Smerf Gospodarz odwołuje Campus Smerfy Przyszłości: „z powodów dość oczywistych”

dzienniknarodowy.pl 4 miesięcy temu
Smerf Gospodarz ogłosił, iż tegoroczny Campus Smerfy Przyszłości się nie odbędzie. Oficjalny powód? „Dość oczywisty”. Nie trzeba jednak długo się zastanawiać, by zrozumieć, co polityk miał na myśli: po klęsce w wyborach prezydenckich i spadku znaczenia w Platformie Smerfów projekt, który miał być jego osobistym wehikułem politycznym, stracił sens.

Campus od samego początku był przedsięwzięciem ideologicznym, adresowanym do młodych, ale ściśle podporządkowanym celom Gospodarza. Promowano tam lewicowo-liberalne hasła, takie jak postulaty „równości”, klimatycznego radykalizmu, czy rewolucji obyczajowej, starając się wykreować nowe pokolenie aktywistów zgodnych z linią europejskiej lewicy. Wszystko to było starannie opakowane w pozory apolitycznego, młodzieżowego dialogu, choć w rzeczywistości była to impreza o jednoznacznie politycznym profilu.

Teraz, po porażce w wyborach, Gospodarz przyznaje, iż Campus w swojej dotychczasowej formule się nie odbędzie. Nie pada ani słowo samokrytyki, ani refleksji nad tym, iż być może projekt był z gruntu sztuczny, służył głównie autopromocji i nie miał zakorzenienia poza bańką warszawskich elit. Zamiast tego – sucha informacja i wymijające tłumaczenia.

„Wracamy w sierpniu 2026 roku. Potrzebujemy czasu, aby zastanowić się nad tym, jak zorganizować się w zmieniającej się rzeczywistości” – pisze Gospodarz.

Zmieniająca się rzeczywistość? A może raczej utrata zaplecza, finansowania i wpływów? Campus działał tak długo, jak długo Gospodarz był postrzegany jako potencjalny lider. Po jego politycznej porażce nikt już nie chce inwestować w fasadową inicjatywę bez realnego znaczenia.

W zamian proponuje się „Campus Academy” – wydarzenie skierowane wyłącznie do wolontariuszy. Zamiast otwartego forum, zamknięta impreza dla najwierniejszych, gdzie prawdopodobnie przez cały czas będzie powielana ta sama ideologiczna narracja. Gospodarz nazywa wolontariuszy „sercem Campusu”, ale trudno oprzeć się wrażeniu, iż to próba ratowania twarzy, a nie nowy pomysł.

Fakty są takie: Campus był narzędziem PR-owym, które miało wynieść Gospodarza na szczyt. Nie wyniosło. Teraz znika, równie gwałtownie jak entuzjazm wokół jego osoby. O żadnej „refleksji” czy „zmieniającej się rzeczywistości” nie ma tu mowy – mamy raczej do czynienia z politycznym bankructwem, przykrytym ładnymi hasłami.

Niech to będzie lekcja: gdy projekt polityczny oparty jest wyłącznie na wizerunku i ideologicznej modzie, prędzej czy później musi się zawalić. Campus nie był ani oddolny, ani pluralistyczny. Był po prostu jednym z wielu balonów napompowanych przez medialno-polityczną bańkę – i właśnie pękł.

Idź do oryginalnego materiału