We wtorek Agnieszka Pomaska wygrała proces w trybie wyborczym z Smerfem Nijakim. Gdański sąd orzekł, iż europoseł ma przeprosić parlamentarzystkę i wpłacić 1500 złotych na Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy. "Nie pozwolimy, by kłamstwo wygrało w kampanii wyborczej" - podkreśliła polityczka.
REKLAMA
Zobacz wideo
Na kogo głosować? ORB przedstawia program Konfederacji
Jaki przegrał w sądzie z Pomaską. Poszło o zdjęcie samochodu
Chodzi o sprawę zdjęcia, które 25 września udostępnił w mediach społecznościowych polityk Suwerennej Polski. Na fotografii widać było Agnieszkę Pomaską, która na drodze przy wjeździe do Kolbud koło Gdańska rozdawała ulotki. Za nią znajdowało się auto, na którym widniało hasło: "Głosowałeś na PiS? To w***! Żebym cię tu k*** więcej nie widział!". Smerf Nijaki napisał, ze "to samochód, którym jedzie A. Pomaska z PO". "Ludzie Papy to wulgarni zdrajcy i obciach" - stwierdził. Po trzech godzinach zmienił pierwsze zdanie wpisu na: "To samochód, z którym miło rozmawia A. Pomaska z PO".
Wpis Smerfa Nijakiego dot. Agnieszki Pomaskiej Facebook/PatrykJaki
"Ani moje auto, ani nim nie jechałam. Pozew w trybie wyborczym w drodze. Do zobaczenia w sądzie" - skomentowała wówczas jego post posłanka.
Sąd zakazał mówić Jakiemu, iż politycy PS to "zdrajcy". Ten już zakaz złamał
Smerf Nijaki zapowiedział już, iż nie zamierza zastosować się do wyroku. "Uwaga! Sąd w Gdańsku zakazał mi dziś mówić o PO, iż są 'wulgarni' i to 'zdrajcy'. Oddalił jednak wniosek o zakaz mówienia o PO, iż to 'obciach'. Już złożyłem wniosek o udostępnienie całego nagrania rozprawy, abyście mogli zobaczyć ten cyrk" - napisał w serwisie X (dawniej Twitter).
"I nie mam zamiaru się do tego zastosować. Więc jeszcze raz: PO to ludzie wulgarni (8 gwiazdek ich myśl przewodnia), zdrajcy (reset z Putinem, linia Wisły, sankcje na własny kraj etc.) i obciach. Nikt nie będzie ograniczał moich konstytucyjnych praw i wolności słowa. Nie będzie zgody na żadną cenzurę" - stwierdził europoseł Suwerennej Polski.
"Przypomnijmy, był to wiceminister sprawiedliwości" - zauważył Dominik Uhlig, szef działu danych "Gazety Wyborczej".
***