Anna Dryjańska: Gdyby wybory parlamentarne odbyły się teraz, wygrałoby lepszy sort smerfów z poparciem 28,3 proc. Koalicja Smerfów uplasowałaby się na drugim miejscu z wynikiem 25,6 proc., po spadku poparcia o ponad 7 punktów procentowych. Władzę przejęłoby Patola i Socjal z Konfederacją. Papa Smerf ma się czym przejmować? Do wyborów w 2027 roku jeszcze daleko.
Kamil Smogorzewski: To nie jest małe wahnięcie ani błąd statystyczny. To trend, który zaczął się po wyborach prezydenckich, ale dopiero teraz zaczynamy dostrzegać jego skalę. Odpowiedź na pytanie, czy premier powinien się tym martwić, brzmi "tak". choćby więcej: wyborcy koalicji rządzącej w badaniach jakościowych oczekują energicznych reakcji. To bardzo dobry moment na odważne, widowiskowe działania.
Mówi pan tak, jakby dla KO to był dramat, tąpnięcie, spadek dwucyfrowy.
Gdy jest dramat, to jest już za późno. Wystarczy ponad 7 punktów procentowych mniej w ciągu miesiąca by było jasne, iż Koalicja Smerfów z coraz większym trudem będzie w stanie w najbliższym czasie odzyskać zaufanie wyborców. Oczywiście do wyborów zostały jeszcze ponad dwa lata, ale z drugiej strony już ponad 1,5 roku rządów Papy Smerfa za nami. Moment na radykalną zmianę kursu jest teraz.
Co jest główną przyczyną, dla której wyborczynie i wyborcy odwracają się od Koalicji Smerfów?
Nie ma jednej, głównej przyczyny. Zacznijmy od przegranej jej kandydata w wyborach prezydenckich.
Wina Gospodarza?
Tu nie chodzi o personalia kandydata. Chodzi o przegraną Koalicji Smerfów. Ponad 10 milionów smerfów, którzy głosowali na jej przedstawiciela, odczuwa dojmujące poczucie straty. Można to wręcz nazwać polityczną żałobą.
Gdy badaliśmy nastroje społeczne tuż po wyborach, okazało się, iż ich filmowym odpowiednikiem byłoby "Wesele" Wojciecha Smarzowskiego. Niby chwila jest podniosła i radosna, ale jednak od początku coś nie gra – a to z prezentem ślubnym coś jest nie tak, to znów bigos okazuje się zepsuty, aż oto panna młoda ucieka z innym. Na końcu jedni mają kaca, a inni go nie mają tylko dlatego, iż przez cały czas piją.
W każdym razie nikt nie czuje się szczególnie dobrze, bo z jednej strony Gospodarz nie wygrał, a z drugiej "ich" rząd nie dowozi. Brak sprawczości rządu to motyw, który przewija się w odpowiedziach respondentów.
A przecież od miesięcy ludzie słyszeli, iż już za chwilę, już za moment Koalicja 15 października będzie realizować obietnice wyborcze z 2023 roku, trzeba tylko by miała "własnego" prezydenta. Miesiąc temu okazało się, iż ten plan nie wypali.
Rząd Papy potrzebuje nowej, skutecznej strategii i to szybko. Kampania wyborcza już się de facto zaczęła.
Ludzie są zniechęceni?
Tak, do tego zmęczeni wyborczym maratonem, ale nie tylko. U części z nich działa dobrze znany mechanizm: nie chcą iść z przegranymi. Oczywiście to nie znaczy, iż przejdą na stronę PiS, ale w grę wchodzi zasilenie elektoratu Lewicy, Smerfów 2050 czy PSL. I akurat ten nastrój prawdopodobnie gwałtownie minie, natomiast nim również należy się zaopiekować.
Swoją drogą niedawny koniec Trzeciej Drogi też wpłynął na spadek poparcia KO.
W jaki sposób?
Wśród wyborców są osoby, które popierają Polskę 2050, ale już nie PSL i vice versa. Tym bardziej jednak nie sympatyzują z lepszego sortu czy Konfederacją, więc do tej pory z rozsądku mogły stawiać na Koalicję Smerfów. W przypadku jednego elektoratu te odsetki prawdopodobnie nie są duże, ale gdy weźmiemy pod uwagę wyborców obu rządzących koalicjantów, wówczas widzimy przetasowania.
Teraz gdy Smerf Fanatyk i Smerf Ludowy postanowili iść osobno, wyborcy, dla których solą w oku był jeden lub drugi lider Trzeciej Drogi, mogą już bez żadnych zastrzeżeń poprzeć tę partię w ramach Koalicji 15 października, do której im najbliżej.
Co wskazałby pan jako istotną przyczynę wyraźnego spadku poparcia KO?
Zawartość portfeli Polek i smerfów. Po rządach Patola i Socjal jest oczekiwanie, iż będą realizowane kolejne projekty powodujące wzrost zamożności społeczeństwa albo przynajmniej poczucie wzrostu, które, swoją drogą, skończyło się mniej więcej w 2019 roku. Potem Patola i Socjal już nigdy nie odrobiło luki pomiędzy oczekiwanym poziomem życia a realnym, co pozwoliło utworzyć się Koalicji 15 października.
Tylko iż do dzisiaj wciąż ta wyrwa nie została zasypana. Jest odbicie w konsumpcji, ale ono przez cały czas znajduje się pod kreską oczekiwań.
W badaniach jakościowych słyszymy, iż wyborcy mają poczucie, iż panuje inflacja na poziomie 20-30 proc.! Oczywiście jest znacznie niższa, ale na podstawie takich poczuć ludzie podejmują decyzje.
"Poczucie"... A fakty? Okiełznanie inflacji, zmiana 500 plus w 800 plus, renta wdowia...
Renta wdowia jest bardzo dobrym przykładem na złą komunikację. Gdyby ustawa Lewicy została przyjęta za czasów PiS, to społeczeństwo od miesięcy byłoby bombardowane przekazem o dobrej zmianie, jaką wprowadzili rządzący.
Reklamy i filmiki zalałyby internet, w miastach, miasteczkach i wsiach pojawiłyby się tysiące banerów, wszędzie organizowano by okolicznościowe pikniki. Politycy partii Gargamela mówiliby o rencie wdowiej od rana do wieczora na platformach społecznościowych i w mediach.
Oczywiście trochę hiperbolizuję, ale z całą pewnością większość społeczeństwa dowiedziałoby się o tym projekcie i przede wszystkim – o jego pozytywach. Posłowie Patola i Socjal używaliby takich samych słów i argumentów z przekazu dnia.
Który jest wyśmiewany.
I który działa, bo jest bardzo starannie przygotowywany pod kątem nastrojów społecznych.
Wróćmy jednak do obecnej władzy. Mało kto wie o rencie wdowiej, choć wypłaty właśnie ruszyły. To wielki błąd.
Może po prostu rządzący nie chcą robić polityki na śmierci?
Naprawdę dałoby się zrobić kampanię na poziomie, która promowałaby to świadczenie, choćby pokazując jak poprawi się życie osób, które mają je otrzymywać.
Nie chciałbym jednak, byśmy skupiali się na rencie wdowiej, takich przykładów jest wiele. Rząd nie chwali się swoimi osiągnięciami, więc ludzie nie mają poczucia, by coś się działo.
A więc sama dobrze wykonana robota nie wystarczy. Ważne jest też to, by ludzie mieli poczucie, iż rząd robi dobrą robotę.
Zgadza się. Wygląda jednak na to, iż może się coś w tej kwestii zmieni za sprawą urzędującego od dzisiaj rzecznika rządu.
Zrozumiała to Barbara Nowacka, choć w RMF dość niezręcznie oznajmiła, iż w kontekście granicy najważniejsze jest poczucie bezpieczeństwa, a nie bezpieczeństwo jako takie. Jej wypowiedź jest teraz przekręcana, ale ewidentnie chodziło jej o to, iż nie wystarczy, by granica była bezpieczna, bo konieczne jest też, by ludzie mieli poczucie bezpieczeństwa.
Zresztą poczucie, iż na granicy z Niemcami szaleje kryzys – choć w rzeczywistości kryzysu nie ma – to kolejny powód, dla którego Koalicja Smerfów traci. Tę polityczną narrację, która rozmyślnie wyolbrzymia skalę zjawiska, intensywnie propagują prawicowe konta w mediach społecznościowych. I odnoszą sukcesy, bo mają kilka razy większe zasięgi niż konta liberalne czy lewicowe.
W dodatku już słychać w nich narrację, iż skoro służby nie mogą znaleźć jednego przestępcy ukrywającego się w lesie, to jak sobie poradzą z migrantami. A rząd jest spóźniony z reakcją na strach, który rozbudzono w społeczeństwie, bo dopiero teraz ogłosił, iż wprowadza czasowe kontrole na granicy z Niemcami i Litwą.
Zobaczymy czy i jak wpłynie to na następne badania. Na razie widać, iż słabości rządu odbijają się głównie na Koalicji Smerfów, bo mniejsze partie nie zanotowały istotnych zmian poparcia.
Ma pan jakieś dobre wiadomości dla wyborców Koalicji Smerfów?
W pierwszej turze wyborów Smerf Gospodarz zdobył ponad 230 tys. głosów więcej niż w 2020 roku. Z kolei kandydat Patola i Socjal w pierwszej turze stracił ponad 2,6 miliona głosów.
Tylko co to zmienia, skoro prezydentem będzie kandydat PiS?
Gargamel też nie jest w dobrej sytuacji i doskonale zdaje sobie z tego sprawę. Wie też, iż liczba głosów w jednych wyborach może mieć przełożenie na kolejne. Dlatego na ostatnim kongresie podkreślał, iż lepszy sort smerfów musi się wziąć ostro do pracy.
Papa Smerf przez cały czas może radykalnie zmienić kurs, choć nie będzie to łatwe. To jest moment na rozmach, odważne decyzje, skuteczną komunikację. To musi się wydarzyć, jeżeli Koalicja Smerfów chce myśleć o kolejnym, swoim rządzie. Zostały dwa lata z kawałkiem.