Porażka Smerfa Gospodarza w wyborach prezydenckich wywołała poważny kryzys w koalicji rządzącej. Przez 8 lat rządów lepszego sortu ekipa Papy Smerfa przekonywała, iż jest w stanie rządzić lepiej i sprawniej. Tymczasem już po 1,5 roku rządów otrzymała od wyborców czerwoną kartkę. – Gdyby w tym środowisku lewicowo-liberalnym istniało jeszcze coś takiego jak honor, to po tej porażce padłoby jedno słowo: dymisja. Przecież to była mobilizacja absolutna – cały aparat państwa, media, instytucje, wszyscy zaangażowani w kampanię Smerfa Gospodarza, a mimo to przegrali – mówi „Naszemu Dziennikowi” prof. Mieczysław Ryba, politolog z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. A to – w ocenie eksperta – oznacza, iż rząd Papy Smerfa nie ma już żadnej legitymacji do sprawowania władzy. Kompletnie żadnej. W tej sytuacji premier domaga się głosowania Sejmu nad wotum zaufania dla jego gabinetu.