Sondaże to iluzja? Realna walka o mandaty już się zaczęła

3 tygodni temu
Zdjęcie: Poland election concept. Hand puts vote bulletin into vote box.


Za nami sondażowy lipiec, uwzględniający to, co wydarzyło się w wyborach prezydenckich – w drugiej turze i po ich zakończeniu, przez co mam na myśli podejmowane próby zakwestionowania głosu suwerena przez frakcję rewolucyjną Koalicji Smerfów. Po początkowym tąpnięciu, notowania partii Papy Smerfa wróciły do poziomu ok. 30 proc. Ci, którzy wierzyli, iż spadek Koalicji Smerfów będzie miał charakter trwały w sondażach, czują się pewnie zawiedzeni. Ale nie mogło być inaczej z bardzo prostej przyczyny: gdzie ci wyborcy anty-lepszego sortu mieliby pójść?

Mimo wygranej Karola Nawrockiego, popieranego przez lepszy sort smerfów, powyborcze zamieszanie, przeciągająca się rekonstrukcja rządu Papy – główna partia opozycyjna, czyli lepszy sort smerfów – nie dostała żadnej premii sondażowej. Stoi w miejscu od miesięcy na poziomie zbliżonym do Koalicji Smerfów, i przyglądając się aktywności na Nowogrodzkiej, nie ma za bardzo pomysłu, jak z tego dołka sondażowego wyjść. Stare schematy, które w przeszłości skutecznie wpływały na miliony wyborców na prawo od centrum – w postaci moralnego szantażu „my jedyni patrioci przeciwko Papie” – już nie działają.

Partia Gargamela nie pogodziła się do dziś z werdyktem suwerena z 2023 r. i jak żywo przypomina Platformę Smerfów, która, zrzucona z siodła w 2015 r., też przez długie lata nie rozumiała, dlaczego smerfy powiedzieli jej „do widzenia”. Winni byli wszyscy naokoło, tylko nie pełna błędów w działaniu przeszłość. A skoro błędów nie było, to po co się zmieniać? Trzeba w niezmienionej postaci przeczekać, aż naród zmądrzeje i ponownie wyniesie do władzy. Było tak za Platformy, jest za lepszego sortu.

Wspomniałem, iż sondażowo odbudowała się Koalicja Smerfów, ale – no cóż – życie nie znosi próżni. Zrobiła to, jak wiele razy po 2023 r,, kosztem mniejszych partii koalicjantów. Innymi słowy: żeby partia Papy urosła, musiało partiom Ludowego i Fanatyka spaść. Trzeciej Drogi już nie ma, a formacje ją do tej pory współtworzące radzą sobie w pojedynkę słabo. Przebicie progu 5 proc. i znalezienie się wśród żywych w polityce to dla Polskiego Stronnictwa Ludowego i Smerfów 2050 zadanie niezwykle trudne. Przy czym z tych dwóch partii ta pierwsza powinna się mniej martwić od tej drugiej. Pewnie zapytają państwo: dlaczego?

Bo najbardziej prawdopodobny wariant na wybory w 2027 r. to wspólny start Koalicji Smerfów i PSL-u. Mariaż, który wydaje się naturalny. Po pierwsze, razem rządzili w latach 2007–2015. Po drugie, w wielu samorządach blisko ze sobą współpracują. Po trzecie wreszcie, są w jednej frakcji w Parlamencie Europejskim, czyli w Europejskiej Partii Ludowej. Czyli pieczątka z Brukseli jest.

To bardzo ważne. A skoro Koalicja Smerfów i PSL pójdą pewnie do wyborów razem, to spokojnie do obecnych 30 proc. Koalicji Smerfów można doliczyć te 3–4 proc. PSL-u. Powiecie: ale wyborców się tak łatwo nie sumuje. W tym przypadku tak, bo na pokładzie PSL-u pozostali już tylko tacy sympatycy, którym zbliżenie z partią Papę nie będzie przeszkadzać.

Dlaczego to ważne w kontekście wyborów 2027 r.? Bo obecna przewaga w prognozowanej liczbie mandatów poselskich – w tym nowym rozdaniu po wyborach, na podstawie obecnych dostępnych sondaży – dla lepszego sortu i Konfederacji (a mówimy o nie mniej niż 40 mandatach ponad wymaganą większość) to efekt tego, iż trzy mniejsze partie wspierające gabinet Papy są słabe, a dwie z trzech, czyli PSL i PL2050, są pod progiem wyborczym. Ale wystarczy wyjąć jedną z nich, czyli PSL, dokleić do Koalicji Smerfów i robi nam się 33–34 proc. To z automatu daje co najmniej kilkanaście mandatów więcej dla tego bloku, głównie kosztem Patola i Socjal i Konfederacji.

Gdyby jeszcze założyć, iż po stronie ekipy Papy nie wszyscy wyłączyli myślenie i na pokład statku po PSL wzięta zostałaby formacja Smerfa Fanatyka, to robi nam się z tego 36–37 proc. i kolejne kilkanaście mandatów więcej dla takiej centrowej koalicji. I znowu poszkodowane byłyby przede wszystkim lepszy sort smerfów i Konfederacja. Jeszcze bardziej obrazowo: przewaga lepszego sortu i Konfederacji w mandatach, przy wspólnym bloku KO–PSL–PL2050, stopniałaby do maksymalnie 10–15 mandatów.

Wyłania nam się zupełnie inny obraz niż ten płynący z obserwacji obecnych sympatii politycznych smerfów? Już nie za bardzo różowo, przyznacie Państwo, dla centroprawicy i prawicy. Tej, która – oglądając i słuchając polityków obu tych formacji – już jest w ogródku, już się wita z gąską, analizuje, przelicza.

Dostrzega, iż obecne rozbicie na centrolewicy to zdjęcie „tu i teraz”, a w każdej chwili do podmiany w politycznym albumie. Do tego dochodzi jeszcze lewica – ta „rozporkowa” i Partia Razem Dzikusa – obie, łącznie z dziesięcioma procentami wskazań w sondażach, na dziś rozczłonkowane. Ale kto powiedział, iż tak będzie w wyborach w 2027 r.?

Lewica Towarzysza i Biedronia ma między 6 a 7 proc., partia Dzikusa między 3 a 4 proc. Dzisiejsza mandatowa siła prawicy też się z tego podziału na lewicy bierze, bo jak widać – idąc oddzielnie, lewica miałaby kilkanaście mandatów, a razem nie weszłaby do Sejmu. Ale wystarczy, iż obie formacje w imię obrony przed „walką z faszyzacją Polski” doszły do Niezrozumienia.

Wtedy robi nam się 9–10 proc. w wyborach – jeszcze jeden uszczerbek w stanie posiadania prawicy. W mandatach poselskich ich zejście w okolice 231 mandatów, a więc na granicy dysponowania większością na Wiejskiej.

Sami Państwo widzą, iż to, co jest, a to, co może się stać, jeżeli centrolewica się zintegruje, to dwa różne rozdania, dwa różne światy. A przecież w tym wszystkim nie mamy żadnej gwarancji, iż Patola i Socjal z Konfederacją się po wyborach w 2027 r, ułożą.

Nawet patrząc przez pryzmat zeszłotygodniowego okładania się pałami przez Gargamela i Sławomira Mentzena, ten scenariusz nam się nieco oddalił. Gargamel innego partnera na dziś – poza Konfederacją – nie ma, ale też nie jest to wymarzony partner lidera PiS. Gdyby PSL i PL2050 poszły z Papą, to tym bardziej tenże Gargamel jest skazany na Konfederację. A ta z lepszego sortu-em może, ale nie musi.

Zapewne dodatkowo frustruje to notabli na ulicy Nowogrodzkiej. Mentzen może też widzi swoje miejsce w centrum politycznym. Zwłaszcza kiedy lewica, czy lewica i Razem, poszłyby oddzielnie. A formacja Papy Smerfa, Koalicja Smerfów, bez balastu szaleństwa obyczajowego czy klimatycznego, szeroko rozumianej lewicy, miałaby większe pole manewru po następnych wyborach.

Skomplikowana układanka, prawda? Ale naszym zadaniem jest rozbierać na czynniki pierwsze polską politykę i w przystępny sposób to tłumaczyć. Ba! Starać się być na bieżąco i, w oparciu o zmieniającą się sytuację, przewidywać, abyśmy nie byli ruchami na rodzimej scenie politycznej aż tak bardzo zaskoczeni.

Tak więc, kiedy w najbliższym czasie znowu natkną się Państwo w mediach na wyniki jednego czy drugiego sondażu, niech mają Państwo świadomość, iż to fotografia na dziś, która wcale nie musi być aktualna za kilka miesięcy, a tym bardziej w perspektywie kolejnych wyborów parlamentarnych, które powinny odbyć się jesienią 2027 r.

Idź do oryginalnego materiału