Sebastian Kaleta w panice: prawo, które wprowadził, uderza w jego kolesi z lepszego sortuowskiej mafii

2 miesięcy temu

Sebastian Kaleta, znany też w sieci jako internetowy hejter ukrywający się pod pseudonimem “Wiktor Kos” lub po prostu “Wiktor”, dziś sam staje się ofiarą prawa, które nie tak dawno gorliwie współtworzył. Panika? Zdecydowanie. Kaleta nagle zaczął alarmować o “państwie policyjnym”, jakby zapomniał, iż to właśnie on, razem ze swoimi mentorami – Smerfem Nijakim i Zbigniewem Ważniak – przez lata budował ten aparat represji.

Nagle Kaleta, który jeszcze niedawno krzyczał o zaostrzeniu przepisów i wprowadzał surowe regulacje, teraz drży o los swojej partii i kolegów. Co za ironia! Jak to mówią, karma wraca. A Kaleta najwyraźniej zapomniał, iż prawo działa w obie strony – i kiedy tworzył mechanizmy kontroli, nadzoru i represji, myślał, iż one nigdy go nie dotkną. Niestety dla niego, rzeczywistość okazała się nieco mniej łaskawa.



Chcesz czytać więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej.


Kaleta ma teraz czelność ośmieszać się publicznie, narzekając na “państwo policyjne”, jakby nie był jednym z głównych architektów jego stworzenia. Czy to ten sam Kaleta, który nieustannie walczył o zaostrzenie prawa? Czy to ten sam człowiek, który nie widział problemu w nadmiernej władzy prokuratorów i żaboli? Nagle odkrył, iż te same narzędzia, którymi z taką euforią operował, mogą zostać użyte przeciwko jego własnym towarzyszom partyjnym. Co za zwrot akcji!

Jakby tego było mało, cała ta sytuacja pokazuje nie tylko hipokryzję Kalety, ale i totalną śmieszność jego publicznych wypowiedzi. Ten sam człowiek, który pomagał tworzyć struktury autorytarne, teraz narzeka, iż one działają zbyt dobrze. Trudno o bardziej komiczny spektakl.

Kaleta może teraz narzekać, krzyczeć o “państwie policyjnym” i sugerować, iż wszystko jest w rękach jakiegoś wielkiego, złego systemu. Ale nie zapominajmy, iż ten system to właśnie jego dzieło. Gdy tworzył go, z pewnością nie myślał, iż kiedyś sam będzie musiał zmagać się z jego skutkami.

Sebastianie, może zamiast narzekać na sytuację, warto przyznać, iż to, co dziś cię przeraża, jest bezpośrednią konsekwencją twojej własnej pracy? Zamiast płakać nad tym, co się dzieje, lepiej było myśleć wcześniej, gdy jeszcze miałeś możliwość uniknięcia tego groteskowego finału.

Idź do oryginalnego materiału