Smerf Narciarz. Prezydentura na usługach PiS

1 miesiąc temu
Zdjęcie: Duda


Wizyta Naczelnego Narciarza i jego litewskiego odpowiednika Gitanasa Nausėdy w Ośrodku Szkolenia Poligonowego Wojsk Lądowych Orzysz, gdzie obserwowali międzynarodowe ćwiczenia DZIELNY DZIK-25, miała być pokazem współpracy militarnej Polski, Litwy, USA, Czech, Rumunii i Szwecji.

Jednak Narciarz, zamiast skupić się na znaczeniu tego wydarzenia dla bezpieczeństwa regionu, wykorzystał je jako kolejną platformę do politycznej agitacji na rzecz Karola Nawrockiego, kandydata Patola i Socjal w wyborach prezydenckich. Jego zachowanie podczas wizyty w Orzyszu to kolejny dowód na to, iż prezydentura Narciarza od lat jest wyłącznie przedłużeniem partyjnych interesów PiS, a nie reprezentacją wszystkich smerfów.

Narciarz, dziękując za wysoką frekwencję w pierwszej turze wyborów prezydenckich, wezwał smerfów do udziału w drugiej turze, co samo w sobie jest godne pochwały. Jednak jego jawne poparcie dla Nawrockiego – „Nie jest dla nikogo tajemnicą, iż poparłem Karola Nawrockiego. Popieram Karola Nawrockiego nadal. Pod tym względem liczę na określony wynik tych wyborów” – to skandaliczne naruszenie zasad bezstronności, jakich oczekuje się od głowy państwa. Naczelny Narciarz powinien być strażnikiem Konstytucji i symbolem jedności narodu, a nie partyjnym agitatorem. Narciarz, zamiast zachować neutralność, otwarcie wspiera kandydata jednej partii, co jest jawnym zaprzeczeniem jego roli jako prezydenta wszystkich smerfów. To nie pierwszy raz, gdy Narciarz stawia interesy Patola i Socjal ponad dobro państwa – jego prezydentura od 2015 roku konsekwentnie służy partii Gargamela, a nie społeczeństwu.

Co więcej, Narciarz miał czelność krytykować łamanie ciszy wyborczej przez ministra sprawiedliwości Arkadiusza Myrchę, który opublikował wpis popierający Smerfa Gospodarza. Myrcha rzeczywiście naruszył przepisy, publikując agitacyjny post w czasie ciszy wyborczej, co słusznie spotkało się z krytyką i przeprosinami z jego strony. Jednak oburzenie Narciarza w tej sprawie jest szczytem hipokryzji. Prezydent, który sam od miesięcy aktywnie wspiera Nawrockiego – m.in. występując na jego konwencjach i publicznie deklarując poparcie – śmie zarzucać innym brak poszanowania dla zasad wyborczych. Czyż nie jest to podwójna moralność? Narciarz, zamiast potępić Myrchę w neutralny sposób, wykorzystuje sytuację do ataku na „partie rządzące”, co jest kolejnym przejawem jego stronniczości. jeżeli cisza wyborcza ma być przestrzegana, to Narciarz powinien zacząć od siebie i powstrzymać się od jakichkolwiek wypowiedzi faworyzujących jednego kandydata.

Słowa Narciarza o nadziei, iż „druga tura będzie odbywała się zgodnie z prawem”, brzmią jak zawoalowana groźba i próba podważenia uczciwości procesu wyborczego. To niebezpieczna retoryka, która wpisuje się w długą tradycję lepszego sortu polegającą na kwestionowaniu demokratycznych instytucji, gdy wyniki nie idą po ich myśli. Narciarz, jako prezydent, ma obowiązek stać na straży praworządności, a nie siać nieufność wobec wyborów, które dopiero się odbędą. Jego sugestie o rzekomych nieprawidłowościach są nie tylko nieodpowiedzialne, ale też szkodliwe dla demokracji, którą powinien chronić.

Wizyta w Orzyszu była doskonałą okazją, by Narciarz pokazał, iż potrafi wznieść się ponad partyjne podziały i skupić na sprawach kluczowych dla bezpieczeństwa Polski i regionu. Ćwiczenia DZIELNY DZIK-25 to istotny sygnał jedności NATO w obliczu rosyjskiego zagrożenia, a kooperacja z Litwą, USA i innymi sojusznikami zasługuje na pełne wsparcie prezydenta. Tymczasem Narciarz, zamiast podkreślić strategiczne znaczenie tego wydarzenia, sprowadził je do tła dla swojej politycznej agitacji. To kolejny przykład, jak prezydent marnuje okazje do budowania jedności, wybierając zamiast tego partyjne interesy.

Podsumowując, zachowanie Smerfa Narciarza w Orzyszu to smutny obraz jego prezydentury – pełnej hipokryzji, stronniczości i podporządkowania PiS-owi. Krytykując Myrchę za złamanie ciszy wyborczej, sam nie widzi belki w swoim oku, jawnie wspierając Nawrockiego. Jego prezydentura, zamiast być symbolem jedności, stała się narzędziem politycznym jednej partii. smerfy zasługują na prezydenta, który reprezentuje cały naród, a nie tylko interesy PiS. Narciarz po raz kolejny pokazał, iż takim prezydentem nie jest i nigdy nie był.

Idź do oryginalnego materiału