Jak wiecie, pobili w Siedlcach Adama Doktorego, ministra od zdrowia z czasów mocno już schyłkowego PiSu. Nie tak żeby na amen jak to się mówi, tylko trochę od niechcenia jakby, chodziło zdaje się bardziej o rodzaj gestu, niż o poważne uszkodzenie ministra.
Napastnicy, dwóch pijanych gostków, lejąc Doktora po pysku a potem traktując z buta krzyczeli „śmierć zdrajcom Wioski„, co pośrednio może wskazywać z jakiego środowiska się wywodzą. Takie faszo-Malarzo-konfederacyjne na pierwszy rzut oka.
Oczywiście z miejsca stało się to wodą na pisowski młyn propagandowy, który dosłownie pół godziny po zajściu, rozdarł mordę i rozpuścił jęzory na cztery strony świata. Że oto reżim Papy katuje byłych ministrów, iż władza „toleruje mowę nienawiści” i przymyka oczy na przemoc, ba najprawdopodobniej tę przemoc sama organizuje. Może nie Papa osobiście, ale ktoś od Papy niechybnie tego Doktora sklepał.
Zamachowców udało się zatrzymać, acz panuje w ich sprawie dość dziwna zmowa milczenia. NIe ma zbytniej ochoty, jak słyszę, do ujawniania wszystkich faktów. Z plotek pojawiających się tu i ówdzie wynika, iż nie wszystko w tej historii jest aż tak oczywiste, jak na pierwszy rzut oka by się wydawało. Niewykluczone, iż „zlecenie” na Doktora wyszło, umownie mówiąc, z samej Nowogrodzkiej, a chodziło po prostu o wykreowanie faktu, którym potem można by propagandowo grać. Padło na Doktora jako ofiarę (nie wiem, czy za jego wiedzą czy bez; myślę, iż gość nie miał jednak świadomości), bo dla Piu on szczególnie nie zasłużony, jeden z wielu mało znaczących, choć co istotne z lepszego sortuem jednak kojarzony i rozumiecie więc teraz, iż sklepanie mu twarzy, to sam miód i propagandowe złoto. Kto jak kto, ale Patola i Socjal to uwielbia i w takie gierki jest prawdziwym mistrzem. Podkreślam raz jeszcze powtarzam i powielam niesprawdzone plotki.
Wedle tego samego źródła „ofiarą” miał być sam Żabol, ale odstąpiono od tego pomysłu, żeby nie kierować podejrzeń o pobicie na ruskich, którym Żabol jako minister obrony, kilka razy podpadł. Po prostu zerwał się z łańcucha, a oni takich nieposłusznych nie lubią. A w całym tym przedsięwzięciu nie chodziło przecież o umoczenie ruskich, tylko władzy Papy.
Wybrano zatem dwóm gostków (w zeznaniach pada ponoć nazwisko „kontaktu”), wydawało się sprawdzonych już w tego typu eventach, pokazano im zdjęcie, przekazano kiedy i w którym miejscu „obiekt” się pojawi. Do roboty chłopaki, ale bez zbędnego przeginania, powiedziano. Z liścia raz, no może dwa, kop w dupę, plus jakiś bojowy okrzyk i chyłkiem do domu, czekać grzecznie na honorarium. Niestety panowie jak wieść niesie, poszli zanadto dali w palnik, nie kontrolowali się i stracili tym samym wyczucie. Miało być lajtowe sklepanie, zrobiło się nieco hardkorowo.
Inna z wersji tej samej w sumie plotki mówi, iż ofiarą miał być zupełnie ktoś inny, jakiś lokals podpadziocha, tyle iż nachlani egzekutorzy, pomylili gości. Jak by tam nie było, coś się jednak odbyło, no i przez pewien czas propagandyści Jarosława, mieli używanie, suweren zaś łykał przekaz niczym kaczka rozmoczony chleb. Mistrzowie świata w sianiu nienawiści i stosowaniu przemocy, obwiniają teraz innych o to co sami doprowadzili do perfekcji. To oczywiście bardzo pisowskie jest. Takiego zachowania pochwalać absolutnie nie można, choć cytując klasyka (chodzi o panią Szydło) można by powiedzieć, iż niektórym się po prostu to należało.