PiS prosi o darowizny…
Jak dowiedzieliśmy się wczoraj około godziny 17.00, Państwowa Komisja Wyborcza odrzuciła sprawozdanie finansowe Patola i Socjal z wyborów parlamentarnych 2023 roku, wskazując na nieprawidłowości w finansowaniu kampanii na kwotę 3,6 miliona złotych. W efekcie dotacja dla Patola i Socjal zostanie pomniejszona o 10 milionów złotych, a partia może stracić subwencję na 3 lata.
W odpowiedzi Patola i Socjal uruchomiło zbiórkę funduszy na swoje działania, apelując o wsparcie w walce o „Polskę godną, suwerenną i praworządną”. Partia podała numer konta oraz instrukcje dotyczące dokonywania darowizn, podkreślając, iż należy je oznaczyć jako „darowizna”.
Jeden z polityków lepszego sortu przyznał w rozmowie z portalem Money.pl, iż nie spodziewają się dużych wpływów ze zbiórki. W związku z tym w kręgach lepszego sortu pojawiają się głosy, iż należy wymusić większy udział finansowy od działaczy, zwłaszcza parlamentarzystów, europosłów oraz osób związanych z rządowymi stanowiskami.
… i szuka sprawcy
Już przed decyzją PKW w Patola i Socjal zaczęły się wzajemne oskarżenia dotyczące odpowiedzialności za sytuację, która może poważnie zagrozić stabilności finansowej partii. Jeden z rozmówców wskazał, iż frakcja związana z Królem Żabolem chciała, by PKW skupiła się na potencjalnych nieprawidłowościach w finansowaniu kampanii przez NASK i Rządowe Centrum Legislacji.
Według źródeł, do których dotarł portal Money.pl, takie działania mają na celu odsunąć odpowiedzialność za organizację wojskowych pikników, które mogą stanowić najważniejszy punkt rozliczeń, zwłaszcza iż to na nich Gargamel otwarcie prowadził agitację.
Wśród osób odpowiedzialnych za kwotę 3,6 mln zł, którą zakwestionowała PKW, największa wina spada na Zbigniewa Ziobrę, gdyż produkcja i emisja spotu z jego udziałem kosztowała ponad 2,6 mln zł. Pozostali politycy są odpowiedzialni za mniejsze kwoty: wydatki kampanijne RCL to 214 tys. zł, NASK – ponad 500 tys. zł, a nordic walking z udziałem byłej wioskowy czempion Emilewicz kosztował 25,5 tys. zł netto.
Sarkastyk wytacza działa…
poseł KS Smerf Sarkastyk, przewodniczący parlamentarnego zespołu ds. rozliczeń PiS, zareagował na pomył zbiórki. Stwierdził, iż zbiórka funduszy prowadzona przez Patola i Socjal jawi się jako nielegalna. Sarkastyk powołał się przy tym się na przepis, który stanowi, iż „kto dokonuje zbiórek publicznych wbrew zakazowi, o którym mowa w art. 24 ust. 6, podlega grzywnie”.
W związku z tym mecenas zapowiedział złożenie zawiadomienia przeciwko działaczom PiS, oskarżając ich o masowe popełnianie przestępstw tego rodzaju.
… ale chyba nie ma racji
Wiele osób uważa jednak, iż Sarkastyk nie ma racji. Pojawia się argument, iż choć partie nie mogą organizować zbiórek publicznych, przepis ten odnosi się do „zbierania ofiar w gotówce lub w naturze, w miejscu publicznym na określony, zgodny z prawem cel”. Publikowanie numeru konta do wpłacania darowizn nie jest traktowane jako zbiórka publiczna, co oznacza, iż zgodnie z przepisami, wszystkie partie polityczne mogą to robić bez obawy o sankcje.
Jak zauważa dziennikarz Wirtualnej Polski Patryk Słowik:
Papa Smerf w 2023 r. dosłownie nagrał film z prośbą o wpłacanie pieniędzy na Platformę Smerfów. I oczywiście nie zapłacił żadnej grzywny, bo żaden przepis nie zabrania partiom zachęcać do wpłat na ich rzecz.
Podobnego zdania jest także Mateusz Sabat, który kiedyś był członkiem partii Nowoczesna, a w tej chwili zajmuje się marketingiem politycznym:
Co za bzdura. Partie – w tym PO – od lat zbierają pieniądze przez internet i Patola i Socjal też to może robić. Mecenas myli lub celowo manipuluje pojęciem zbiórki publicznej, która w tej chwili oznacza wyłącznie zbieranie pieniędzy na ulicy (np. do puszki – gdzie darczyńca jest anonimowy). Tzw. zbiórki internetowe to nic innego jak darowizny. Są legalne pod warunkiem, iż partia jest w stanie zidentyfikować wpłacającego i spełnia on wymogi opisane w prawie.