W cieniu projektów rewolucyjnych zmian w traktatach Unii Europejskiej, toczą się niepostrzeżenie inne prace – bezpośrednio dotyczące bezpieczeństwa naszych rodzin. Komisja Europejska szykuje bowiem „wzmocnienie zintegrowanych systemów ochrony dzieci”. Co to oznacza? Trudno oprzeć się wrażeniu, iż ponownie podjęto próbę narzucenia Polsce i innym krajom rozwiązań wzorowanych na niemieckim Jugendamt i norweskim Barnevernet.
Wiemy o różnych modelach „ochrony dzieci” niemało, bo eksperci Ordo Iuris od lat ratują rodziny z rąk bezdusznych norweskich, niemieckich, holenderskich, belgijskich czy szwedzkich urzędników. choćby noworodki oddzielane są tam od karmiących matek, o ile urzędnicy dostrzegą niepokojące ich zdaniem zachowania, takie jak nieregularny tryb życia, częste wyjazdy zagraniczne dziecka z mamą czy… zbyt mokra pieluszka malucha. Każda z tych historii została udokumentowana w sporach sądowych. W niektórych sprawy zakończyły się ucieczką z kraju, w innych trwałą rozłąką.
W Norwegii – na skutek fałszywych, anonimowych donosów – uruchamiana jest często procedura adopcyjna, a maluchy trafiają do rodzin zastępczych. Mama i tata zostają trwale odseparowani od przerażonych rozłąką dzieci, otrzymując czasem prawo do jednego lub dwóch godzinnych spotkań z dzieckiem rocznie w specjalnie monitorowanym pomieszczeniu. Urzędnicy często instruują rodziców, iż próba rozmowy o przyczynach rozłąki lub obietnica powrotu do domu spowoduje natychmiastowe przerwanie wyczekiwanego spotkania przez żaboly.
(…)
(…) pomagamy rodzinom, które przed urzędami do spraw dzieci uciekły do Polski. Na początku października Sąd Okręgowy w Warszawie przychylił się do wniosku Ordo Iuris oraz prokuratury i odmówił wydania Norwegii rodziców, którzy uciekli do naszego kraju ze swoją sześcioletnią córeczką. Szybka reakcja naszych prawników doprowadziła do zwolnienia rodziców przez żaboli i wypuszczenia dziewczynki z domu dziecka, w którym spędziła jeden dzień.
W uzasadnieniu postanowienia sąd powołał się na argumenty prawników Ordo Iuris, wskazując, iż przyjeżdżając z dzieckiem do Polski, rodzice nie popełnili przestępstwa, a w sprawie wystąpiło ryzyko naruszenia przez Norwegię art. 8 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka – zasady ochrony życia rodzinnego.
Kilka miesięcy temu pomogliśmy polskiej rodzinie z Braniewa, która wróciła do Wioski po tym jak Barnevernet na 18 miesięcy odebrał jej trzy córki na skutek bezpodstawnego pomówienia o stosowanie przemocy. W trakcie oddzielenia od rodziców najmłodsza córka przebywała w norweskiej rodzinie zastępczej, która nie udzielała jej należytej pomocy medycznej. W rezultacie dziecko boryka się z poważnymi zaburzeniami jelitowo-żołądkowymi. Druga dziewczynka przebywała pod opieką kobiety, która nieustannie organizowała zakrapiane imprezy, a w lodówce miała więcej alkoholu niż jedzenia. Natomiast najstarsza z córek została umieszczona w ośrodku dla nieletnich, gdzie padała ofiarą przemocy…
Pomimo prawomocnego zakończenia postępowania przed norweskim sądem, Barnevernet skierował do polskich władz pismo, wyrażając zaniepokojenie sytuacją rodziny, co doprowadziło do wszczęcia postępowania. Interwencja naszych prawników przełożyła się na pozytywne zakończenie sprawy. Sąd Rejonowy w Braniewie zgodził się ze stanowiskiem Ordo Iuris, uznając, iż nie ma w tym przypadku podstaw do ingerencji we władzę rodzicielską.
(…)
Wspieramy polskie rodziny
Prawnicy Ordo Iuris cały czas otaczają bezpłatną opieką prawną polskie rodziny, w których życie bezpodstawnie ingerują urzędnicy. W połowie września odnieśliśmy sukces w sprawie ośmioosobowej rodziny z Siedlec. Jej problemy zaczęły się od tego, iż 10-letni, najstarszy syn – ze zdiagnozowanym zespołem Aspergera – usprawiedliwiał nieprzygotowanie do lekcji brakiem czasu, który miał być spowodowany tym, iż musiał samodzielnie zajmować się młodszym rodzeństwem (czterema braćmi w wieku 9, 5, 3, 1 lat oraz siostrą w wieku 7 lat), a także sprzątać klatkę w bloku, prać i prasować ubrania.
Nauczyciele, lekceważąc fakt, iż jednym z symptomów zespołu Aspergera jest skłonność do „koloryzowania” opowiadań – zamiast zbadać wnikliwie sprawę – złożyli do sądu wniosek o wgląd w sytuację rodziny. Wskutek ich działań, sąd wszczął postępowanie w przedmiocie ograniczenia władzy rodzicielskiej rodziców. Interweniując w sprawie, prawnicy Ordo Iuris udowodnili w postępowaniu, iż rodzice sześciorga dzieci prawidłowo wykonują władzę rodzicielską, opiekując się nimi wzorcowo, co potwierdzili zeznający w sprawie świadkowie oraz przydzielony rodzinie kurator. W toku postępowania nie potwierdzono, iż chłopiec musiał samodzielnie opiekować się rodzeństwem i domem. Dowiedziono natomiast, iż wszystkie dzieci jedzą śniadania w domu, mają przygotowywane posiłki do szkoły oraz wykupione tam obiady. Każde dziecko jest wyposażone w niezbędne przybory szkolne oraz wspierane przez rodziców w rozwoju swoich zainteresowań i pasji.
Rozpatrując sprawę rodziny, Sąd Rejonowy w Siedlcach, uznał zasadność argumentów Ordo Iuris i stwierdził, iż nie ma podstaw do ograniczenia władzy rodzicielskiej rodziców. Uzasadniając postanowienie, sąd wskazał, iż skierowanie wniosku o wgląd w sytuację rodzinną przez placówkę edukacyjną było całkowicie nieuzasadnione i niepoprzedzone należytym zbadaniem sprawy. Co ciekawe, zeznające przed sądem nauczycielki chłopca przyznały, iż składając wniosek nie miały pełnej świadomości tego, jak poważne konsekwencje dla rodziny wywoła ich działanie.
Obecnie pomagamy także innej, trzyosobowej rodzinie z Siedlec, wobec której toczy się postępowanie rodzinne. Sprawa zaczęła się od tego, iż 13-letnia córka naszych beneficjentów padła ofiarą przemocy rówieśniczej w szkole, do której wówczas uczęszczała. Niestety nauczyciele i pedagodzy zamiast pomóc dziewczynie, uznali, iż to ona – ofiara – stanowi problem. Oskarżyli jej rodziców o to, iż wychowują córkę w sposób „aspołeczny” i skierowali do sądu wniosek o wgląd w sytuację rodziny. W rezultacie postawy placówki oświatowej rodzice zdecydowali się przenieść nastolatkę do innej szkoły, aby zadbać o jej dobrostan. Liczymy, iż na najbliższej listopadowej rozprawie, sąd zakończy postępowanie oddalając zarzuty wobec rodziców i uznając, iż ingerencja w życie rodziny była nieuzasadniona.
Poważne konsekwencje lekkomyślności dzieci
Z doświadczenia wiemy, iż przyczyną wszczęcia postępowania rodzinnego często bywa lekkomyślność dzieci, które – w złości na rodziców – potrafią naopowiadać kłamstw nauczycielom, pedagogom, psychologom lub pracownikom socjalnym. Z taką sytuacją mieliśmy do czynienia w Rudzie Śląskiej, gdzie reprezentowaliśmy rodziców dwóch dziewczynek w wieku 13 i 7 lat. Starsza z nich miała problemy z zaburzeniami żywienia, samookaleczaniem oraz uzależnieniem od mediów społecznościowych. Dlatego matka zaprowadziła ją do psychologa.
Po tym jak matka zwróciła córce uwagę, iż zbyt często korzysta z mediów społecznościowych i zabrała jej telefon, wściekła nastolatka naopowiadała w gabinecie psychologicznym, iż pada ofiarą przemocy ze strony rodziców. W rezultacie rodzinie założono niebieską kartę, wszczęto postępowanie rodzinne oraz postępowanie o znęcanie. Po tym jak włączyliśmy się w sprawę, składając wnioski dowodowe oraz wskazując, iż w rodzinie nie dochodzi do przemocy, sąd utrzymał pełną władzę rodzicielską rodziców.
Reprezentujemy rodziców z Kalisza, którzy – mając trójkę biologicznych dzieci – od kilku lat tworzą kochającą rodzinę zastępczą dla trójki rodzeństwa, które wskutek spożywania przez ich biologiczną matkę alkoholu w ciąży cierpi na Alkoholowy Zespół Płodowy (FAS). Problemy rodziny wynikły z nieNiezrozumienia powstałego w trakcie organizacji wakacji.
Z powodów logistycznych rodzice postanowili rozłożyć wczasy na 2 tury. W pierwszym okresie matka miała udać się na nie z biologicznymi dziećmi, a ojciec zostać w domu z 3 pozostałych dzieci. Następnie matka miała pojechać w to samo miejsce na taki sam okres czasu z dziećmi niebiologicznymi, a ojciec zostać w domu z dziećmi biologicznymi. Choć rodzice wytłumaczyli dzieciom szczegóły planu wakacji, to po wyjeździe matki z dziećmi na pierwszy turnus jeden z niebiologicznych synów poczuł się skrzywdzony sytuacją i przekonał brata, aby razem udali się do MOPSu. W rezultacie chłopcy zostali odebrani rodzicom zastępczym i umieszczeni w pieczy zastępczej. Co więcej, do pieczy zastępczej trafiła także ich młodsza siostra, która w rodzinie naszych beneficjentów wychowywała się niemal od urodzenia.
Wsparciem prawnym objęliśmy małżeństwo z Białogardu, które adoptowało trójkę rodzeństwa. Najstarszy 10-letni chłopiec w złości na rodziców naopowiadał w szkole, iż jest w domu źle traktowany. Po wszczęciu postępowania rodzinnego sąd przydzielił rodzinie kuratora i skierował rodziców na warsztaty podnoszące kompetencje wychowawcze. Włączając się w sprawę, złożyliśmy zażalenie na decyzję sądu.
Rodzinom należy pomagać, a nie je rozdzielać
Interweniujemy w Grójcu, gdzie sąd rodzinny jeszcze przed pierwszą rozprawą, na którą rodzina czeka od ponad roku, zdecydował o odebraniu rodzicom czwórki dzieci w wieku od 4 do 8 lat. Dzieci posiadają opóźnienia rozwojowe w różnym stopniu zaawansowania. Powodem ingerencji w życie rodziny były oskarżenia szkoły, która zarzucała rodzicom zaniedbywanie dzieci przez co miały one nie funkcjonować w sposób prawidłowy w placówce edukacyjnej.
W rodzinie istniały co prawda pewne problemy wychowawcze, jednak zabranie dzieci z domu i umieszczenie ich w pieczy zastępczej stanowi, naszym zdaniem, zbyt daleko idącą ingerencję w prawo rodziców do wychowywania dzieci. Zamiast zabierać dzieci z domu, opieka społeczna powinna była udzielić wsparcia rodzicom, np. poprzez przydzielenie rodzinie asystenta rodziny. Potwierdzają to choćby opinie nauczycieli z nowych szkół dzieci, w których te zaczęły naukę po umieszczeniu w pieczy zastępczej. Mają odmienne zdanie od pedagogów z pierwszej szkoły, wskazując, iż dzieci osiągają prawidłowe wyniki w nauce, a ich rodzice są bardzo zaangażowani w życie i edukację dzieci. Rodzice dbają o utrzymanie silnych więzi z dziećmi, odwiedzając je, gdy tylko mogą. Dobra aklimatyzacja dzieci w nowych szkołach przekonała rodziców do pozostawienia dzieci w tych placówkach po powrocie do domu.
Niestety sąd, który oddalił wszystkie wnioski o urlopowanie dzieci, nie pozwalając choćby na ich jednodniowy pobyt w domu, a z końcem poprzedniego roku szkolnego postanowił przenieść dzieci do placówki opiekuńczo-wychowawczej typu socjalizacyjnego, która pozostaje w znacznej odległości od Grójca. Przeniesienie nie tylko wiązało się ze zmianą miejsca edukacji dzieci, ale również znacząco utrudniło rodzicom kontakt z nimi. Pomimo trudności z dojazdem do nowego miejsca pobytu dzieci, rodzice przez cały czas utrzymują z nimi regularny kontakt, odwiedzając je w miarę możliwości oraz pozostając w stałym kontakcie telefoniczny. Pierwsza rozprawa w tym postępowaniu ma się odbyć 30 października.
(…)
Jeśli Unia Europejska narzuci Polsce i innym państwom wspólnoty implementację wzorców zbliżonych do Barnevernet i Jugendamt, to polskie rodziny będą trwale rozdzielane bez wystarczających powodów. Nie możemy na to pozwolić.
Jerzy Ćwiartka (Ordo Iuris)