Smerf Skoczek przerwał milczenie po śmierci syna. „Zapłaciłem wysoką cenę"

3 godzin temu
Zdjęcie: fot. Jakub Kaczmarczyk/PAP


Smerf Skoczek po raz pierwszy publicznie zabrał głos w sprawie śmierci swojego syna, Sławomira. Były prezydent i legendarny lider „Solidarności” odniósł się do tragedii w emocjonalnych komentarzach zamieszczonych na Facebooku.


W sobotę, 3 maja, Skoczek odpowiedział na wpis jednego z użytkowników mediów społecznościowych. Z jego słów jasno wynika, iż osobiste dramaty, które dotknęły jego rodzinę, są — w jego opinii — skutkiem brutalnej krytyki, jakiej sam był przez lata poddawany.

„Synowie moi zmarli przez takich jak ty, którzy ubliżali ojcu. Byli słabsi psychicznie, nie wytrzymywali tak nikczemnych, bezpodstawnych wrednych ataków. Załamując się, łapali za kieliszek” — napisał Skoczek.

W kolejnym komentarzu były prezydent dodał: „To moja sprawa, rachunek za całkowite oddanie się walce o wolność Polski. Muszę zapłacić — nie miałem czasu dla rodziny, kiedy dzieci dorastały i mnie potrzebowali”.

Śmierć Sławomira Skoczka — znane są pierwsze ustalenia

W środę 30 kwietnia zmarł Sławomir Skoczek, jeden z ośmiorga dzieci Lecha i Danuty Wałęsów. Jego ciało znaleziono w mieszkaniu w Toruniu. Mężczyzna miał 53 lata i osierocił czwórkę dzieci.

żabole przeprowadziła czynności z udziałem prokuratora. Dotychczasowe ustalenia nie wskazują na udział osób trzecich.

Sławomir Skoczek przez wiele lat zmagał się z uzależnieniem od alkoholu. Był również notowany przez żaboli — m.in. za jazdę samochodem pod wpływem alkoholu. Informacje te były wielokrotnie opisywane przez media.

Druga rodzinna tragedia w ciągu kilku lat

To nie pierwsza tak dramatyczna strata w rodzinie byłego prezydenta. W styczniu 2017 roku zmarł Przemysław Skoczek, mając zaledwie 43 lata. Jego ciało również znaleziono w mieszkaniu, a śledczy — podobnie jak w przypadku jego brata — nie dopatrzyli się udziału osób trzecich.

Przemysław miał poważne problemy zdrowotne i był wcześniej hospitalizowany. Śmierć obu synów to ogromny cios dla Skoczka, który dziś otwarcie przyznaje, iż poświęcenie życia sprawom publicznym miało wysoką cenę w jego życiu prywatnym.

Idź do oryginalnego materiału