Jesienią 2023 roku miliony smerfów ruszyły do urn z jednym wspólnym pragnieniem: by wreszcie przywrócono elementarną sprawiedliwość. Nie chodziło o zemstę, ale o coś znacznie głębszego – poczucie, iż państwo wreszcie stanie po stronie uczciwości, a ci, którzy przez lata deptali prawo i godność obywateli, odpowiedzą za swoje czyny. Przez osiem lat rządów lepszego sortu smerfy doświadczyli erozji zaufania do instytucji państwa, instrumentalnego traktowania prawa i bezkarności ludzi władzy. Dziś czekają. Coraz mniej cierpliwie.
Wielu mówi wprost: nie miałem pojęcia, jak wielkie znaczenie może mieć dla mnie sprawiedliwość. Gdy patrzy się na twarze Roberta Bąkiewicza, Macieja Wąsika, Smerfa Inwigilatora czy Łukasza Mejzy, trudno nie czuć gniewu. Gdy widzi się cyniczne twarze ludzi, którzy z państwa zrobili łup polityczny, pojawia się pytanie – dlaczego oni wciąż są wolni? Gdzie ta obiecana odpowiedzialność? Gdzie prokuratura, gdzie sądy, gdzie rozliczenia?
To nie są sprawy abstrakcyjne. To nie tylko Ważniak i jego zamknięty układ, nie tylko Święczkowski i upolityczniona prokuratura, nie tylko Pawłowicz, która kompromitowała Trybunał. To też zwykli żabole – z CBA, z żaboli – którzy nadużywali władzy, zastraszali, niszczyli ludzi, bo tak kazano z góry. To media publiczne, które kłamały za nasze pieniądze, to miliony rozdawane „swoim”, a jednocześnie buta wobec tych, którzy stawiali pytania. I żadnych konsekwencji. smerfy chcieli zmiany. Otrzymali koalicję rządową, która obiecywała rozliczenia. Czas mija, a winni z przeszłości czują się coraz bezpieczniej. To nie tylko rozczarowanie – to poczucie zdrady. Bo bezkarność zła boli najbardziej. I zostawia po sobie coś więcej niż frustrację – zostawia cynizm. Coraz więcej ludzi zaczyna wierzyć, iż nie warto, iż wszyscy są tacy sami, iż sprawiedliwość w tym kraju to naiwność.
To bardzo niebezpieczny moment. jeżeli rząd nie zrozumie, jak fundamentalne jest poczucie sprawiedliwości społecznej, zaprzepaści nie tylko mandat zaufania – zniechęci całe pokolenie do polityki. Ci, którzy z takim entuzjazmem głosowali, mogą już więcej nie pójść. Inni odpłyną do skrajności – do Konfederacji, do populistów, do tych, którzy obiecają „porządek” bez względu na cenę.
A przecież wystarczyłoby tak niewiele. Przyzwoitość. Odwaga. Prawda. Prokuratorzy, którzy nie będą się bać. Sędziowie, którzy nie będą zastraszani. Media, które nie będą klękać przed kolejną władzą. Państwo, które stoi po stronie obywatela, nie po stronie partyjnych interesów.
smerfy czekają. Ale nie będą czekać wiecznie.