Rumuni ruszyli do urn, aby oddać głos w powtórzonej pierwszej turze wyborów prezydenckich. Wcześniej Sąd Konstytucyjny anulował poprzednią elekcję w związku z zagranicznymi wpływami na demokratyczny proces. - Ludzie są gotowi "spalić dom, w którym mieszkają", byle tylko zostać usłyszanym. To alarm - ocenia w rozmowie z Polsat News Oaną Popescu-Zamfir ("Global Focus Center").
Rumunia wybiera prezydenta. Rusza powtórzone głosowanie
W Rumunii ruszyła pierwsza tura powtórzonych wyborów prezydenckich. W walce o fotel głowy państwa walczy 11 kandydatów, z których faworytem jest lider radykalnie prawicowego Związku na rzecz Jedności Rumunów George Simion. Sondaże dają kandydatowi około 30 proc. poparcia.
Jak powiedział w ostatnich dniach Simon, ma on nadzieję, iż w wyborach uda mu się obrócić w zwycięstwo to, co nazwał "skradzionymi wyborami".
Sąd Konstytucyjny w Rumunii anulował ostatnie głosowanie w wyborach, które wygrał krytyk NATO Calin Georgescu. Taka decyzja zapadła w związku z oskarżeniami o rosyjską ingerencję w zwycięstwo kandydata.
Wybory prezydenckie w Rumunii. Kto ma szansę na fotel prezydencki?
W wyborach prezydenckich w Rumunii szanse mają również inni kandydaci, tacy jak popierany przez koalicję rządzącą Crin Antonescu (sondaże - 24 proc.), burmistrz Bukaresztu Nicusor Dan (sondaże - 22 proc.), były socjaldemokratyczny premier Victor Ponta (sondaże - 11 proc.) oraz kierująca partią Związkiem Ocalenia Rumunii (USR) Elena Lasconi, która w ostatnim sondażu zdobyła ok. 6 proc.
WIDEO: Rumunia powtarza wybory. Ruszyło głosowanie
Lokale wyborcze otwarto o godzinie 7 lokalnego czasu (6 w Polsce - przyp. red.), a ich zamknięcie odbędzie się o godz. 21 (20 w Polsce - przyp. red.). Potem spodziewane są sondaże exit polls.
Moskwa chce wpłynąć na wybory w Rumunii? Ekspertka wyjaśnia
O wyborczej sytuacji w Rumunii z Oaną Popescu-Zamfir rozmawiał reporter Polsat News. Andrzej Wyrwiński chciał uzyskać odpowiedź na pytanie: Czy wybory w Rumunii mogą być po raz kolejny destabilizowane przez Moskwę?
- Propaganda prorosyjska przez cały czas działa i szkodzi, ale jeżeli jest jawna i mieści się w granicach prawa, to jest demokratyczna - i obywatele muszą sami decydować - powiedziała w rozmowie z reporterem Polsat News Oaną Popescu-Zamfir.
ZOBACZ: Bułgaria i Rumunia w strefie Schengen. Kontrole graniczne nie znikną całkowicie
Ekspertka z think-tanku "Global Focus Center" nawiązała też do unieważnionej pierwszej tury wyborów prezydenckich, a także wykluczeni z powtórki kontrowersyjnego kandydata Calina Georgescu.
- To było trochę dziwne, iż gdy Georgescu został już wykluczony z wyścigu, rosyjska służba wywiadowcza (Służba Wywiadu Zagranicznego Federacji Rosyjskiej) opublikowała komunikat, w którym niemal uznali go za swojego agenta. To było bardzo dziwne, bo nie było jasne, dlaczego mieliby to zrobić. Najprawdopodobniejsze wyjaśnienie jest takie, iż skoro nie mógł już nim do niczego posłużyć, postanowili sprawdzić, czy jego elektorat odwróci się od niego po ujawnieniu tych powiązań. Odpowiedź brzmiała: nie, nie stracił poparcia - wskazała Popescu-Zamfir.
Ekspertka o wyborach w Rumunii: ludzie są gotowi "spalić dom, w którym mieszkają"
Popescu-Zamfir - wskazując na emocje jakie targają rumuńską sceną polityczną - przyznała, iż krajowi potrzebne są nowe sposoby uprawiania polityki.
ZOBACZ: Wybory prezydenckie w Rumunii. Sąd Konstytucyjny zdecydował
- Mieliśmy już próby - partie antyestablishmentowe, jak Unia Zbawienia Rumunii (progresywna), czy Sojusz na Rzecz Jedności Rumunów (nacjonalistyczna, skrajna prawica). Ale one też są dziś uznawane za porażkę. choćby Sojusz na Rzecz Jedności Rumunów, mimo dobrego wyniku i popularności swojego lidera, George Simiona, wydaje się próbować wejść do establishmentu. Ich wyborcy obawiają się, iż staną się częścią systemu, który przecież chcieli zburzyć - powiedziała ekspertka
- Natomiast Calin Georgescu był jeszcze bardziej radykalny, wydawał się naprawdę gotowy do obalenia całego systemu. I to pokazuje, jak głęboka jest frustracja - ludzie są gotowi "spalić dom, w którym mieszkają", byle tylko zostać usłyszanym. To alarm - dodała.
Calin Georgescu wykluczony z wyborów. Zwolennicy polityka wyszli na ulice
Rumuński polityk Calin Georgescu nie mógł wystartować w powtórzonych wyborach prezydenckich w Rumunii - zdecydowało Centralne Biuro Wyborcze. Krótko po ogłoszeniu tej decyzji dziesiątki zwolenników skrajnie prawicowego polityka protestowała przed biurem wyborczym, krzycząc "Wolność" i próbując przedrzeć się przez kordon bezpieczeństwa.
ZOBACZ: Zamieszanie w Rumunii. Calin Georgescu wykluczony z wyborów
- To cios prosto w serce światowej demokracji - ocenił na początku marca Georgescu decyzję o wykluczeniu go z ponownych wyborów. Polityk skrajnej prawicy o antyzachodnich poglądach wygrał unieważnioną pierwszą turę wyborów prezydenckich w Rumunii.
Poparł go niemal co czwarty (23 proc.) głosujący. Tuż za nim - z rezultatem powyżej 19 proc. - zameldowała się centroprawicowa liderka Związku Ocalenia Rumunii Elena Lasconi.
Jak poinformował wówczas Bloomberg, do tamtejszej komisji wyborczej dotarło ponad tysiąc sprzeciwów wobec zgłoszonej ponownie kandydatury Calina Georgescu, głównie związanych z jego antydemokratycznymi i ekstremistycznymi poglądami. Centralne Biuro Wyborcze przychyliło się do tych wniosków.
