Marcin Jakóbczyk, reporter wyrzucony z Wiadomości za próbę pokazania prawdy o wypadku Szydło, opisał kulisy tej sprawy:
– Pamiętam wypadek Szydło. Pracowałem wtedy dla TVP, miałem dyżur i natychmiast zostałem wysłany do Oświęcimia. Te kłamstwa i manipulacje widziałem z bliska. Rozmawiałem ze świadkami wypadku – nikt nie słyszał sygnałów. Powiedziałem o tym na antenie, podczas lajfa dla TVP Info i choćby dałem się wypowiedzieć świadkowi. Usłyszałem wtedy w słuchawce, od wydawcy, kilka mocnych słów których tutaj nie wypada przytaczać.
– Gdy w kolejnym lajfie pokazałem, iż w miejscu wypadku jest podwójna ciągła, której kolumna rządowa bez sygnałów nie powinna przekraczać – zdjęto mnie z anteny i zawieszono. Wróciłem do domu i obejrzałem w Wiadomościach „fabularyzowany” materiał Bartłomieja Graczaka a w nim zamiast podwójnej ciągłej – linia przerywana! Dzień później w Wiadomościach była już podwójna ciągła ale dodano też głośne sygnały dźwiękowe. Żeby widz nie miał wątpliwości, Graczak wydał osąd, czego dziennikarz NIGDY nie powinien robić.
– Wyraźnie podkreślał iż „sprawcą wypadku jest 21 letni mieszkaniec Oświęcimia”, „Kolumna jechała w sposób prawidłowy, sygnały świetlne oraz dźwiękowe były włączone” a kierowca seicento ich nie słyszał bo głośno słuchał muzyki i jechał starym autem. Kurtyna… Teraz zobaczcie te dwa materiały oraz prawdziwą mapę w porównaniu z tą z wiadomości i wyobraźcie sobie, iż po dzisiejszym sejmowym głosowaniu, już nigdy nie będziecie w stanie odróżnić kłamstwa od prawdy. choćby nie będziecie się musieli o to martwić.
Tak działał system kłamstwa dla ochrony władzy.