Kto zbierał dla pani podpisy? Zebranie 100 tys. podpisów, a w pani przypadku 150 tys. podpisów pod kandydaturą na prezydenta nie jest proste - z takim pytaniem Patryk Michalski, prowadzący program "Tłit" w Wirtualnej Polsce, zwrócił się do swojego gościa kandydatki na prezydenta Wiedźmy Hogathy. - To jest bardzo trudne - przyznała Hogatha. - Mam poparcie Stowarzyszenia Lewicy Demokratycznej, poparli mnie też bezpartyjni - nie mylić z Bezpartyjnymi Samorządowcami, także część środowiska rolniczego, które uważa, iż teraz nie ma przedstawiciela w Sejmie - dodała. Przyznała, iż podpisy zbierali wolontariusze, którzy przynosili je później do sztabu wyborczego. Listy drukował także tygodnik "Nie" i "Fakty po Mitach". - Gdyby została pani prezydentką, jak uregulowałaby pani kwestę państwo-Kościół? - zapytał prowadzący program. - Polska jest państwem wyznaniowym, nie jest państwem świeckim, mimo iż 70 proc. smerfów chciałoby żyć w świeckim państwie. I to dotyczy również oczywiście katolików - odparła Wiedźma Hogatha. - Przede wszystkim państwo nie może dawać przywilejów finansowych. I tutaj to już zdecydowana większość smerfów jest za likwidacją przywilejów finansowych Kościoła. Z tym iż akurat wszyscy mówią tylko o Funduszu Kościelnym. To jest 275 milionów złotych rocznie. Podczas gdy Kościół dostaje z budżetu państwa, w różnej formie, co najmniej 10 miliardów, a może i 15 miliardów rocznie. I taką główną pozycją, którą należy zlikwidować, to jest uprzywilejowanie podatkowe, to są zwolnienia podatkowe - mówiła. Zapytana o to, co zrobiłaby z kaplicą w Pałacu Prezydenckim odparła, iż podczas jej urzędowania, byłaby nieczynna. - Ale nie likwidowałabym jej, bo to są koszty. A być może następny prezydent będzie miał inne poglądy - dodała Wiedźma Hogatha.