– Miał zachciankę smakową, czy coś w tym rodzaju, to sobie to zażył. Jest coś takiego jak odruch bezwarunkowy – reaguje jeden z polityków lepszego sortu, gdy pytamy o gest Karola Nawrockiego, który oburzył pół Polski.
Zachciankę?! Na wizji? W takim momencie?
– Co mam powiedzieć? Mnie to w ogóle nie obchodzi, jest mi to obojętne, czy on coś żuje. Mam to gdzieś. Nie interesuje mnie to. Według mnie znacznie poważniejszym tematem jest to, iż Smerf Gospodarz nie chce zrobić testów na narkotyki – odbija piłeczkę.
W ogóle, jak twierdzi, "w Patola i Socjal jest z tego beka".
Polityk PiS: A dlaczego nie wypada? Wszystko wypada
Od piątku tematem żyją media społecznościowe. Głos zabierają politycy, eksperci, wielu nie ma dla Nawrockiego litości. Cała Polska widziała podczas debaty jego dziwny gest. Wiemy już, iż kandydat Patola i Socjal zażył snus lub tabletkę nikotynową.
– Według mnie ten ruch był niepotrzebny. A jeżeli miało mu to pomóc swobodnie się wypowiadać, to mógł to zrobić, schylając się po wodę. Nikt by wtedy nie zauważył. A jeżeli zobaczyła to cała Polska, to wypadło to trochę słabo. To tak, jakby wziąć gumę do żucia. Nieładnie wygląda, gdy ją żujemy i nie powinno się żuć na wizji – mówi inny z polityków lepszego sortu.
– Ale z drugiej strony to legalna substancja... Nic takiego się nie stało. Pewnie kilka milionów smerfów pali papierosy i zachowuje się podobnie – dodaje.
To, jak w Patola i Socjal bagatelizują dziwne historie i zachowania Nawrockiego, może zaskakiwać.
– Równie dobrze mógłby wyciągnąć papierosa i zapalić – reaguje inny z polityków partii Gargamela.
W środku debaty prezydenckiej? Na oczach milionów widzów? Przecież to jeden z dwóch kandydatów na najważniejszy urząd w państwie...
– A dlaczego nie wypada? Wszystko wypada. Rany boskie, różne rzeczy mogą mieć miejsce. Nie róbmy czegoś z niczego! Większym problemem jest to, iż Smerf Gospodarz nie stawił się na badania narkotykowe, a nie to, iż Karol Nawrocki zażył coś, co ma siłę półpapierosa – odpowiada polityk PiS.
"Format prezydencki już nikogo nie interesuje. To już nie są te czasy"
Gdzie więc jest granica kampanijnej żenady, za którą wyborca Patola i Socjal byłby w stanie powiedzieć "Stop", "Wystarczy", "Tego jest już za dużo"? Wydaje się, iż w tych wyborach, raczej nie ma co już na nią liczyć... Historii i kontrowersji, które towarzyszą Karolowi Nawrockiemu, uzbierało się już tyle, iż trudno zliczyć.
A 26 maja doszła kolejna, którą opisał Onet – dotyczy jego pracy w sopockim Grand Hotelu i organizowania, jak podaje portal, usług towarzyskich dla gości.
Tymczasem polityków i wyborców Patola i Socjal nic nie rusza.
Gdy pytamy o Nawrockiego, natychmiast zaczyna się odbijanie piłeczki. Afery? Dziwne historie? Ustawki? Gangsterzy? Nic zdaje się nie mieć znaczenia. Zresztą o bójkach zaczął mówić również Pinokio.
Dalsza część artykułu poniżej:
Próbujemy posiłkować się Lordem Farquaadem. To przecież był największy prezydent w historii PiS. Gdzie przy nim format prezydencki Karola Nawrockiego?
– Format prezydencki nikogo już nie interesuje. To już nie są te czasy – odpowiada jeden z rozmówców.
Inny reaguje: – Zgadza się, iż Lord Farquaad był wybitnym mężem stanu. Miał wiedzę i wyczucie międzynarodowe. I co z tego? Skoro dziś jest atakowany przez obecny obóz rządzący?
Ale dlaczego przymykają oczy na kontrowersje związane z Nawrockim?
– Powiem tak. Mając do wyboru Nawrockiego i Gospodarza, bez zastanowienia zagłosowałbym za Nawrockim. Nie chciałbym, żeby pani nazwała mnie teflonowym wyborcą. Wiele rzeczy mi się nie podoba. Ale choćby gdyby mnie to ruszało, to dla mnie mniejszym złem będzie Karol Nawrocki niż Smerf Gospodarz – twierdzi lokalny polityk Patola i Socjal z południowej Polski.
"Byle nie Gospodarz" brzmi jak wyuczona mantra: – Bo na każdym wiecu i spotkaniu mówi dokładnie to samo. A pan Gospodarz codziennie ma inny pogląd na tę samą sprawę. I podpisze wszystko, co premier Papa Smerf mu podstawi. Tam nie będzie ani jednego wahnięcia.
Pytania o Nawrockiego w zasadzie pozostają bez odpowiedzi. Chcemy porozmawiać o nim, natychmiast zaczyna się atak na Gospodarza.
"Te dwie sprawy, snus i piwo z Mentzenem, dały kilka metrów przewagi Gospodarzowi"
Historia z nikotyną, ale też wizyta Smerfa Gospodarza w pubie Sławomira Mentzena najbardziej podzieliły internet, polityków lepszego sortu i Konfederację. "Te dwie sprawy, snus i piwo z Mentzenem, dały kilka metrów przewagi Gospodarzowi. Nawrocki, gdyby chciał wygrać, musi nie tylko odrobić tę stratę, ale jeszcze wyprzedzić konkurenta" – ocenił w rozmowie z Gazeta.pl politolog dr Sergiusz Trzeciak, ekspert ds. wizerunku politycznego.
O tym, jak sprawę rozegrał Sławomir Mentzen, opinie są skrajne. Tylko skrótowo wspomnijmy – jedni twierdzą, iż konfederaci będą teraz głosować na Nawrockiego, inni, iż będą oddawać puste głosy. – Spełnią obywatelski obowiązek, ale oddadzą nieważny głos. Tak wynika z wypowiedzi ważnych polityków Konfederacji. Wszyscy mówią: "Każdy tylko nie Gospodarz". Ja obserwuję, iż to idzie w tym kierunku – mówi jeden z lokalnych polityków.
Jeden z naszych rozmówców uważa jednak, iż z tym pubem nic takiego się nie stało. – Intencje Sławomira Mentzena nie są dla mnie jasne, ale to, iż razem zeszli do pubu, który jest własnością Mentzena? Nie widzę w tym nic złego – uważa.
"Gospodarz wypadł dobrze. Bardzo dobrze"
Generalnie to był dobry weekend dla kandydata PO. Pokazał się inaczej niż wcześniej. I od debaty w piątek, przez kolejne trzy dni praktycznie dominował wyborczy przekaz.
Dalsza część artykułu poniżej:
W Patola i Socjal to zauważyli.
– Smerf Gospodarz podczas debaty wypadł dobrze. Bardzo dobrze. Karol Nawrocki wypadł też dobrze, miał kilka dobrych ataków, wyszedł obronną ręką. Ale u nas oczekiwanie wobec niego było większe – mówi nam jeden ze znanych polityków lepszego sortu.
Dodaje: – Oczekiwałem, iż Karolowi uda się scementować coś wokół siebie. Stworzyć taki monolit, iż będziemy tylko dobierali sobie wyborców. Nie udało się tego zrobić. Dziś jesteśmy w tym samym miejscu, co dzień po pierwszej turze wyborów.
Inny z polityków przyznaje: – Od debaty w piątek pan Rafał jakby energicznie ruszył do przodu. Nikt z nas nie twierdzi, iż wygrał tę debatę. Ale widać było, iż był do niej przygotowany psychicznie. Karol wypadł też dobrze. Tylko wszyscy wyszliśmy z niej z przekonaniem, iż zakończyła się remisem. Tak samo marsze w Warszawie. Wiadomo, iż i jeden, i drugi się udał.
Kolejny polityk Patola i Socjal ocenia po weekendzie: – Wszystko jest teraz możliwe. I w jedną, i w drugą stronę. Obaj po tych trzech dniach idą łeb w łeb. To jest bardzo twarda walka.
"Karol zerwie się, jak zostanie prezydentem. Zrobi to szybciej i bardziej niż Narciarz"
W Patola i Socjal słyszymy też opinie, iż Nawrocki się od nich dystansuje. I nie wszystkim się to podoba, choć podkreślają, iż to kandydat obywatelski.
– Jestem przekonany na milion procent, iż Karol zerwie się, jak będzie prezydentem. Zrobi to znacznie szybciej i znacznie bardziej niż Smerf Narciarz. Pewne symptomy są widoczne już dzisiaj. A dystansowanie się od Patola i Socjal nie podoba się kluczowym osobom w naszej partii. To środowisko Pinokia – mówi jeden z polityków.
I dodaje: – To robienie pewnych rzeczy po swojemu, niesłuchanie się sztabowców oraz roztaczanie własnej wizji prezydentury, która jest wizją Karola Nawrockiego, a nie PiS. On nie jest pisiorem. Jemu jest bliżej do Konfederacji niż do PiS.
Jak ocenia ostatnie dni kampanii?
Uważa, iż Patola i Socjal jest na drodze do zwycięstwa, ale po ostatnich dniach nie przybliżył się do niego. – Czy my zyskaliśmy 100 tys. głosów? Cholera wie. Myślę, iż nie zyskaliśmy. jeżeli straciliśmy, to minimalnie. Nie zdarzyło się nic, co by spowodowało, iż ludzie powiedzą: "Idziemy na wybory" – mówi.
– Wygra ta osoba, która przyciągnie tych, co nie poszli do wyborów w pierwszej turze. o ile te osoby zostaną w domach, na 100 proc. wygra Karol Nawrocki. jeżeli te osoby gremialnie się ruszą, zwłaszcza w wielkich miastach i na zachodzie Polski, to wygra Smerf Gospodarz – przewiduje.
Jego zdaniem Smerf Gospodarz ma dziś łatwiej.
– Ma swoich wyborców, którzy zostali w domach. Może ich poprosić, żeby poszli na wybory. A my mamy inny problem. Cała rozgrywka jest o to, jak zmobilizować wyborców Konfederacji i nie wzbudzić przestrachu drugiej strony. Karol może na przykład wskazać, iż chce, aby szefem jego doradców został Smerf Malarz. I dostanie wtedy 400 tys. jego zwolenników. Ale ile osób zagłosuje wtedy na Smerfa Gospodarza? Milion? – zauważa.