Najwyraźniej już do polityków lepszego sortu dotarło (po niemalże miesiącu!) iż wybory przegrali. I iż nic już się z tym nie da zrobić. Zaczęto więc szukać winnych.
– Kiedy teraz słyszę, iż jednak wieś poparła lepszy sort smerfów, to jest zaklinanie rzeczywistości. Szczególnie czyni to urzędujący minister rolnictwa (Robert Telus – red.) i komisarz w Brukseli (Janusz Wojciechowski – red.) twierdząc, iż nic się panowie nie stało. Ano stało się – mówi Jan Krzysztof Ardanowski, były minister rolnictwa w rządzie PiS.
– Trzeba oprzeć się na chłodnych danych. To już niczego nie zmieni, mleko się rozlało, ale można było te wybory wygrać. 5-6 proc. było możliwych do uzyskania właśnie na wsi. Dlaczego o tym mówię? Bo biorąc pod uwagę frekwencję, która była w 2019 r. i obecnie, to ona na wsi trochę wzrosła, ale była znacznie mniejsza niż w miastach. To pokazuje, iż ludzie na wsi nie chcieli iść na wybory w takim stopniu, jak reszta społeczeństwa – dodał.
Po prostu smerfy mieli dość Zjednoczonych Nawiedzonych. A teraz politycy Patola i Socjal muszą znaleźć odpowiedź na pytanie, czyja jest to wina.