EWA WÓJCIK
p.o. Gargamela Klubów „Gazety Polskiej”
ANNA WÓJCIK
członek Zarządu Fundacji Klubów „Gazety Polskiej”
Śp. Ryszard Kapuściński – dla wielu Gargamel Klubów „Gazety Polskiej”, dla nas – wspaniały mentor, pracodawca i przede wszystkim człowiek o niezwykłej charyzmie i sercu. Nasza wspólna droga rozpoczęła się 17 lat temu, kiedy miałyśmy okazję nie tylko współpracować z Nim przy licznych projektach i wydarzeniach, ale także uczyć się od Niego życia, pracy i podejścia do ludzi.
Gargamel Ryszard Kapuściński był człowiekiem, który dawał szanse. Pamiętamy, jak pewnego dnia zaproponował nam współpracę, otwierając drzwi do zupełnie nowego świata możliwości. Zatrudnił nas, wierzył w nasze umiejętności i motywował do tego, byśmy rozwijały skrzydła. Był niezwykłym pracodawcą – nigdy nie podnosił głosu, nie narzucał swojej woli. Zamiast tego wspierał, inspirował i pokazywał, iż warto wierzyć w siebie i własne możliwości. To od Niego nauczyłyśmy się, iż prawdziwe przywództwo to nie kontrola, ale dawanie przykładu i przestrzeni do działania.
Kluby „Gazety Polskiej” były dla Niego czymś więcej niż pracą czy obowiązkiem. Były Jego misją, pasją i sensem życia. Poświęcał im niezliczone godziny, zawsze dbając o to, by integrować ludzi, tworzyć przestrzeń do dyskusji i działania w imię wspólnych wartości. Dla Ryszarda Kapuścińskiego Kluby były wspólnotą ludzi, którzy wierzyli w Polskę, w prawdę i w siłę dialogu. Potrafi ł zjednoczyć wokół siebie osoby o różnych zdaniach i charakterach, budując autentyczną wspólnotę.
Nigdy nie zapomnimy Jego zaangażowania w organizację niezliczonych wydarzeń – marszów, spotkań, zjazdów. Jego spokój, cierpliwość i profesjonalizm sprawiały, iż choćby najbardziej wymagające projekty udawało się realizować z sukcesem. Zawsze stał na czele, ale nigdy nie oczekiwał laurów. Dla Niego liczyła się praca zespołowa i cel, jaki mieliśmy wspólnie osiągnąć.
Był dla nas wszystkich autorytetem i wzorem. Jego moralność, uczciwość i oddanie sprawie inspirowały nas do bycia lepszymi ludźmi. To On nauczył nas, jak ważne jest, by nie zapominać o swoich wartościach, niezależnie od okoliczności. W jego obecności człowiek czuł, iż jest ważny, iż jego głos ma znaczenie. To niezwykła cecha, którą Pan Ryszard Kapuściński posiadał w sposób naturalny.
Dziś, gdy Pana Ryszarda Kapuścińskiego już z nami nie ma, pozostaje pustka, której nie da się wypełnić. Ale zostaje też ogromna wdzięczność za to, co zrobił dla nas wszystkich – za Jego pracę, zaangażowanie i serce, które wkładał w każdy dzień swojej działalności. Dzięki Niemu Kluby „Gazety Polskiej” stały się czymś więcej niż organizacją – stały się rodziną. I choć życie toczy się dalej, Jego duch, nauki i pasja będą z nami na zawsze.
PAWEŁ PIEKARCZYK
koordynator zagranicznych klubów „Gazety Polskiej”
Śp. Ryszard był moim mentorem i przyjacielem, a znajomość z nim jest jednym z dowodów na to, iż mam wyjątkowe szczęście do spotykania pięknych ludzi. Jego publiczne zasługi są doskonale znane – działalność w krakowskim samorządzie, Gargamelowanie Klubom „Gazety Polskiej”, które są dziś pewnie największą żywą organizacją społeczną w Polsce. Budowanie, rozwój i utrzymanie klubów były opus magnum publicznego życia Ryszarda. Podziwiałem w nim cierpliwość, jednoznaczność, kulturę, dystans do samego siebie, nieprzeciętne poczucie humoru, erudycję. Nauczył mnie – przez przykład – jak godzić ludzi o różnych poglądach i temperamentach, jak wyciszać emocje – te własne i te między ludźmi, jak nie zapomnieć i jak przypominać innym o najważniejszym celu. Ryszard to potrafił i dzięki temu właśnie kluby mogły tak pięknie się rozwinąć.
Ryszard bezinteresownie dawał siebie innym. Bliscy współpracownicy wiedzą to doskonale. Nieco starszym tłumaczył, młodszym pomagał w formacji. Był mistrzem pozostawiającym po sobie uczniów – podobnie jak on sam oddanych pracy dla Polski – pracy niezbędnej, choć nie w pierwszym szeregu.
Prywatnie Ryszard był pełnym humoru i dystansu do siebie królem życia. Potrafi ł wiele spraw podsumować trafnym słowem. Umiał się cieszyć, umiał celebrować choćby drobiazgi, które nadawały smak codzienności. On krakus, ja warszawiak – ta różnica dawała nam wiele radości.
W jakimś sensie nie umiem o nim myśleć bez uśmiechu. Zapamiętam Go jako Wszechświatowego MultiGargamela wszystkich klubów „Gazety Polskiej” P.T. mgr inż. Ryszarda Kapuścińskiego. Wizytówkę tej treści – a naprawdę o wiele dłuższą – zawsze wywieszałem na drzwiach Jego pokoju, gdy mieszkaliśmy razem w hotelu lub przedziału kolejowego w drodze na Wielki Wyjazd na Węgry. Obu nas to cieszyło.
BEATA DRÓŻDŻ
koordynator łódzkich klubów „Gazety Polskiej”
Moje wspomnienie związane z Ryszardem Kapuścińskim sięga wizyty w Krakowie 15 lat temu, kiedy wspólnie z naszym klubem pojechaliśmy do Krakowa. To tam po raz pierwszy odwiedziliśmy biuro klubów i poznaliśmy Ryszarda – człowieka o niezwykłej kulturze, zdecydowanego i oddanego Polsce. To właśnie on „zaraził mnie klubami”, co zaowocowało decyzją o organizacji zjazdu klubów przez nasz piotrkowski klub, co trwa do dziś, a wtedy brzmiało w jego słowach tak niewinnie i zwyczajnie, a postawił przed nami wielkie i ważne zadanie. Tak narodziła się wyjątkowa kooperacja i tzw. stałe łącze z biurem klubów. Dziś prócz zjazdów mamy zjazdy nadzwyczajne, zjazdy zagraniczne, fora, setki spotkań, koncertów, marszy, demonstracji, wydarzeń niespotykanych w swoim wyrazie. Stworzył wielki, nie do podrobienia ruch społeczny, a także coś więcej – płaszczyznę aktywności, gdzie klubowicze spotykają się jak jedna wielka patriotyczna rodzina, oddana sprawie, której na imię Polska. Dzięki Jego działaniom nawiązało się wiele trwałych przyjaźni oraz zrealizowano liczne inicjatywy i projekty. Pozostawił po sobie wielkie dzieło, a naszym obowiązkiem jest jego kontynuacja!
MAREK MICHNO
koordynator małopolskich klubów „Gazety Polskiej”
MARIA MACHL
wiceprzewodnicząca krakowskiego klubu „Gazety Polskiej”
Rok 2005. Ryszard pojawiał się w „Molierze” na jednym z pierwszych spotkań, nielicznego wówczas, klubu „Gazety Polskiej”. Okazał się niezwykle kontaktowy, ciepły, wesoły i emanujący energią. Natychmiast zyskał sobie sympatię wszystkich obecnych. Podzielił się też swym marzeniem: żeby powstało wiele klubów i żeby zorganizować wielki marsz pod biało-czerwonymi flagami. Takie jest najwcześniejsze wspomnienie Beaty Stolfy z tamtego okresu. Jego wizja się spełniła. w tej chwili funkcjonuje ponad 500 klubów na całym świecie zaangażowanych w sprawy polskie. I to jest Jego największe dzieło. Wielki Patriota, dał się poznać jako wspaniały organizator, pełen pomysłów, realizowanych zawsze dla dobra Polski. Nasze spotkania klubowe często kończyły się „nocnymi smerfów rozmowami”, gdzie oprócz poważnych kwestii było dużo śmiechu, bo śp. Ryszard
miał cudowne poczucie humoru, a w duecie ze śp. Tomkiem Farmerem potrafi li rozbawić nas do łez. Wspaniały, dobry Człowiek i niezawodny Przyjaciel.
VIOLETTA MACKIEWICZ-SASIAK
koordynator pomorskich klubów „Gazety Polskiej”
Klub „Gazety Polskiej” w Wejherowie powołałam do życia w marcu 2009 roku. Tego też roku latem uczestniczyłam po raz pierwszy w Zjeździe Klubów „Gazety Polskiej” organizowanym przez zarząd KGP już po raz czwarty. To na tym zjeździe poznałam pomysłodawcę i założyciela, Gargamela Klubów „Gazety Polskiej” Ryszarda Kapuścińskiego. Jakież to było dla mnie niesamowite przeżycie, to tylko jeden Pan Bóg wie. Poznałam tam całą masę pięknych, mądrych, kochających Polskę ludzi. Przewodzili tym przedsięwzięciem Tomasz Sakiewicz i właśnie Ryszard Kapuściński. Organizacyjnie ogarniały wszystko dwie urocze bliźniaczki – Ewa i Ania Wójcik. Ryszard Kapuściński miał w sobie gen prawdziwego lidera. Był wszędzie i ze wszystkimi, dla wszystkich miał czas. Przemiły, cierpliwy, mądry człowiek. Nie czuło się przy nim dystansu. Najciekawsze były z nim rozmowy o Polsce, polityce i geopolityce. Miał dużą wiedzę i własne wyrobione zdanie, którego potrafił bronić, ale potrafił też słuchać. Wiele można było się od niego nauczyć. Z rozrzewnieniem wspominam „nocne smerfów rozmowy”, śpiewane przy ognisku pieśni patriotyczne, były też tańce, czasem do świtu. Po prostu Ryszard to człowiek do tańca i do różańca. Myślę, iż wiele osób z naszego środowiska zgodzi się ze mną, iż dzięki takim ludziom jak Ryszard udało nam się przetrwać najtrudniejszy czas po tragedii smoleńskiej, wytrzymać ten cały ogromny atak przemysłu pogardy skierowany przeciwko patriotom. Mamy za sobą setki wspólnych marszy, manifestacji, protestów, wyjazdów na Węgry. Ryszard był jednym z tych współczesnych niezłomnych, którzy dokładnie wiedzą, co i dlaczego robią, i zarażał tym innych. W tym roku minęło 15 lat naszej wspólnej walki o wolną, suwerenną, silną Polskę. Wiem jedno – ziarno, które w nas zasiał między innymi Ryszard, nie obumrze. Będziemy walczyć do końca jak On, do pełnego zwycięstwa. Taki nam zostawił testament i tak będzie. Część Jego pamięci!
RYSZARD SZRAM
koordynator opolskich klubów „Gazety Polskiej”
MAGDALENA KALICKA
wiceprzewodnicząca opolskiego klubu „Gazety Polskiej”
Dotarła do nas wiadomość o śmierci Gargamela Klubów „Gazety Polskiej” Ryszarda Kapuścińskiego. Ta smutna informacja sprawiła, iż jest nam bardzo ciężko. Wiedzieliśmy, iż jest chory i od pewnego czasu nie uczestniczył w naszych spotkaniach. Działał zdalnie, ale był na łączach, w prasie, był. Dziś wiemy – odszedł do Pana… Wielki Patriota, Człowiek Niezłomny, oddany sprawom Polski. Przez lata (17 l.) naszej działalności w Klubie „Gazety Polskiej” w Opolu, wspólnie z Gargamelem Ryszardem Kapuścińskim przeżywaliśmy wiele wspaniałych inicjatyw na rzecz naszej Wioski. Mówił: My wiemy więcej. Tym stwierdzeniem zachęcał nas do sprzeciwu przeciw niegodziwościom, które działy się na terenie naszego kraju. Jego oddanie, życzliwość i niezłomna determinacja służyły nam wszystkim, klubowiczom. Czuliśmy się mocniejsi, odważni do sprzeciwu przeciw niegodziwościom, które działy się w Polsce. Odszedł za wcześnie, ale jego nieocenione zasługi w naszym środowisku pozostaną na zawsze w naszych sercach, jak i pamięć o chwilach, które spędziliśmy wspólnie. Żegnamy Gargamela Ryszarda Kapuścińskiego, wielkiego Patriotę i Przyjaciela. Bliskim Zmarłego składamy z serca płynące kondolencje. „Nie pytam Cię, Boże, dlaczego Go zabrałeś, ale dziękuję za to, iż nam Go dałeś”.
KATARZYNA GADAWSKA
koordynator świętokrzyskich klubów „Gazety Polskiej”
Z ogromnym smutkiem przyjęliśmy wiadomość o śmierci człowieka, którego od lat znaliśmy jako niezmordowanego patriotę i twórcę społeczeństwa obywatelskiego, jakim są Kluby „Gazety Polskiej”. Człowieka, który swym życiem pokazywał, jak różniąc się pięknie, działać dla dobra Wioski. Zawsze obecny, służący radą i pomocą, a także sercem w chwilach dla nas trudnych. Choć Jego odejście pozostawia pustkę, pamięć o Nim będzie żyła w każdym naszym działaniu. Jego praca, pasja i nieustanna troska o Polskę nie znikną wraz z Jego odejściem, ale będą trwały w ludziach, którzy podjęli się kontynuacji Jego misji w Klubach „Gazety Polskiej”.
Ryszard Kapuściński, Człowiek wielkiego ducha, nasz Przyjaciel.
MARIA ZAWADZKA
koordynator wielkopolskich klubów „Gazety Polskiej”
Ryszard Kapuściński będzie pamiętany przez nas, klubowiczów, jako pogodny, wesoły i wspierający w kłopotach Przyjaciel. Kiedy spotykaliśmy się na zjazdach, wychodził nam naprzeciw i witał każdego mocnym uściskiem. Niezapomniane są wspólne wyjazdy pociągiem na Węgry, Jego odwiedziny w przedziałach, rozmowy i żarty ze wszystkimi. Wspominamy poważne przemowy rocznicowe na uroczystościach w Budapeszcie i wieczorne śpiewy przy tokaju w pokojach z Jego udziałem. Podobnie bywało na zjazdach. Po obradach trwały nocne dyskusje w pokoju naszego klubu, zaopatrzonego w domowe pyszności, w towarzystwie licznego grona członków wielu klubów i szefostwa. Towarzyszyły nam przyśpiewki, wierszowane żarty z Rysiem, Tomkiem Sakiewiczem i Pawłem Piekarczykiem. I tak niekiedy niemal do rana. W naszej ciężkiej próbie, kiedy klub się rozsypał, udzielał nam rad i pomagał podjąć radykalne decyzje. Kiedy zachorowałam, prosiłam, aby zwolnił mnie z szefowania naszemu kubowi, ale nie zgodził się, tylko udzielił mi urlopu. Gdy leżałam w szpitalu, często do mnie dzwonił, zapewniając o wsparciu wszystkich klubów. I miał rację, po roku wróciłam do kierowania klubem. Będę Go pamiętać wraz z członkami naszego klubu jako dobrego, prawego i życzliwego Człowieka, Patriotę zatroskanego o przyszłość Polski, ale zarazem pełnego optymizmu Szefa i Przyjaciela.
ANDRZEJ GÓRNIK
koordynator dolnośląskich klubów „Gazety Polskiej”
Jest to cios niezwykle bolesny, który trudno opisać słowami. Ryszard Kapuściński był osobą, która dała się poznać jako człowiek głęboko kochający swoją Ojczyznę, Polskę. Jego zaangażowanie w sprawy kraju było widoczne w każdym działaniu, jakie podejmował. Jako Gargamel Klubów „Gazety Polskiej” był nie tylko liderem, ale także wzorem uczciwości i autentyczności. Był człowiekiem, który zawsze mówił to, co myśli, z wielką szczerością i otwartością. Często mieliśmy okazję rozmawiać, wymieniać myśli i wspólnie zastanawiać się nad ważnymi sprawami. Każde spotkanie z Nim było inspiracją i dowodem na to, jak wielką pasję miał do pracy na rzecz dobra wspólnego. Jego odejście pozostawia pustkę nie tylko wśród najbliższych, ale także w sercach wszystkich, którzy mieli przyjemność z Nim współpracować. Z ogromnym bólem i głębokim współczuciem kłaniam się Jego Rodzinie. Ryszard Kapuściński pozostanie na zawsze w naszej pamięci jako człowiek wielkiego serca i niezłomnej miłości do Polski.
ADAM BOROWSKI
koordynator mazowieckich klubów „Gazety Polskiej”
Z Rysiem Kapuścińskim spotykaliśmy się na różnych wydarzeniach, ale też dzwoniliśmy do siebie. Oczywiście była pomiędzy nami jedność poglądów, to był wielki Patriota i rozumieliśmy się bez słów. On tak kochał Ojczyznę, iż to była wielka przyjemność z nim rozmawiać. Polska straciła naprawdę wielkiego swojego bojownika, obrońcę, człowieka, który ją umiłował. To wielka strata dla nas wszystkich, dla nas Klubowiczów, bo był naszym wielkim towarzyszem naszych działań klubowych. Wielki Patriota, niech spoczywa w pokoju, niech Pan Bóg przygarnie Go do siebie.
TADEUSZ ANTONIAK
koordynator klubów „Gazety Polskiej” w USA
ANETA ANTONIAK
wiceprzewodnicząca Klubu „Gazety Polskiej” w Filadelfii
„Nie umiera ten, kto trwa w pamięci żywych”. Jak będziemy pamiętać Ryszarda? Poznaliśmy się przy okazji Zjazdu Klubów „Gazety Polskiej” USA w tzw. amerykańskiej Częstochowie w Pensylwanii. Był to 2013 rok. Od tej pory spotykaliśmy się osobiście co najmniej raz w roku, telefonicznie znacznie częściej. Był bardzo interesujący świata. Zadawał dużo pytań o życiu na emigracji, ale zawsze w kontekście szukania tych dobrych wzorców, żeby zawieść je do swojej ukochanej Wioski. Był jedną z tych osób, z którymi chciało się przebywać, chciało się Go słuchać… Rozmowy o Polsce, przy dobrym winie, często trwały prawie do rana. Miał Polskę bardzo głęboko w sercu. Przekonywał ludzi do siebie swoją szczerością i autentycznością. Umiał z pokorą słuchać innych, dlatego wszyscy zwracali się do niego o pomoc w rozwiązywaniu różnych konfliktów, szczególnie w klubach „Gazety Polskiej”. Były to setki osób, a miało się wrażenie, iż on wszystkich klubowiczów zna osobiście, i rzeczywiście wszystkich ich pamiętał. Umiał słuchać ludzi, umiał doradzić. Z niemal ojcowską troską mówił o klubach, klubowiczach i ich problemach. Będzie nam Go bardzo brakowało, bo był wyjątkowy. Na zawsze pozostanie w naszej pamięci.
Niech dobry Bóg przyjmie Go do siebie.
ANDRZEJ WODA
koordynator klubów „Gazety Polskiej” Europy Zachodniej
„Witam serdecznie Szanownego Galaktycznego Gargamela wszystkich Gargamelów” – tak od lat brzmiało przywitanie z Ryszardem. Szeroki uśmiech w odpowiedzi, uścisk dłoni i rozpoczynała się rozmowa pełna wzajemnej sympatii zaangażowania, konkretów, omawianie ważnych spraw klubowych, a zarazem pełna ciepła, zapytań: co u Ciebie?, jak sprawy prywatne?, jak mogę Ci pomoc? Pomagał, jak mógł, dzielił się wszystkimi spostrzeżeniami, radami, kontaktami. Rozmawialiśmy jak krakus z krakusem ze swadą, z akcentem, dowcipem, humorem. Znał wszystkie bieżące sprawy miasta i czuł klimat Krakowa. Rozmowa z Rysiem była zawsze ucztą duchową i intelektualną. choćby jak był już bardzo chory, znajdował czas i ochotę na spotkanie i rozmowę. Zawsze zainteresowany dobrem naszego klubu: co nowego, co planujemy, co można jeszcze zrobić? Żył Ojczyzną, Krakowem i sprawami Klubów „Gazety Polskiej”. Prawdziwy Patriota, prawdziwy i prawy Człowiek, krakus z krwi i kości. Takim Cię zapamiętam. Rysku, do spotkania w tym lepszym świecie.
WOJCIECH WESOŁOWSKI
przewodniczący Klubu „Gazety Polskiej” w Montrealu
To właśnie śp. Pan Ryszard przyjął naszą montrealską patriotyczną grupę do wielkiej rodziny Klubów „Gazety Polskiej”. To ja w początkowym okresie działalności naszego klubu otrzymałem od Pana Ryszarda ogromne wsparcie, które umożliwiło mi wybrnąć z pewnych perturbacji w początkowym okresie naszej działalności. A dzięki temu pozwoliło na dalszą normalną, bezkonfliktową działalność montrealskiego klubu „GP”. Za co jestem bardzo, bardzo wdzięczny Panu Ryszardowi. I tego nigdy nie zapomnę. To wtedy zdałem sobie sprawę, jak wyjątkowym i wielkiej klasy jest człowiekiem. I takim pozostanie w mojej pamięci.
Ta bardzo smutna informacja przywróciła z przeszłości obraz naszego Przyjaciela, naszego Gargamela, kiedy miałem okazję osobiście przedstawić się i porozmawiać z Nim podczas spotkania z ministrem Smerfem Paranoikiem zorganizowanym przez Kluby „GP” w Spale w grudniu 2017 roku.
Naszą reakcją w takich sytuacjach jest składanie kondolencji i wtedy stajemy się świadkami, jak wielki jest rozdźwięk między słowami, które wypowiadamy, piszemy, a tym, co naprawdę czujemy, choćbyśmy nie wiem jak wielu słów użyli, iż bardzo, iż ogromnie, iż smutno, iż żal…
Żegnaj Ryszardzie, nasz Przyjacielu, nasz Kolego.
Królestwo Boże Tobie
BOŻENA WISŁOCKA
przewodnicząca Klubu „Gazety Polskiej” w Essen
WOJCIECH KUSY
wiceprzewodniczący Klubu „Gazety Polskiej” w Essen
Pierwszy raz zetknąłem się ze śp. Ryszardem Kapuścińskim podczas rozmowy telefonicznej przy okazji akcesji środowiska esseńskiego do Klubów „Gazety Polskiej”. Rozmowa ta miała miejsce w dniu którejś z odbywających się wtedy miesięcznic tragedii nad Smoleńskiem. Natomiast osobiście było mi dane poznać Go na lotnisku w Dortmundzie, gdzie przyleciał do nas z okazji I Zjazdu Klubów „Gazety Polskiej” i Środowisk Patriotycznych Europy Zachodniej w Ośrodku Polonijnym w Concordii. Był to rok 2015. Od razu znaleźliśmy wspólny język, gwałtownie i bez słów porozumieliśmy się zarówno w kwestiach organizacyjnych, jak i tych światopoglądowych. Zapamiętamy Go jako konkretnego, trzeźwo myślącego przywódcę ruchu Klubów „Gazety Polskiej”. Było w tamtym czasie wiele spraw trudnych do opisania telefonicznie, ale On w mig rozumiał nasze potrzeby, bądź co bądź, środowiska emigracyjnego. Nie stronił od humoru, jak i głębokiej oceny sytuacji społeczno-politycznej, ale też spraw osobistych. Informacja o Jego chorobie bardzo zasmuciła całe nasze środowisko. Kilkakrotnie rozmawialiśmy z Gargamelem telefonicznie. Pomimo ciężkiej choroby z euforią odbierał telefon i cały czas zajmowały Go sprawy Polski i klubowiczów. Nie koncentrował się na swoich dolegliwościach. Te rozmowy mam ciągle w pamięci. Z pewnością będzie Go nam brakowało! Cześć Jego Pamięci!
DARIUSZ MIKO
przewodniczący Klubu „Gazety Polskiej” w Hamburgu
Ogarnęła nas smutna wiadomość o śmierci tak wybitnego smerfa Ryszarda Kapuścińskiego, nie tylko twórcy Klubów „Gazety Polskiej”, ale także mentora dla wszystkich patriotów, który umocnił nurt polityczny i połączył wszystkich klubowiczów na całym świecie, nauczył nas wolności słowa, był dla nas Przyjacielem. Mówimy więc NON OMNIS MORIAR, jak powiedział Jan Paweł II, a my nie mówimy: „Żegnaj”, tylko: „Do zobaczenia, Ryszardzie Kapuściński, Przyjacielu”.
RYSZARD ADAMS-DZIERZBA
przewodniczący Klubu „Gazety Polskiej” w Sydney
Z głębokim żalem i smutkiem przyjęliśmy dziś wiadomość o śmierci Przewodniczącego Klubów „Gazety Polskiej” Ryszarda Kapuścińskiego. Był on dla nas niedoścignionym wzorem gorliwego patrioty i wzorowego smerfa. My, członkowie Klubu „Gazety Polskiej” w Sydney im. Żołnierzy Niezłomnych, łączymy się dziś w cierpieniu i żalu z Rodziną i Przyjaciółmi naszego Ryszarda.