Dziś dzieci wciąż mogą liczyć na prezenty od św. Mikołaja, który co roku dostarcza je dzięki swoim reniferom, z Rudolfem na czele. Jednak za kilkadziesiąt lat może być z tym problem — i nie dlatego, iż dzieci staną się niegrzeczne. Powodem będzie ocieplająca się Arktyka, w tym jej część – Laponia. Daleka Północ przestanie być przyjaznym środowiskiem dla tych zwierząt. Co więcej, wręcz niemożliwe stanie się ujrzenie Rudolfa i jego kompanów z czerwonymi nosami.
Święta Bożego Narodzenia to czas, gdy św. Mikołaj wsiada do swych sań i z pomocą reniferów odbywa coroczną podróż po świecie, by na czas dostarczyć dzieciom prezenty. To sprawa oczywista – bez niej mało które dziecko wyobraża sobie prawdziwe święta. W przyszłości może jednak nie być to takie oczywiste. Cieplejszy klimat stanie się dużym wyzwaniem dla Rudolfa i pozostałych reniferów, a ich populacja może drastycznie się obniżyć.
Dlaczego Rudolf ma czerwony nos?
Rudolf to oczywiście postać bajkowa, wymyślona w 1939 roku. On i jego kompani nie ciągną w przestworzach sań św. Mikołaja i nie dostarczają prezentów. Na pocieszenie warto jednak zwrócić uwagę na jeden fakt – ich nosy.
Autor książek dla dzieci Robert May wymyślił renifera Rudolfa podobnie jak Walt Disney Kaczora Donalda. Nadał mu charakterystyczny czerwony nos i jak się okazuje – nie bezpodstawnie. Nosy reniferów zamieszkujących arktyczne regiony Alaski, Kanady, Grenlandii, Skandynawii i Rosji rzeczywiście mogą przybierać czerwony kolor.
Nie jest to jednak tak widoczne jak w bajkach. Barwa nosa renifera w dużej mierze zależy od temperatury. Im zimniej, tym kolor nozdrzy staje się bardziej intensywny. Jedno jest pewne: nie jest to efekt spożycia zbyt dużej ilości sfermentowanych jabłek czy moroszki ani popijania świątecznego grzańca.
Badania pokazują dlaczego tak jest
W 2012 roku naukowcy zbadali, dlaczego reniferom zdarza się mieć czerwone nosy. W badaniu opublikowanym na łamach British Medical Journal wykazali, iż odpowiada za to intensywny przepływ krwi w naczyniach krwionośnych nozdrzy tego jeleniowatego ssaka. Takie ukrwienie pomaga regulować temperaturę ciała i chroni nos przed odmrożeniem.
„Wyniki te podkreślają wewnętrzne adekwatności fizjologiczne legendarnego, świetlistego, czerwonego nosa Rudolfa. Pomagają one chronić go przed zamarzaniem podczas przejażdżek saniami i regulować temperaturę mózgu renifera, co jest najważniejsze dla „latania” reniferów ciągnących sanie Świętego Mikołaja w ekstremalnych temperaturach” – piszą w swojej pracy autorzy badania.
Aby dojść do tych wniosków, naukowcy zbadali nosy dwóch reniferów i pięciu ochotników dzięki manualnego mikroskopu wideo. Odkryli, iż renifery mają średnio o 25 proc. więcej naczyń krwionośnych w nosach niż ludzie.
Istnieją też alternatywne teorie, np. iż czerwony nos ma oświetlać reniferowi drogę dzięki emisji światła o określonej długości fali. To oczywiście nieprawda.
– Oj, bajecznych hipotez jest całkiem sporo, co świadczy o olbrzymiej pomysłowości naukowców – podkreśla dr hab. Piotr Tryjanowski, prof. Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu.
– Pozostaję tradycjonalistą, dla mnie św. Mikołaj to wielki biskup Miry. Dzisiaj jakoś kilka się wspomina, iż to między innymi patron uczonych i studentów, pojednania Wschodu i Zachodu. jeżeli jednak istnieje szansa by, niejako przy okazji, opowiedzieć także coś ważnego o zwierzętach czy funkcjonowaniu nauki, o tym, iż uczeni także mają swoje pasje, poczucie humoru i odpowiadają na zdawałoby się dziecięce pytania, to moim zdaniem po prostu warto to robić – dodaje poznański zoolog.
Przyszłość Rudolfa pod znakiem zapytania?
Czerwony nos na kilka jednak zda się w obliczu zmian klimatu. Renifery żyją w Arktyce — regionie, który ociepla się najszybciej na świecie: co najmniej dwa razy szybciej niż reszta globu, a według niektórych danych choćby cztery razy szybciej. Ma to poważne konsekwencje dla tamtejszej fauny, w tym dla reniferów.
Choć nie są one jeszcze tak zagrożone jak niedźwiedzie polarne, ich przyszłość stoi pod znakiem zapytania. Od lat obserwuje się spadek liczebności tych zwierząt.
W 2024 roku nagłe opady deszczu i wysokie temperatury w fińskiej Arktyce znacznie utrudniły reniferom dostęp do pożywienia. To tylko przykład szerszego problemu. Badanie opublikowane w Science Advances pokazuje, iż globalna populacja reniferów (Rangifer tarandus) może spaść o ponad 50 proc. do 2100 roku.
– Chodziło o zrozumienie i sprawdzenie, czy możemy symulować reakcje gatunków reniferów na przeszłe zmiany klimatyczne, abyśmy mieli lepsze pojęcie o tym, jak będą sobie radzić w przyszłości. Przyjrzeliśmy się cechom i adekwatnościom, które sprawiają, iż dany gatunek jest bardziej odporny na zmiany klimatu – mówi dla Mongabay Elisabetta Canteri z Uniwersytetu Kopenhaskiego, jedna z autorek badania.
Rudolf się ostanie, ale gorzej będzie z jego kanadyjskimi braćmi
Badania pokazują, iż nie wszystkie renifery ucierpią tak samo. Najbardziej narażone będą te żyjące w Ameryce Północnej. Dziś ich populacja liczy około 3,5 mln osobników. Na przełomie tego i następnego wieku będzie istniało ich już tylko 0,7 mln, nastąpi więc 80 proc. redukcja. Jaka zaznacza w swoim oświadczeniu Damien Fordham z Uniwersytetu w Adelajdzie „chyba iż nastąpi radykalne ograniczenie emisji gazów cieplarnianych oraz zwiększone inwestycje w zarządzanie dziką przyrodą i jej ochronę”.
Redukcja euroazjatyckich reniferów będzie znacznie mniejsza niż amerykańskich – 42 proc. Dlaczego północnoamerykańskie renifery ucierpią bardziej? Istnieje kilka przyczyn. To m.in. bardziej ekstremalne nasilane przez globalne ocieplenie wzorce pogodowe w Ameryce Północnej. Duże opady deszczu, tworzą warstwę wody, która gwałtownie zamarza – powstaje cienka tafla lodu. W wyniku tego zwierzęta tracą dostęp do traw i porostów.
Inny problem, to uprzemysłowienie regionu, szczególnie Alaski. Rosyjskie tereny są bardziej dziewicze i niedostępne. Z kolei Lapończycy dbają o te zwierzęta. Z pomocą przychodzi unijne prawo i lokalna przy tym mentalność – konieczność dbałości o środowisko i klimat.
Problemem nie tylko klimat, ale i lasy
Nie jest jednak idealnie, bo w Europie jakby nie patrzeć cywilizacja odciska swoje piętno na dzikiej przyrodzie. Jak twierdzi Osmo Seurujärvi, pasterz z ludu Saamów z Inari w Finlandii, oprócz zmian klimatycznych problemem jest intensywna wycinka lasów.
– Kiedy wycina się lasy, znika porastający drzewa porost, który stanowi główne źródło pożywienia reniferów w okresie zimowym. Ma to również wpływ na porosty naziemne, które nie odrastają po zmianie wilgotności gleby po wycince – mówi dla Mongabay Seurujärvi.
Choć lasy Finlandii nie kurczą się, to tak samo jak w Polsce problemem jest zmiana struktury lasu, czyli to: ile „lasu jest w lesie”. Stają się one coraz mniej różnorodne na skutek działalności gospodarki leśnej. To szkodzi reniferom i innym gatunkom leśnej fauny.
Dodatkowym czynnikiem jest obecna sytuacja geopolityczna. Militaryzacja regionów północnych oraz napięcia międzynarodowe sprawiają, iż ochrona przyrody coraz częściej schodzi na dalszy plan.
–
Zdjęcie tytułowe: shutterstock/Vesna Kriznar

7 godzin temu













