Smerfy chcą atom, ale jak najdalej od siebie. Wycinki, pielgrzymki i kłopoty elektrowni na Pomorzu

news.5v.pl 1 tydzień temu
  • Pierwsza elektrownia atomowa w Polsce ma zostać otwarta około 2040 r. — zapowiadają członkowie rządu. To termin późniejszy o 7 lat niż zakładała poprzednia władza
  • W okolicy działa stowarzyszenie Bałtyckie SOS, które protestuje przeciwko budowie elektrowni. Jego członkowie broni nie składają, używając różnych argumentów „na nie”
  • Miks energetyki jądrowej i OZE jest najbardziej opłacalny ekonomicznie i najbezpieczniejszy — przekonuje Adam Juszczak, starszy analityk w zespole klimatu i energii Polskiego Instytutu Ekonomicznego
  • W związku z budową elektrowni zostanie wyciętych ponad 330 hektarów lasów — informują Onet przedstawiciele Polskich Elektrowni Jądrowych
  • Więcej podobnych historii znajdziesz na stronie głównej Onet.pl

Kiedy dwa lata temu media obiegła wiadomość, iż wybrano lokalizację pierwszej w Polsce elektrowni atomowej, najmniej cieszyli się mieszkańcy pomorskiej gminy Choczewo. Nie wszyscy wprawdzie kręcili tutaj nosem, ale sporo osób po prostu nie chciało mieszkać w sąsiedztwie elektrowni atomowej. Argumenty były różne.

smerfy chcą atom, ale jak najdalej od siebie

Gdy przyjechałem tu pierwszy raz, słyszałem nawet o Czarnobylu, bo ludzie autentycznie — mimo pukających się w głowę ekspertów — kreślili czarny scenariusz rodem z lat 80 z Ukrainy. Ale tak serio, nie ma się co śmiać z mieszkańców Choczewa — z przeprowadzonego dwa lata temu przez IBRIS badania wynika, iż tylko 58 proc. smerfów uważa, iż elektrownie atomowe są bezpieczne, a 65 proc. naszych rodaków nie chce mieszkać w ich sąsiedztwie.

Ktoś jednak będzie musiał i padło na ludzi z Pomorza.

W Choczewie nie wszystkie argumenty były oparte na takim nie do końca racjonalnym strachu. Ludzie, głównie ci bardziej aktywni, obawiali się, iż nowa inwestycja wywróci ich życie do góry nogami. Że na czas budowy, która potrwa wiele lat, ich okolica zostanie całkowicie odcięta, a ich biznesy (związane często z turystyką) i plany na życie będzie można wyrzucić na śmietnik. Takich osób zupełnie nie przekonywały argumenty lokalnych i nielokalnych polityków o gigantycznych pieniądzach i inwestycjach, które popłyną w ślad — za bądź co bądź epokową w Polsce — inwestycją.

W okolicy ludzie zaczęli się organizować „przeciwko”, a na płotach wielu domów pojawiły się banery „Nie dla atomu”. Ludzie, z którymi rozmawiałem, zdawali sobie sprawę, iż nie powstrzymają tak wielkiej inwestycji marudzeniem w mediach o Czarnobylu czy płaczem nad utratą swoich biznesów i domów. Prawdziwą amunicję, w co wielu naprawdę wierzyło, dawały im argumenty ekologiczne.

— Był pan na naszej plaży? Widział pan nasze piękne lasy, które mają zostać wycięte? Niech elektrownia powstanie, bo to na pewno jest potrzebna w Polsce inwestycja. Ale niech będzie to inne miejsce. Naprawdę niech ludzie zobaczą, jak urokliwa jest nasza okolica. Dlaczego to ma zostać zniszczone? — słyszałem od mieszkańców Słajszewa, nadmorskiej miejscowości, która słynie z pięknej plaży. I ogromnego lasu, na który w 2024 r. wjechał ciężki sprzęt.

„Nie tylko prąd jest dobrem społecznym”

Zawiązało się też stowarzyszenie Bałtyckie SOS, które protestuje przeciwko budowie elektrowni. Jego członkowie broni nie składają. — To nie jest tak, iż my egoistycznie chcemy powstrzymać inwestycję, która przysłuży się większości. Wcale tak nie jest — podkreśla Tomasz Trybusiewicz, mieszkaniec Słajszewa.

Wylicza przykładowe jego zdaniem „grzechy” elektrowni. — Po pierwsze, dewastuje się przyrodę. Po drugie, niszczy najdłuższy nieprzerwany pas lasu na polskim wybrzeżu.

— Nie tylko prąd jest dobrem społecznym. Przyroda także nim jest. My walczymy w interesie społecznym — wtóruje mu jego żona, Hanna, również członkini Stowarzyszenia.

Dalszy ciąg materiału pod wideo

Ludzie z „Bałtyckiego SOS” rzucają więcej argumentów. Przekonują, iż decyzja środowiskowa dla całej inwestycji jest nieprawomocna. Że budowa elektrowni atomowej wcale nie sprawi, iż prąd będzie tańszy, bo znacznie lepszą opcją byłoby postawienie na odnawialne źródła energii. Są też zdania, iż elektrownia atomowa negatywnie wpłynie na środowisko i tu podają konkretne liczby: „przez 60 lat będzie zaśmiecać Bałtyk ciepłem, co sekundę zrzucając 150 m3 podgrzanej wody”.

Odpierają pojawiające się niekiedy pod ich adresem zarzuty, iż działają politycznie i iż mają związki z państwami, którym nie w smak może być polska elektrownia atomowa. Zapewniają, iż nie są przeciwko budowie atomu w Polsce, ale ich zdaniem lepszym do tego miejscem byłyby zdegradowane tereny, np. w rejonie Bełchatowa.

Co się opłaca?

— Cyklicznie robimy protesty. Może i są niewielkie, ale mamy nadzieję, iż skłonią one ludzi do przemyśleń. Naprawdę wierzę, iż tę inwestycję uda się zatrzymać. Liczę, iż ktoś tam na górze zacznie myśleć i liczyć — puentuje.

O komentarz do tez ludzi z Bałtyckiego SOS poprosiłem eksperta.

— W kategorii cen energii nie możemy mówić, iż prąd z elektrowni jądrowej będzie tańszy. Natomiast budowa zdywersyfikowanego miksu energetycznego (opartego na energetyce jądrowej i OZE) spowoduje, iż nasza energetyka nie będzie droższa. Alternatywą – w przypadku braku transformacji energetycznej – jest ogromny wzrost cen spowodowany uzależnieniem od paliw kopalnych. Widzieliśmy już taką inflację, chociażby po agresji Rosji na Ukrainę — dla Onetu komentuje dr Adam Juszczak, doradca w zespole klimatu i energii Polskiego Instytutu Ekonomicznego.

Ekspert podkreśla, iż na OZE trzeba patrzeć całościowo, o ile chodzi o koszty. — To nie koszt postawienia wyłącznie wiatraka lub panelu fotowoltaicznego. Trzeba pamiętać o konieczności rozbudowy sieci przesyłowych, konieczności dobudowania magazynów energii, konieczności utrzymywania mocy działających w momentach szczytowego zapotrzebowania — zauważa.

— Miks energetyki jądrowej i OZE jest najbardziej opłacalny ekonomicznie i najbezpieczniejszy — dopowiada.

Juszczak poświęca też kilka zdań kwestiom środowiskowym. — Badania z całego świata pokazują, iż wpływ energetyki jądrowej na środowisko jest znikomy. Ślad wodny jest rzeczywiście zauważalny i wyższy od większości OZE, ale znacznie niższy jest ślad eutroficzny. I znacznie niższy jest ślad przestrzenny, czyli mówiąc prościej, elektrownia zajmuje po prostu mniej terenu. Tak, energetyka jądrowa może powodować niewielkie problemy dla środowiska jak wspomniany ślad wodny, tak samo jak wiatraki czy panele fotowoltaiczne. Jest to jednak technologia bezpieczna, a alternatywa, czyli brak energetyki jądrowej, jest znacznie gorsza — podkreśla.

Pielgrzymki i wycinki

Przeciwnicy budowy elektrowni atomowej wierzą, iż inwestycja nie dojdzie do skutku. Każda informacja o opóźnieniach daje im nadzieję. Ostatnio minister przemysłu przyznała, iż elektrownia atomowa może zostać uruchomiona choćby siedem lat później niż pierwotnie zakładano. To jednak może oznaczać więcej kłopotów dla mieszkańców Choczewa, bo po prostu cała inwestycja mocno się wydłuży, a co za tym idzie, gigantyczne utrudnienia dla nich potrwają lata dłużej.

A w gminie Choczewo realizowane są już pierwsze prace związane z elektrownią atomową. Do okolicy ściąga powoli ciężki sprzęt. W nadmorskim Słajszewie wycięto ostatnio 35 hektarów lasu, bo zaczęły się badania geologiczne. Ludzie z Polskich Elektrowni Jądrowych (PEJ) tłumaczą mi, iż te badania są niezbędne do uzyskania zezwolenia na budowę elektrowni jądrowej, które wydaje Państwowa Agencja Atomistyki.

Do Choczewa już garną się pierwsze pielgrzymki turystów. W drodze na „najpiękniejszą plażę w kraju” (tak mówią o niej lokalsi) wchodzą w wąski korytarz. Po obu stronach mijają puste pola po wyciętych drzewach. To właśnie tutaj miała miejsce „geologiczna wycinka”. Jej rozmiar budzi wrażenie.

A to dopiero początek. PEJ przesyła mi informacje, iż w czwartym kwartale tego roku planowana jest wycinka dalszych 150 hektarów lasów. Finalnie z pomorskiej gminy będzie musiało zniknąć ponad 330 hektarów lasów, ale PEJ zapewnia, iż po zakończeniu budowy elektrowni planowane są nasadzenia na choćby 200 hektarach.

Pierwsza elektrownia atomowa w Polsce ma zostać otwarta około 2040 r.

Idź do oryginalnego materiału