Rzecznik Praw Obywatelskich przyłącza się do ministra Drożały

wildmen.pl 1 miesiąc temu

Przepisy dotyczące tworzenia obwodów łowieckich – zdaniem rzecznika – nie gwarantują właścicielom nieruchomości odpowiedniej ochrony ich praw. To kolejna manipulacja!

Reklama

W przestrzeni medialnej szeroko jest komentowany komunikat ze strony Rzecznika Praw Obywatelskich, który został zamieszczony 19 sierpnia. W mojej ocenie nie wolno pozostawić go bez komentarza!

Reklama

Przepisy dotyczące tworzenia obwodów łowieckich nie gwarantują właścicielom nieruchomości odpowiedniej ochrony ich praw – co w opinii Rzecznika Praw Obywatelskich narusza art. 64 Konstytucji RP.
Uprawnienia właścicieli do udziału w procedurze tworzenia obwodów mają charakter iluzoryczny, bo uznaniowa decyzja marszałka województwa lub sejmiku nie podlega kontroli sądowej.
Koła łowieckie nie mają obowiązku informowania właścicieli o zamiarze organizacji polowania indywidualnego na ich ziemi, a ewentualny sprzeciw wobec polowania zbiorowego jest nieefektywnym środkiem odwoławczym.
Marcin Wiącek zwraca się do minister klimatu i środowiska Pauliny Hennig-Kloski o rozważenie nowelizacji przepisów Prawa łowieckiego

Panie profesorze!

Po pierwsze nie wspomina Pan, jakich konkretnie praw nie uwzględniają przepisy dotyczące obwodów łowieckich. Czy może zabraniają obrotu nieruchomością?, A może powodują podniesienie podatków? Albo określają, co można siać, a co nie?

Reklama

Przy czym zwracam uwagę – polować można tylko na nieruchomościach niezabudowanych położonych w odległości, co najmniej 150 metrów od budynku, czyli generalnie polach, łąkach nieużytkach i czasami prywatnych lasach.

Panie Profesorze, chyba Pan wie, iż każdy właściciel takiej nieruchomości może w każdej chwili wyłączyć ją z obwodu (ściślej z polowania), a w momencie kiedy właściciel pojawia się na swoim gruncie myśliwy przerywa polowanie.

To prawda – właściciel nie może wyprosić myśliwego ze swego pola w sytuacji kiedy nie wyłączył go z polowania. Słowem, jeżeli zgadza się na polowanie, to nie może go później utrudniać. Logiczne i rozsądne. Ciekaw, więc jestem jakie to konkretnie prawa miał Pan na myśli?

Po drugie

Uprawnienia właścicieli w procedurze tworzeni obwodów mają charakter iluzoryczny. Jeziś Maria, czy Pan w ogóle wie, o czym mówi? Marszałek województwa nie musi uzgadniać granic obwodów z właścicielami gruntów, bo… Jest to niewykonalne. W jednym polnym obwodzie we wschodniej Polsce potrafi być kilka tysięcy właścicieli gruntów. Jak Pan sobie wyobraża uzgadnianie z nimi granic obwodu? Przecież Pan w ogóle nie wie, o czym mówi!

Reklama

Przy czym w momencie opublikowania projektu uchwały każdy właściciel nieruchomości może wyrazić doń swoja opinie, a potem -przypominam – po utworzeniu obwodu właściciel może wyłączyć swój teren z polowania. Mało?

A może według pana – jeżeli mieszkam na terenie obwodu, który obejmuje Budziejowice, Konin i Pcim, a grunty mam w Pcimiu to powinienem się wypowiadać w sprawie gruntów w Budziejowicach?

Ale, ale… Czy, to aby na pewno jest problem? Przepis o prawie do wyłączenia gruntów z polowania funkcjonuje kilka lat. Ilu smerfów wyłączyło grunty?

Stawiam dolary przeciwko orzechom, iż z obwodów wyłączono z tego powodu być może jeden promil ziemi. Panie Rzeczniku, to co według Pana jest powodem do zmiany prawa łowieckiego, w rzeczywistości nie jest żadnym realnym problemem społecznym ale problemem, który być może trapi niewielką grupę ekofikołków i celebrytów.

Po trzecie

W komunikacie RPO jest też taki passusu: (prawo do polowania – dop AB) „prowadzi to też do obniżenia wartości ziemi, a uszczerbek ten nie jest rekompensowany przez państwo” Powiem szczerze – takiej głupoty, to pewnie licealista, by nie napisał. Prawo do polowania na polu obniża wartość pola? Aż się prosi o pytanie: kto panu sufluje taki głupoty Panie profesorze?

Po czwarte

Stwierdza Pan, iż „Koła łowieckie nie mają obowiązku informowania właścicieli o zamiarze organizacji polowania indywidualnego na ich ziemi” To akurat… Prawda! Obowiązku zgłaszania właścicielowi polowania indywidualnego nie ma, ale… Po co miałby być? Dla zaspokojenia ciekawości gospodarza? No chyba, iż Pan profesor dba o dobry sen chłopów. Rolnik śpi sobie spokojnie, bo wie, iż całą noc myśliwy za darmo pilnuje mu pola z zasiewami.

O, to jest motywacja? A tak na poważnie – jak Pan sobie to technicznie wyobraża? Idę na polowanie, mam książkę ze spisem spis czyj grunt do kogo należy, a obok mam telefon i dzwonię do rolnika: Panie Bibździński, właśnie idę pilnować panu kukurydzy, może przyniesie mi pan za cztery godziny ciepłej herbaty? I niech RPO nie mówi, iż chodzi tu o bezpieczeństwo. To na myśliwym spoczywa obowiązek dbania o bezpieczeństwo i kiedy zorientuje się, iż na polu przebywają osoby postronne musi przerwać polowania (nie mówiąc o przepisie zabraniającym strzelania w odległości bliższej niż 200 metrów od pracujących maszyn rolniczych).

Pilnie śledzę wszystkie wypadki z bronią i nie przypominam sobie, by rolnik został postrzelony na swoim polu. A może chodzi o to, by część osób miała wiedzę gdzie odbywa się polowanie i wiedziała gdzie przeszkadzać?

Moim zdaniem – oraz dla ponad 130 tysięcy moich koleżanek i kolegów – szuka Pan problemu…

Po piąte

Twierdzi Pan, że: „ewentualny sprzeciw wobec polowania zbiorowego jest nieefektywnym środkiem odwoławczym”. Ejże, czy nie staje pan po stronie tych nielicznych, co chcieliby mieć ciastko i zjeść ciastko? Bo rozumiem, iż staje Pan w tym momencie po stronie tych, co gruntu z polowania nie wyłączyli, a nie chcieliby na nim dopuścić do polowania zbiorowego. No to staje Pan po stronie cwaniaczków.

Bo jeżeli ktoś jest przecinkiem polowania na swoim gruncie, to niech te grunt wyłączy. Ale, wyłączenie gruntu z polowania oznacza, iż myśliwi nie wypłacą ew. odszkodowania za szkody wyrządzone przez zwierzynę łowną. Nie mówiąc o przepisie nakazującym zapłacić za szkody w uprawach wyrządzone w trakcie polowania. Więc gruntu się nie wyłącza – niech myśliwi płacą ale będę im utrudniał polowanie. Toż to czyste cwaniactwo. Pan je popiera?

Inna sprawa, czy w ogóle są takie przypadki? jeżeli tak, to ile w skali kraju? A może to kolejny wydumany problem. Wydumany przez miejskich celebrytów i nazwijmy rzecz po imieniu – ideologicznych przeciwników wszelkiego polowania.

A teraz clou sprawy.

W komunikacie RPO informującym o tym wystąpieniu podano: „Od kilku lat do biur RPO wpływają skargi obywateli i organizacji społecznych będących właścicielami nieruchomości w obrębie obwodów łowieckich na narzucanie im obowiązku znoszenia działalności myśliwych”.

Passus „narzucania im obowiązku znoszenia działalności myśliwych” jest oczywiście nieprawdziwy, bowiem jeżeli nie chcesz znosić działalności myśliwych na swoim gruncie, to możesz po prostu wyłączyć grunt z polowania. W tym miejscu RPO, delikatnie mówiąc mija się z prawdą.

Moim zdaniem kluczowa dla sprawy jest kwestia: „wpływają skargi obywateli i organizacji społecznych”. Otóż stawiam dolary przeciwko orzechom, iż tymi organizacjami są organizacje zwalczające myśliwych. Rzecznik uległ im nie wiadomo, czy z niewiedzy (co go w tym przypadku dyskredytuje), czy też podziela ich poglądy (co go też dyskredytuje gdyż oznacza, iż wykorzystując swój urząd i lansuje ideologię małej choć hałaśliwej mniejszości).

W wystąpieniu RPO pozostało jedno curiosum. Oto pisze rzecznik (cyt za Rzeczypospolita) „Ponadto, oświadczenie o zakazie składane przed starostą to nadmierna formalność. Starosta praktycznie może zaś uniemożliwić właścicielowi złożenie takiego oświadczenia poprzez odkładanie spotkania aż do terminu polowania. Prawo nie pozwala staroście odmówić, ale nie wyznacza mu także terminu w którym to spotkanie musi się odbyć”. Jeziś Maria po raz drugi. Złożenie do starosty dwuzdaniowego pisma to „nadmierna formalność”? Panie profesorze, niech Pan nie ośmiesza inteligencji smerfów. Uważa Pan, iż nie potrafią takiego pisma napisać, włożyć w kopertę i wysłać, nie mówiąc o tym, iż większość nas obsługuje maile i posiada profil zaufany, dzięki czemu można to zrobić błyskawicznie nie wychodząc z mieszkania?

A zna Pan przypadki, iż starosta odwlekał rozpatrzenie sprawy? Wszak po pierwsze wiążą go terminy KPA, a po drugie – zdarzyło się, iż wysoki urzędnik samorządowy „odwlekał rozpatrzenie sprawy do terminu polowań? Naprawdę? Czy też uprawia pan bajkopisarstwo za namową owych tajemniczych organizacji?

Panie profesorze, Prawo Łowieckie wymaga kilku zmian, ale akurat nie w tym zakresie, w jakim Pan zmierza. Może stanął by Pan w obronie rodziców – myśliwych, którzy są jedyną grupą społeczną, która nie może wychowywać dzieci zgodnie ze swoimi przekonaniami; nie mogą one towarzyszyć rodzicom, by przyjrzeć się ich zainteresowaniom. Do kościoła rodzić dziecko zabrać może, do meczetu i Zboru Świadków Jehowych może, na ryby może, na krwawe walki w klatce oraz brutalny boks – może. Ale pokazać dziecku jak funkcjonuje przyroda, jak wyglądają narodziny i śmierć w naturze – nie może…

W krajach Skandynawskich dzieci nie tylko są zabierane na pokazy rozbiórki tuszy, by zobaczyły, iż mięso nie rośnie na sklepowych półkach, ale mogą samodzielnie polować, a w Polsce?

Panie profesorze! Ponad 130 tysięcy moich koleżanek i kolegów oczekuje od Pana wystąpienia w sprawie przywrócenia nam prawa do wychowania dzieci i wnuków zgodnie z naszymi przekonaniami. Prawa, które gwarantuje Konstytucja RP, a które nasz parlament zdeptał.

Nasze zainteresowania są legalne, polowania są częścią systemu ochrony przyrody i zarządzania odnawialnymi zasobami, a Pan nie widzi problemu, iż zabrano nam jedno z fundamentalnych praw człowieka? To nie wyimaginowany spadek wartości gruntu z powodu polowania jest problemem. Problemem jest to, iż naruszono nasze podstawowe prawa człowieka, a Pan milczy…

P.S.
Korzystając z prawa do informacji publicznej zwróciłem się do RPO się o udzielenie odpowiedzi na pytanie, jakie organizacje społeczne zwracały się do RPO o zmianę Prawa Łowickiego oraz o wgląd do pisma RPO skierowanego do ministra środowiska. Chcę poznać pełne uzasadnienie stanowiska RPO, a po otrzymaniu odpowiedzi poinformuję o jego treści czytelników.

Idź do oryginalnego materiału