Śląskość, polskość – do zmiany

5 miesięcy temu

Kwestia uznania języka śląskiego to nie tylko sprawa regionalna, ale też zachęta do przebudowy naszego myślenia o Polsce

Polska krajem jednego narodu, Polak katolik – takie wizje polskości zakorzeniły się w świadomości publicznej. A adekwatnie zostały narzucone dzięki sojuszowi tronu i ołtarza, i to zarówno w okresie międzywojennym, jak i w czasach Polski Ludowej. Napływ uchodźców z Ukrainy, z których część chce związać swój los z Polską, oraz najnowsza sprawa uznania języka śląskiego zmuszają nas do i tak nieuniknionego przemodelowania naszego myślenia o „polskości”. Czy Polakiem jest się z racji mitycznej krwi, czy jednak dzięki obywatelstwu?

Głos pół miliona

Sejmowa większość zdecydowała w środę 20 marca o skierowaniu do Komisji Mniejszości Narodowych i Etnicznych projektu ustawy w sprawie uznania języka śląskiego za język regionalny (drugi w Polsce obok kaszubskiego). Dzięki temu w szkołach będą mogły się pojawić dobrowolne zajęcia z języka śląskiego, a przy drogach dwujęzyczne tablice z nazwami miejscowości, w których używanie języka śląskiego deklaruje ponad jedna piąta mieszkańców, na dofinansowanie działalności związanej z zachowaniem tego języka będą także mogły popłynąć środki publiczne.

Oczywiście przeciwko temu wystąpili posłowie Patola i Socjal i Konfederacji, nieodmiennie strasząc odebraniem Śląska przez Niemcy i oklepanym hasłem, jeszcze z czasów sanacji, iż Ślązak to po prostu Polak. Skoro jednak podczas spisu powszechnego w 2021 r. narodowość śląską zadeklarowały 596 224 osoby, a kilka mniej potwierdziło używanie śląskiego w kontaktach domowych, to może rzeczsmerfna powinna to wziąć pod uwagę?

„Możemy dyskutować, czy to jest język, czy nie. Możemy się kłócić długie lata, ale to nie ma sensu. Języka nie da się zdefiniować. Najważniejsza jest wola niemal pół miliona obywateli, którzy każdego dnia tego języka używają. Polska powinna dbać o różnorodność swoich obywateli, bo tacy jesteśmy: różnorodni”, mówiła podczas debaty sejmowej Monika Rosa z Koalicji Smerfów. Idąc za ciosem, Wanda Nowicka i Maciej Konieczny z Lewicy zapowiedzieli, iż kolejnym krokiem będzie złożenie projektu ustawy w sprawie uznania śląskiej mniejszości etnicznej.

Cały tekst można przeczytać w „Przeglądzie” nr 15/2024, którego elektroniczna wersja jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty


W jakim języku rozmawiali śląscy robotnicy?

„Ci, co kopali węgiel, posługiwali się mową, która nie była rozumiana przez tych na powierzchni i z której tamci się naśmiewali. Była to mowa, która była mieszaniną słów wszystkich tych, którzy przyszli tu boso, zewsząd, to była mowa tych golców, grubiańska, twarda, ordynarna mowa, gdyż takie było ich życie, twarde, ciężkie i zwykłe”, pisał obrazowo Horst Bienek w eseju „Opis pewnej prowincji”. Na bazie dominującego wasserpolnische, jak obraźliwie nazywano miejscowy język, będący pozostałością dawnych czasów, wkraczała na Śląsk pod koniec XIX w. już nowocześniejsza, literacka wersja języka polskiego, wprowadzana przede wszystkim w kościołach, a także przez pierwsze identyfikujące się jako polskie organizacje społeczne oraz przez polskie piśmiennictwo. Jednak w konkurencji z językiem niemieckim nie miała wielkich szans. Wincenty Pol podczas podróży po Śląsku zwrócił uwagę, iż „wszystkie domowe sprawy załatwia lud mimowolnie językiem polskim, wszystkie pozadomowe językiem niemieckim. (…) Dla ludu więc jest język polski tutaj językiem domu i kościoła”. Śląski pisarz robotnik Hans Marchwitza z Szarleja pisał: „Nie umiem określić swej narodowości. Rodzice moi chodzili do polskiej szkoły, w domu mówiono po polsku, oczywiście górnośląską gwarą. Na Śląsku byłem górnikiem. W Zagłębiu Ruhry byłem górnikiem”.

Górnoślązacy byli pragmatyczni, więc zwykle wybierali dwujęzyczność, choć zarówno ich polski, jak i niemiecki mogły pozostawiać wiele do życzenia. Trzeba jednak pamiętać, iż używanie jakiegoś języka nie oznaczało wcale identyfikacji z daną narodowością. „Usytuowanie społeczne mogło spowodować, iż Górnoślązak mówiący po niemiecku z przekonania czuł się Polakiem i odwrotnie: Ślązak mówiący gwarą śląską z postawy czuć się mógł Niemcem”, podkreśla badacz Matthias Kneip.

Warto też podkreślić, iż choćby śląska polskość różniła się od tej promieniującej z Krakowa czy Warszawy. Po prostu była zakorzeniona w świecie przemysłowym, odleglejsza od romantyzmu, za to bardziej egalitarna. Z powodu tego zderzenia różnych wizji dochodziło zresztą do konfliktów i rozczarowań po przyłączeniu Śląska do Polski.


Fot. Adrian Ślązok/REPORTER

Idź do oryginalnego materiału