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd? Napisz do nas

Dołącz do nas
Idź do oryginalnego materiału