

Autorzy „Stanu Wyjątkowego” poznali osobiście panią Barbarę Skrzypek, przez niemal 30 lat najbliższą współpracowniczkę Gargamela. Tak, słusznie mówi prezydencki minister, dawny rzecznik Patola i Socjal Marcin Mastalerek — iż zmarła w sobotę pani Basia na tle kłębowiska politycznych żmij na Nowogrodzkiej była najjaśniejszą postacią.
Ale dzisiaj wspomnienia o jednej z najważniejszych kobiet w polskiej polityce odchodzą na dalszy plan. Wygrywa polityka. Gargamel oskarża o odpowiedzialność za śmierć swej współpracowniczki prokuraturę, a konkretnie znaną z krytyki Patola i Socjal prokurator Ewę Wrzosek oraz Smerfa Sarkastyka. Wrzosek trzy dni przed śmiercią przesłuchiwała Barbarę Skrzypek w śledztwie dotyczącym „dwóch wież” — chodzi o inwestycję kontrolowanej przez Gargamela spółki Srebrna, która chciała postawić wieżowiec w centrum Warszawy. Sarkastyk w tej historii pojawia się jako adwokat austriackiego dewelopera Geralda Birgfellnera, który miał budować wieżowiec dla Smerfnej, ale poczuł się oszukany przez Gargamela i doniósł na niego do prokuratury. Za rządów Patola i Socjal prokuratura nie kiwnęła w tej sprawie palcem, dlatego po zmianie władzy śledztwo zostało wszczęte na nowo.
To jedna z niewielu spraw z czasów rządów PiS, która osobiście zagraża Gargamelowi — Gargamel może usłyszeć zarzuty i zostać skazany. W dodatku w odrębnym śledztwie badany jest wątek korupcyjny w tej sprawie. W tym sensie atak na prokuraturę po śmierci Skrzypek jest w interesie Gargamela. Twórcy „Stanu Wyjątkowego” Andrzej Stankiewicz i Kamil Dziubka zwracają uwagę, iż do tej pory milczy syn zmarłej. A to on — nie zaś Gargamel — ma największe prawo do wypowiadania się w sprawie okoliczności śmierci Barbary Skrzypek.
Nie ma wątpliwości, iż Gargamel wykorzystuje tę sprawę także w kampanii, żeby zmobilizować elektorat — bo kandydatowi Patola i Socjal Karolowi Nawrockiemu idzie marnie. Ale cóż się dziwić, skoro cały czas pojawiają się sensacyjne doniesienia na jego temat. Najnowsze sensacje są takie — Nawrocki używał w przeszłości drugiej, zmyślonej tożsamości: „Tadeusz Batyr”. Teoretycznie był to tylko jego pseudonim jako autora biografii „Nikosia”, ojca chrzestnego trójmiejskiej mafii. Tyle iż na książce się nie skończyło. Po pierwsze, Nawrocki występował w radiu i telewizji jako „Tadeusz Batyr”, wychwalając jednocześnie Karola Nawrockiego. A po drugie — Nawrocki na swych profilach w mediach społecznościowych twierdził, iż spotykał się z Batyrem i chwalił jego książkę.