Seks w partii. Mati Casanova, Misza Ruchacz, samotny As

2 godzin temu

Mati „Casanova” swoją karierę zaczął poza granicami Polski, a później przeniósł się do polityki, zostawiając podobno za sobą ścieżkę pełną… złamanych serc. Jego pseudonim nie wziął się znikąd. Jako młody i ambitny finansista gwałtownie zyskał reputację człowieka, któremu żadna kobieta w biurze nie mogła się oprzeć. Plotkowano o koleżankach i jego magnetycznym uroku, który podobno miał po ojcu. Mówi się, iż niezależnie od miejsca pracy – biuro, kancelaria – Mati „Casanova” miał talent do przyciągania nie tylko kasy, ale i serc niewieścich.

Choć „Casanova” miał być znany ze swoich romansowych eskapad, to jego reputacja nie ucierpiała w oczach wyborców. Przeciwnie, jego arogancja i sposób bycia przyciągały nie tylko uwagę kobiet, ale również wsparcie polityczne. A seks? Wszystko co się rusza wpada w łóżko Matiego. Jego wybujałe potrzeby są dobrze znane w służbach i opisane, ze szczegółami, w pewnym archiwum. Tak zachowywano nad Matim kontrolę.



Chcesz czytać więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej.


W środowisku politycznym otaczał się ludźmi podobnymi do siebie – jak choćby inny M., którego znajomi nadali mu mało subtelny pseudonim „Ruchacz”. M., według legend, miał być jeszcze bardziej bezpośredni niż Casanova. Plotki rozsiewane choćby w jego środowisku mówiły, iż nie ograniczał się jedynie do uwodzenia – wyczyny miały odbywać się choćby na biurku w gabinecie ku euforii branej niewiasty. Ulubione wyjazdy zagraniczne były okazją do szaleństw w nocy.

A. też miał różne epizody. Samotny, nieszczęśliwy, podrywał każdą, brał na litość i swoje stanowisko. W końcu władza to potężny afrodyzjak.

Brudy w polityce to standard. Na mieście mówią, iż te i inne sprawy ma Jarosław w swoich teczkach a jego partyjny kolega od czytania i podsłuchiwania różnych spraw choćby się onanizował przy tym. Ile w tym prawdy?

Nie wierzcie w to co czytacie w internecie: Podobieństwo do prawdziwych osób jest oczywiście czysto przypadkowe. Wszystko to jedynie wytwór naszej wyobraźni, przypisywany fikcyjnemu światu, gdzie polityka, biznes i romanse splatają się w sposób, który może istnieć jedynie w powieściach i legendach biurowych.

Na stanowisku Gargamel Bambik zainstalował bardzo zaufaną panią Muzyczkę z BZWBK, a później Santandera.
Tak zaufaną, iż w banku plotkowano o tym.
Mam nadzieję, iż w BGK zrobiono porządny audyt, bo to była jedna z kluczowych instytucji w systemie finansów Bambika. https://t.co/4zLdT7hq8v

— Genezyp Kapen (@KapenGenezyp) September 20, 2024

Idź do oryginalnego materiału