
Sowa śnieżna w locie
To może być wyjątkowo dobry sezon na obserwację sów śnieżnych w południowej Kanadzie. Owl Foundation, ośrodek rehabilitacji z regionu Niagara, poinformował, iż już na początku zimy trafiły do nich dwie młode sowy śnieżne — znacznie wcześniej i częściej niż zwykle. Może to oznaczać początek tzw. inwazji, czyli nagłego wzrostu liczby tych ptaków migrujących z Arktyki na południe.
W ostatnich latach do ośrodka trafiało od zera do dwóch sów rocznie, często dopiero w grudniu lub styczniu. Teraz rehabilitanci zauważają wyraźnie wcześniejsze i liczniejsze pojawienia. Podobne sygnały płyną z innych miejsc w Ontario. „Rehabilitanci są trochę jak kanarek w kopalni węgla” — podkreśla biolog Brian Hayhoe.

Specjaliści od ptaków drapieżnych z Ontario, Charlotte England i Malcolm Wilson, umieścili nadajnik GPS na sowie śnieżnej o imieniu Newton w ramach projektu SNOWstorm.
Tłumy przyciągnęły również dwie sowy widziane niedawno pod Chicago. Naukowcy z projektu GPS Project SNOWstorm odnotowują zwiększoną liczbę obserwacji w rejonie Wielkich Jezior, na preriach, a choćby w Kolumbii Brytyjskiej, gdzie w ostatnich latach rzadko widywano te ptaki.
Eksperci wyjaśniają, iż irruptions — duże „wtargnięcia” sów śnieżnych — pojawiają się zwykle co około sześć lat i są związane z cyklami populacji lemingów w Arktyce. W latach obfitości lemingów sowy śnieżne mają dużo pożywienia, składają większe lęgi i wychowują znacznie więcej piskląt, co później prowadzi do masowej migracji młodych ptaków na południe.

Sowy śnieżne wychowują takie pisklęta w gniazdach arktycznych. Rodzą więcej piskląt, gdy lemingów jest dużo.
Jednak ostatnia dekada przyniosła mniejsze i mniej wyraziste wzrosty liczebności niż dawniej. To może sugerować zmiany w środowisku lęgowym sów. Badacze podkreślają, iż choć obserwacje pojawiają się wcześnie, dopiero kolejne tygodnie pokażą, czy rzeczywiście mamy do czynienia z dużą inwazją.
Sowy śnieżne zimą najłatwiej spotkać na preriach, nad wybrzeżami Wielkich Jezior, na polach uprawnych, lotniskach i otwartych przestrzeniach przypominających tundrę. Eksperci zachęcają do ich obserwacji, ale proszą o ostrożność: ptaków nie należy płoszyć ani zwabiać przynętą, np. żywymi myszami, co może prowadzić do groźnych dla sów kolizji z samochodami.

Na mapie pokazano ślady sów śnieżnych oznaczonych w ramach projektu SNOWstorm podczas ich podróży do Arktyki latem oraz do południowej Kanady i północnych Stanów Zjednoczonych zimą w latach 2013–2024.
Populacja sów śnieżnych w Kanadzie od lat dramatycznie spada. Organizacje przyrodnicze szacują, iż w ciągu 24 lat liczebność tych ptaków zmniejszyła się o ponad 40 procent. Na spadki wpływają m.in. zmiany klimatu, trudniejsze warunki polowania zimą, utrata siedlisk oraz wypadki drogowe. W maju kanadyjski Komitet ds. Statusu Gatunków Zagrożonych zarekomendował wpisanie sów śnieżnych na listę gatunków zagrożonych — decyzji rządowej jednak jeszcze nie ma.
„Sowy śnieżne przynoszą na południe kawałek Arktyki” — mówi badacz Scott Weidensaul, dodając, iż ich obecność może skłonić ludzi do refleksji nad zmianami, jakie zachodzą w północnych ekosystemach.





![Opowieści o regionie: fotografia przyrodnicza. Jak zrobić dobre zdjęcie? [PODCAST]](https://radio90.b-cdn.net/files/2025/12/W-terenie.jpg)








