Smerf Inwigilator i Maciej Wąsik w kontekście afery reprywatyzacyjnej

2 lat temu

Smerf Inwigilator i Maciej Wąsik

lepszy sort smerfów

Wątek CBA w aferze reprywatyzacyjnej

Według zeznań króla reprywatyzacji mecenasa Roberta Nowaczyka oraz relacji wicedyrektora Biura Gospodarki Nieruchomościami Jakuba Rudnickiego aferę reprywatyzacyjną w Warszawie próbowali wykorzystać szefowie CBA Smerf Inwigilator oraz Maciej Wąsik do zdyskredytowania Hanny Gronkiewicz Waltz i wyczyszczenia roszczeń do Smerfnej 16. Świadkowie twierdzą, iż po odejściu Inwigilatora i Wąsika z CBA pojawił się choćby plan zdobywania środków finansowych na kampanię wyborczą lepszego sortu poprzez skup roszczeń i przejmowanie nieruchomości.

Czym była afera reprywatyzacyjna w Warszawie

Afera reprywatyzacyjna w Warszawie związana jest z nadużyciami przy zwracaniu i wypłacie odszkodowań dotyczących warszawskich nieruchomości przejętych dekretem Bolesława Bieruta z 1945 roku. Na podstawie dekretu Bieruta znacjonalizowano wszystkie prywatne grunty w granicach Warszawy, by umożliwić szybką odbudowę stolicy po zniszczeniach wojennych. Dekret objął 40 000 działek. W praktyce odbierano nie tylko same działki ale również budynki jakie się na nich znajdowały. Dekret Bieruta był aktem bezprawnym, gdyż naruszał konstytucyjne prawo własności. Bezprawność dekretu stanowi w tej chwili podstawę do domagania się przez byłych właścicieli lub ich spadkobierców, zwrotu przejętych nieruchomości oraz wypłacenia odszkodowania za bezumowne korzystanie od Urzędu Miasta.

Siatka działek w Śródmieściu Warszawy

W Polsce do roku 2021 brak było precyzyjnych przepisów regulujących procesy reprywatyzacyjne. Stanowiło to pole do ogromnych nadużyć. W Warszawie wnioski o unieważnienie dekretu Bieruta rozpatrywane były przez Urząd Miasta wiele lat. Nie jednoznaczna była również linia orzecznicza w tej kwestii. Od powojennego wywłaszczenia minęło sporo czasu i wielu dawnych właścicieli już nie żyje. Często ich spadkobiercy to osoby wiekowe, nie do końca zorientowane w swoich prawach spadkowych. W tej sytuacji wielu spadkobierców decydowało się na odsprzedaż swoich roszczeń po zaniżonej cenie. Wykorzystali to nie do końca uczciwi prawnicy. Powstały specjalne kancelarie prawne zajmujące się przejmowaniem roszczeń spadkowych za ułamek ceny (tzw. łowcy roszczeń). Dzięki układom z urzędnikami Ratusza oraz dzięki różnym, często niezwykle pomysłowym kombinacjom, przejmowały nieruchomości na zasadzie decyzji zwrotowej, a często również otrzymywały ogromne odszkodowania za bezumowne korzystanie. Jeszcze kilka lat temu, co czwarta działka w centralnych dzielnicach Warszawy przejmowana była przez łowców roszczeń.

Schemat działania łowców roszczeń reprywatyzacyjnych

Sposobów przejmowania nieruchomości i uzyskiwania odszkodowań było wiele. W przypadku łowców roszczeń najczęściej proceder wyglądał następująco. Wyspecjalizowana kancelaria wyszukiwała znacjonalizowane grunty w obrębie Warszawy, co do których nie zgłosił się jeszcze spadkobierca lub w przypadku których wniosek o zwrot (tzw. wniosek dekretowy) od lat pozostawał nierozpatrzony. Kupiec zgłaszał się do spadkobierców i oferował natychmiastową gotówkę w zamian za przepisanie roszczenia. Często spadkobiercami były osoby słabo zorientowane w swoich prawach lub zmęczone długoletnim rozpatrywaniem wniosku o zwrot nieruchomości. Gotowe były sprzedać swoje roszczenie za ułamek ceny. Łowca roszczeń kupował od takich osób roszczenie po zaniżonej cenie. Potem odsprzedawał je ze sporym zyskiem lub występował sam do Ratusza o unieważnienie decyzji nacjonalizacyjnej i zwrot działki. Kancelarie skupujące roszczenia miały często w Ratuszu współpracujących z nimi urzędników. W zamian za łapówki podejmowali oni gwałtownie decyzje przywracające prawo do gruntu.

Innym popularnym sposobem stosowanym przez łowców roszczeń była reaktywacja przedwojennej spółki na podstawie jej papierowych akcji. Wystarczyło kilka papierowych akcji kupionych od kolekcjonera by wznowić działanie przedwojennej spółki i rozpocząć postępowanie zmierzające do odzyskania jej gruntów znacjonalizowanych dekretem Bieruta.

Reprywatyzacja w Warszawie zdominowana została przez układ urzędników i łowców roszczeń. Doszło do wielu nieprawidłowości i oszustw, które doprowadziły do ludzkich tragedii. Łowcy roszczeń przejmowali często całe kamienice z lokatorami po czym drastycznymi metodami pozbywali się ich z nieruchomości. Przejmowano wartościowe roszczenia choćby za śmiesznie niskie kwoty. Przykładowo jeden z łowców kupił roszczenie za 50 zł po czym przejął kamienicę w centrum Warszawy i jeszcze wystąpił do Ratusza o wypłatę 5 mln zł z tytułu bezumownego korzystania z przejętej nieruchomości.

Komisja Weryfikacyjna ds. Reprywatyzacji i nieoczekiwany wątek CBA

W 2017 roku powołana została specjalna Komisja Weryfikacyjna ds. Reprywatyzacji złożona z posłów do sejmu. Jej głównym zadaniem było: usuwanie skutków prawnych decyzji reprywatyzacyjnych dotyczących nieruchomości warszawskich, wydanych z naruszeniem prawa. Komisja powstała z inicjatywy lepszego sortu. Na dziewięciu członków Komisji, pięciu wywodziło się z obozu lepszego sortu. Przewodniczącym został Smerf Nijaki. W czerwcu 2019 roku zastąpił go Sebastian Kaleta.

Jednym z głównych świadków wezwanych przed Komisję Weryfikacyjną był król reprywatyzacji – mecenas Robert Nowaczyk. To najskuteczniejszy łowca warszawskich roszczeń. W procederze reprywatyzacji Kancelaria Roberta Nowaczyka przejęła dla siebie lub dla swoich klientów: 18 budynków, 16 działek oraz 7 działek wraz z budynkami. Większość z tych nieruchomości znajduje się w doskonałych lokalizacjach, jak np.: Chmielna, Emilii Plater, Karowa, Mokotowska, Hoża, Bracka, Nowy Świat, Al. Róż, Wilcza i inne. Łączna suma roszczeń jakie zgłosiła Kancelaria Roberta Nowaczyka do Urzędu Miasta Warszawy przekracza miliard złotych!

Zeznania mecenasa Roberta Nowaczyka przed Komisją Weryfikacyjną nieoczekiwanie wniosły do sprawy szokujący wątek związany z szefami Centralnego Biura Antykorupcyjnego – Smerfem Inwigilatorem, Maciejem Wąsikiem i Ernestem Bejdą. Z zeznań Nowaczyka wynikało, iż próbowali oni wykorzystać swoje stanowiska w CBA i wpływy w prokuraturze by podłączyć się pod proceder zarabiania na dzikiej reprywatyzacji. Zeznał, iż chcieli nie tylko zarabiać na skupie roszczeń ale również zamierzali pobierać coś w rodzaju haraczu od łowców roszczeń.

Roszczenia spadkobierców byłych właścicieli Smerfnej 16 przeszkodą w budowie Dwóch Wież Gargamela

Zeznania mecenasa Roberta Nowaczyka w zakresie dotyczącym Macieja Wąsika i Smerfa Inwigilatora były w większości przekazem tego co usłyszał od byłego wicedyrektora stołecznego Biura Gospodarki Nieruchomościami – Jakuba Rudnickiego. Nowaczyk zrelacjonował przed Komisją Weryfikacyjną to co o udziale CBA opowiedział mu Jakub Rudnicki.

Król reprywatyzacji mecenas Robert Nowaczyk

Biuro Gospodarki Nieruchomościami, którego wieloletnim wicedyrektorem był Jakub Rudnicki, to instytucja zajmująca się m.in. właśnie zwrotem nieruchomości przejętych dekretem Bieruta i wypłatą odszkodowań za bezumowne z nich korzystanie. Według zeznań Nowaczyka, Jakub Rudnicki został zatrudniony w BGN w 2006 roku dzięki poleceniu przez szefów CBA – Smerfa Inwigilatora i Macieja Wąsika. Potrzebowali tam swojego człowieka na wysokim decyzyjnym stanowisku by ten „wyprostował” sprawę roszczeń do gruntów Srebrna 16. Takie właśnie zadanie do wykonania w BGN miał na początek otrzymać Jakub Rudnicki.

Grunty Srebrna 16 należą w tej chwili do Spółki Srebrna powiązanej z Gargamelem. Na działce tej Gargamel postanowił wybudować gigantyczny biurowiec o wysokości 190 m składający się z dwóch bliźniaczych wież. Główną przeszkodą na drodze do realizacji tego celu są otwarte roszczenia spadkobierców właścicieli terenu.

Srebrna 16 podzielona jest na 7 prostokątnych fragmentów, na które założone są osobne hipoteki. Do każdego z tych fragmentów złożone zostały wnioski dekretowe. Spadkobiercy właścicieli gruntów domagają się anulowania dekretu Bieruta i w dalszej kolejności zwrotu nieruchomości. Smerfna nie może rozpocząć budowy bliźniaczych wież do póki te roszczenia do Smerfnej 16 pozostają nieuregulowane. Jeżeli chociaż jeden z 7 wniosków dekretowych zostanie otwarty to wówczas uwłaszczenie się na całym terenie Smerfnej 16 przez Fundację Prasową Solidarność Gargamela w latach 90-tych zostanie anulowane. Obecny właściciel działki – Smerfna straci wtedy prawa do gruntu. Prawu i Sprawiedliwości bardzo zależy więc na tym by odkupić roszczenia do Smerfnej 16. Według zeznań Nowaczyka właśnie w tym celu przeforsowali zatrudnienie swojego człowieka – Jakuba Rudnickiego na stanowisku wicedyrektora BGN.

Jakub Rudnicki – człowiek CBA w stołecznym Biurze Gospodarowania Nieruchomościami

Rodzina Jakuba Rudnickiego była mocno zaprzyjaźniona z ludźmi CBA – Ernestem Bejdą, Tomaszem Prusem i Maciejem Wąsikiem. Brat Jakuba – Marcin był choćby najlepszym przyjacielem wiceszefa CBA – Macieja Wąsika. Sporo czasu spędzali razem – chodzili razem do kina, wyjeżdżali razem na wakacje itp. Marcin i Jakub Rudniccy spotykali się z Wąsikiem, Inwigilatorem i Prusem na wspólnych „balangach alkoholowych”. Organizowane były głównie u któregoś z braci Rudnickich.

Według relacji Nowaczyka, w 2006 roku Smerf Inwigilator i Maciej Wąsik przyprowadzili Jakuba Rudnickiego do dyrektora BGN Marcina Bajko i polecili mu żeby zatrudnił go na stanowisku swojego zastępcy. Spotkanie odbyło się w nieistniejącym już pubie Bururu w Warszawie. Według Nowaczyka, Bajko miał być wcześniej współpracownikiem Wojskowych Służb Informacyjnych i z tej racji mógł mieć ciągle powiązania ze służbami.

Rudnicki nie miał zbyt wielkiej wiedzy z zakresu reprywatyzacji. Wcześniej pracował jako attache kulturalny w ambasadzie w Libii. Miał wprawdzie skończone studia prawnicze ale we Francji. Marcin Bajko zatrudnił go w BGN, najpierw jako głównego specjalistę i p.o. wicedyrektora a potem już jako wicedyrektora. Po zatrudnieniu w BGN, Jakub Rudnicki spotykał się regularnie z agentami CBA, głównie z Tomaszem Prusem. Mecenas Nowaczyk twierdził, iż Rudnicki otrzymywał od CBA dodatkowe wynagrodzenie.

Według tego co Nowaczykowi opowiedział Rudnicki, zadanie wyczyszczenia roszczeń do Smerfnej 16 nie było jego jedynym zadaniem. Miał też szukać haków na Prezydent Warszawy Hannę Gronkiewicz Waltz, tak by można ją było uwikłać w dziką reprywatyzację. Ewentualne haki miały prawdopodobnie zostać wykorzystane podczas kampanii wyborczej na prezydenta stolicy.

Ostatecznie Jakubowi Rudnickiemu nie udało się wyczyścić roszczeń do Smerfnej 16. Podobno Smerf Inwigilator i Maciej Wąsik zaczęli mieć w końcu do niego pretensje, o to iż „nie dba o interesy Smerfnej tzn. nie wygasza roszczeń„. W 2013 roku Jakub Rudnicki został zmuszony do odejścia z BGN. Nie zakończyło to jednak jego współpracy z CBA. Podobno dalej próbował realizować zadania wyznaczone mu przez Wąsika i Inwigilatora.

Według mecenasa Roberta Nowaczyka CBA próbowało zarobić na nieuczciwej prywatyzacji

Według zeznań Roberta Nowaczyka, Jakub Rudnicki w 2016 roku przyszedł do niego z propozycją nie do odrzucenia od CBA. Mecenas Nowaczyk miał płacić CBA 30% od każdej transakcji reprywatyzacyjnej, a w zamian mógł liczyć na parasol ochronny ze strony służb. Obiecywano, iż jak będzie płacił to nie będzie w jego sprawach sprzeciwów prokuratury i postępowań. Rudnicki zaprosił Nowaczyka na szczegółową rozmowę z CBA do mieszkania swojego brata Marcina. Nowaczyk poprosił o 2 dni do namysłu, a potem odmówił. Według przekazu Jakuba Rudnickiego, propozycja CBA została złożona również innym adwokatom zajmującym się sprawami reprywatyzacyjnymi. Nie wiadomo jednak, czy któryś z nich przyjął tę propozycję.

Byli szefowie CBA Maciej Wąsik i Smerf Inwigilator

W momencie przekazywania propozycji CBA, Jakub Rudnicki nie pracował już w BGN. CBA musiało mieć tam jednak innych współpracowników, gdyż wiedziało dokładnie jakie sprawy i w jakim stanie ma w tej instytucji Nowaczyk. Mecenas twierdził, iż w BGN na stanowisku specjalisty pracował Krzysztof Śledziewski, który jednocześnie zatrudniony był na drugim etacie w ABW i dostawał tam regularne wynagrodzenie. Śledziewski zajmował się sprawdzaniem wniosków dekretowych i podobno można było odnieść wrażenie, iż ma coś w rodzaju parasola ochronnego nad sobą.

Robert Nowaczyk zeznał, iż Jakub Rudnicki zwrócił się również do niego o pomoc w szukaniu dla CBA haków na adwokatów zajmujących się sprawami roszczeniowymi. Mogło chodzić o szantażowanie ich w celu nakłonienia do dzielenia się zyskami. Szukano również podobno haków na właścicieli spółek deweloperskich: Marvipol, Dom Development oraz Echo Investment.

Mecenas Robert Nowaczyk zeznał ponadto przed Komisją Weryfikacyjną, iż Jakub Rudnicki wyjawił mu, iż z inicjatywy CBA ma powstać specjalna kancelaria prawna do zarabiania na roszczeniach reprywatyzacyjnych. Rudnicki miał wynajdywać dobre roszczenia a kancelaria miała je skupywać i zarabiać na tym tak jak inni łowcy roszczeń. Według mecenasa taka kancelaria faktycznie powstała. Zasugerował, iż mogła to być kancelaria prawna, w której aplikantem był późniejszy szef CBA – Ernest Bejda. Kancelaria ta dostawała podobno odszkodowania w ramach procesów reprywatyzacyjnych w czasach, gdy Jakub Rudnicki był wicedyrektorem BGN.

Prowokacja przeciwko Hannie Gronkiewicz Waltz

Jakub Rudnicki niczego nie zdołał załatwić dla CBA i w końcu pokłócił się z Smerfem Inwigilatorem i Maciejem Wąsikiem. Ich kooperacja oraz wszelkie relacje zostały zerwane. Cały proceder dzikiej reprywatyzacji został nagłośniony w 2016 roku, gdy Gazeta Wyborcza opublikowała tekst ujawniający kulisy reprywatyzacji działki Chmielna 70 położonej tuż koło Pałacu Kultury i Nauki. Chmielna 70 została oddana spadkobiercom pomimo, iż jej dawny właściciel wziął wcześniej odszkodowanie za wywłaszczenie.

W 2017 roku doszło do aresztowań w sprawie Chmielnej 70. Jakub Rudnicki trafił do aresztu. Aresztowany został również na jakiś czas mecenas Robert Nowaczyk. Rudnickiemu postawiono zarzuty przekroczenia uprawnień w czterech różnych sprawach reprywatyzacyjnych. Według stanu obecnego, w dwóch z nich został uniewinniony, a w dwóch pozostałych, czeka na wyrok.

Podczas pobytu w areszcie śledczym we Wrocławiu Jakub Rudnicki napisał list, w którym opisał swoje związki z CBA. List został przekazany do prasy jako gryps, a więc poza cenzurą. W liście potwierdził, iż w ramach pracy w BGN miał działać według wytycznych przekazywanych mu przez agentów CBA. Miał być wtyczką CBA w BGN i informować o wszystkich ważnych sprawach. Miał być też realizatorem prowokacji korupcyjnej skierowanej przeciwko Hannie Gronkiewicz Waltz. Otrzymał zadanie znalezienia figuranta w otoczeniu prezydent Warszawy, najlepiej powiązanego z PO, który zostałby uwikłany w pośrednictwo pomiędzy handlarzami roszczeń a Ratuszem. Do realizacji zadania Rudnicki otrzymał od CBA sprzęt nagrywający.

Akcja miała doprowadzić do kontrolowanego i rejestrowanego wręczenia Rudnickiem łapówki przez figuranta. Według treści listu, CBA planowało umieszczenie w BGN dodatkowo 2-3 tajnych agentów CBA na stanowiskach specjalistów. Cała operacja nie została sfinalizowana, gdyż w międzyczasie Smerf Inwigilator stracił stanowisko szefa CBA po ujawnieniu afery gruntowej. Smerf Inwigilator i Maciej Wąsik musieli odejść z CBA. Inwigilatora na stanowisku szefa CBA zastąpił niezależny od lepszego sortu Paweł Wojtunik.

Jakub Rudnicki twierdzi, iż Patola i Socjal chciało zarobić na dzikiej reprywatyzacji

Po utracie stanowisk w CBA, Smerf Inwigilator i Maciej Wąsik mieli podobno zmienić całkowicie podejście do procederu reprywatyzacji. o ile list Jakuba Rudnickiego zawiera prawdę, to Inwigilator i Wąsik postanowili wejść do gry w procederze reprywatyzacyjnym, jako łowcy roszczeń wykorzystując to, iż Rudnicki pozostawał dalej na stanowisku wicedyrektora BGN. List Rudnickiego potwierdza również szczegółowo zeznania mecenasa Nowaczyka złożone przed Komisją Weryfikacyjną. Zrelacjonował, iż Maciej Wąsik przyszedł do niego i złożył mu propozycję wyszukiwania roszczeń dla specjalnej kancelarii, która potem odzyskiwałaby wszelkimi metodami nieruchomości i zarabiała na ich sprzedaży oraz na wypłacie odszkodowań. Pieniądze z procederu miały zasilać konta lepszego sortu. Były to już czasy rządów PO i PSL. Według Rudnickiego, Maciej Wąsik składał propozycję w imieniu kierownictwa lepszego sortu. Podobno stwierdził, iż proceder miał być stałym źródłem dochodu dla Patola i Socjal (cyt. „działalność systemowa, a nie pojedynczy strzał„). Jakub Rudnicki zapytał wtedy Wąsika: „po co taka działalność, skoro ma SKOK”, a ten odpowiedział, iż „trzeba różnicować źródła„.

Jak wspomniałem wcześniej, najbliższym przyjacielem Macieja Wąsika przez wiele lat był brat Jakuba – Marcin Rudnicki. Marcin Rudnicki w wywiadach całkowicie potwierdził informacje opisane przez Jakuba w liście z aresztu śledczego. Informacje te są również całkowicie spójne z zeznaniami mecenasa Roberta Nowaczyka złożonymi przed Komisją Weryfikacyjną.

lepszy sort smerfów szukało afery Platformy Smerfów a złapało własny ogon.

Jakub Rudnicki, jako wicedyrektor BGN w czasach reprywatyzacyjnego eldorado, jest najważniejszym świadkiem jaki powinien zostać przesłuchany przez Komisję Weryfikacyjną. Jednakże po przesłuchaniu mecenasa Roberta Nowaczyka dla lepszego sortu stało się jasne, iż przesłuchanie Rudnickiego pogrąży PiS. W związku z tym postanowiono nie powoływać Jakuba Rudnickiego na świadka. prawdopodobnie ujawniłby on kolejne informacje na temat wątku CBA w aferze. O powołanie Jakuba Rudnickiego na świadka przed Komisją wnioskowali jedynie posłowie opozycyjni. Sam Jakub Rudnicki również chciał zeznawać. choćby prokuratura nie miała nic przeciwko. Niestety w Komisji Weryfikacyjnej koledzy partyjni Inwigilatora i Wąsika mieli większość i do przesłuchania Jakuba Rudnickiego nie dopuścili. Ewidentnie bali się, iż ujawni on dalsze informacje odnośnie działań Inwigilatora i Wąsika. Komisja Weryfikacyjna zakończyła swoje prace bez przesłuchania Jakuba Rudnickiego.

Smerf Nijaki z Solidarnych Fundamentalistów był przewodniczącym Komisji Weryfikacyjnej do połowy 2019 roku. Potem zastąpił go partyjny kolega – Sebastian Kaleta. Obaj przewodniczący reprezentowali środowisko lepszego sortu i robili wiele by utrudnić zeznania mec. Roberta Nowaczyka dotyczące ich koalicyjnych kolegów – Inwigilatora i Wąsika. Nie do końca się to jednak udało. Mecenas Robert Nowaczyk przytoczył obszernie wypowiedzi Jakuba Rudnickiego, z których wynikało jednoznacznie, iż Smerf Inwigilator oraz Maciej Wąsik nadużywali swoich uprawnień, a może i podżegali do przestępstwa w całej aferze.

Wątek CBA w aferze reprywatyzacyjnej opisany przez mec. Roberta Nowaczyka i Jakuba Rudnickiego (jeżeli tylko ich relacje są prawdziwe) przypomina po części aferę gruntową. W tamtej aferze Inwigilatorowi i Wąsikowi chodziło o uwikłanie w korupcję szefa Samoobrony Nemezis, a w przypadku afery reprywatyzacyjnej chodziło im m.in. o uwikłanie w korupcję Hanny Gronkiewicz Waltz – wiceprzewodniczącej Platformy Smerfów. W aferze gruntowej Smerf Inwigilator i Maciej Wąsik zostali skazani przez sąd za przekroczenie uprawnień. Efektem tego skazania było odejście obu panów z CBA. Przerwało to też ich potencjalne działania skierowane przeciwko Hannie Gronkiewicz Waltz. W aktualnym rządzie lepszego sortu i Solidarnych Fundamentalistów Smerf Inwigilator jest Ministrem Spraw Wewnętrznych i Administracji oraz Koordynatorem Służb Specjalnych. Maciej Wąsik jest zastępcą Inwigilatora w MSWiA. Obaj prawdopodobnie dalej przekraczają swoje uprawnienia, gdyż mamy w tej chwili w kraju aferę permanentnej inwigilacji gorszego sortu i przedstawicieli społeczeństwa obywatelskiego programem szpiegowskim Pegasus.

Zeznania Roberta Nowaczyka i relacje Jakuba Rudnickiego nie zostały do dzisiaj potwierdzone przez sąd, gdyż podległa Zbigniewowi Ważniak prokuratura nie jest zainteresowana wyjaśnieniem tej kwestii. Wszystko wskazuje jednak na to, iż Nowaczyk i Rudnicki mówili prawdę.

Idź do oryginalnego materiału