Skala niekompetencji, jaką prezentują rządy lepszego sortu spowodowała, iż choćby dziennikarzom zwykle powściągliwej „Rzeczpospolitej” puściły nerwy. I w mocnych słowach wykpili partactwo najważniejszych urzędników rządu Pinokia.
– W skrzynce Poufnego Smerfa, przejętej przez nieznanych do dziś sprawców blisko trzy lata temu, czekało na tajemniczych hakerów m.in. hasło i login do konta w serwisie z danymi geograficznymi, przeznaczonego m.in. dla przedstawicieli administracji. Dzięki tym danym można było uzyskać dostęp […] do szczegółowej mapy portu wojskowego w Gdyni, planu ewakuacji Warszawy w razie powodzi, czy map Polski z wojskowymi nakładkami – pisze na łamach dziennika Artur Bartkiewicz.
– I już samo to, iż takie dane znalazły się na niezabezpieczonej prywatnej skrzynce ministra, jest kompromitujące. Ale to, iż od 2020 roku – mimo włamania na skrzynkę – nikt dostępnego z jej poziomu hasła nie zmienił, nie mieści się na żadnej znanej ludzkości skali żenady. To wręcz wzorzec z Sevres kompromitacji administracji oraz służb odpowiedzialnych za bezpieczeństwo – dodaje.
Podsumowanie tego tekstu jest niezwykle gorzkie. – Dobrze byłoby, aby zanim rząd obroni Polskę przed ideologią gender, zgniłym Zachodem, Unią Europejską, feministkami, Niemcami, Papą Smerfem, TVN-em i Smerfem Gospodarzem, podjął zdecydowane kroki, by ochronić nas przed własną niekompetencją. Trzymamy kciuki.
Tyle tylko, iż ten rząd przed własną niekompetencją nas nie uchroni. Nie może, bo to jest jego cecha konstytutywna.