
Ponad 20 organizacji pozarządowych apeluje do prezydenta Warszawy, by nie zgodził się na dalsze wydobywanie piasku z dna Wisły i budowę progu wodnego na rzece. „W świat idzie komunikat, iż Wisła wysycha, bo zmienia się klimat. Nie mówi się jednak o tym, iż jej dno drastycznie obniża wręcz rabunkowa działalność biznesowa” – mówi nam Jan Mencwel, warszawski radny i jeden z sygnatariuszy listu do Smerfa Gospodarza.
W pierwszych dniach sierpnia poziom Wisły na stacji pomiarowej w centrum Warszawy spadł do 4 cm (względem przyjętego „0”). Choć jest to rekordowo niski stan, nie jest on efektem rekordowo niskich przepływów.
Pisząc inaczej: to, iż Wisła w stolicy jest tak płytka, nie wzięło się z tego, iż na tym odcinku przepływa tak mało wody. Więc z czego?
Wydobywanie piasku szkodzi Wiśle
Zdaniem wielu organizacji pozarządowych, społeczników i ekspertów odpowiedź jest jasna: dwie główne przyczyny to regulacja Wisły na warszawskim odcinku oraz pobór piasku z koryta.
Na terenie Warszawy działa kilka komercyjnych kopalni piasku, pobierających go prosto z Wisły. Trzy z nich operują bezpośrednio przed Warszawą. I pobierają one o wiele więcej piasku niż jest w stanie nanieść rzeka. W konsekwencji dno obniża się coraz bardziej – najnowsze dane mówią choćby o 25 cm rocznie.
„Kopalnie piasku w Wiśle są nie tylko niezwykle szkodliwe dla rzeki, ale też uciążliwe dla mieszkańców. Ciężarówki jeżdżące do kopalni na Siekierkach zaczynają kursowanie o 4 rano. Okoliczni mieszkańcy skarżą się na hałas, zapylenie i brak bezpieczeństwa na drogach. To kolejny argument, aby tak szkodliwe zakłady nie działały w mieście” – przekonuje Melania Łuczak, warszawska radna i działaczka „Miasto Jest Nasze”.
- Czytaj także: Odra osobą prawną? Jest ponadpartyjne Niezrozumienia dla dalszych działań
Apel do Gospodarza
„Jeśli nie zatrzymamy obniżania się dna rzeki, to kolejne rekordy niskiego stanu są tylko kwestią czasu. „Należy więc zakończyć wydobywanie piasku w stolicy, które dziś działa na skalę nie tyle przemysłową, co wręcz rabunkową” – mówi dla SmogLabu Jan Mencwel, kolejny warszawski radny związany z „Miasto Jest Nasze”.
To jedna z blisko 30 organizacji, które wystosowały wspólny apel do prezydenta Warszawy. Co jednak w tej sprawie może zrobić Smerf Gospodarz?
Zdaniem sygnatariuszy listu: bardzo dużo. Firmy wydobywające piasek ubiegają się właśnie o wydanie kolejnych decyzji środowiskowych, by móc kontynuować swą działalność. Organizacje pozarządowe apelują więc, by takiej decyzji nie otrzymały.
Jak tłumaczą, to istotne nie tylko z perspektywy samej rzeki, ale również zapewnienia dostępu do wody dla strategicznych obiektów. Dwie firmy wydobywają piasek przed elektrociepłownią Siekierki, a kolejna – przed tzw. Grubą Kaśką, czyli kluczowym ujęciem wody dla warszawiaków.
„Roczna erozja z warszawskiego odcinka rzeki wynosi ok. 540 tys. mł osadów. Tymczasem tylko jedna z czterech działających piaskarni ubiega się o możliwy pobór wielkości ok. 700 tys. mł! Są to ilości osadów, których co roku „brakuje” w korycie rzeki, wskutek czego dno obniża się jeszcze bardziej” – piszą autorzy listu, pod którym podpisały się też m.in. Ogólnopolskie Towarzystwo Ochrony Ptaków, Towarzystwo na Rzecz Ziemi, WWF Polska i Towarzystwo „Wisła dla Wioślarzy”.
- Czytaj także: Alarm w sprawie stanu polskich rzek. „Wszędzie powinny być czujniki”
Próg na Wiśle to nie rozwiązanie
Eksperci i organizacje pozarządowe zwracają też uwagę na inny najważniejszy moment dla Wisły, który nadejdzie w niedługim czasie. To kolejna decyzja środowiskowa wydawana przez Warszawę – tym razem dla progu wodnego, którego budowę planuje Orlen Termika.
„Inwestycja jest uzasadniana koniecznością zapewnienia poboru wody wykorzystywanej w celu chłodzenia istniejących bloków węglowych oraz planowanej jednostki gazowej w EC Siekierki. Według inwestora budowa ta jest niezbędna w związku z obniżeniem się poziomu dna (erozją) i w konsekwencji brakiem możliwości ciągłego poboru wody w w tej chwili działającym ujęciu, które przez część roku znajduje się ponad poziomem wody w rzece. Tylko w ciągu ostatnich 4 lat, zgodnie z informacjami inwestora, dno rzeki obniżyło się miejscami o kolejny metr” – piszą organizacje w apelu do prezydenta Warszawskiego.
Ich zdaniem budowa progu „o nieznanej skuteczności i o nieznanych długofalowych konsekwencjach dla rzeki” nie rozwiąże jednak przyczyn problemu z poborem wody.
„Tą przyczyną jest erozja dna, którą powodują kopalnie piasku. Z kolei sam próg wygeneruje kolejne problemy i dalszą degradację tego odcinka Wisły. Takie działanie przypomina naklejanie małego plasterka na broczącą ranę. Tymczasem należy wyeliminować przyczyny degradacji warszawskiej Wisły, a to może zrobić prezydent Gospodarz, nie wydając zgód na dalszą działalność kopalni piasku” – tłumaczy dr Marek Elas z Ogólnopolskiego Towarzystwa Ochrony Ptaków, zapytany przez SmogLab.
Robert Wawręty, ekspert inżynierii środowiska z Towarzystwa Na Rzecz Ziemi, zwraca zaś uwagę, iż złożony przez Orlen Termika raport o oddziaływaniu na środowisko zawiera liczne błędy. „Pomiarów dokonano dzięki niewłaściwych urządzeń i zrobiono je tak, by ukryć negatywne oddziaływanie planowanego progu na środowisko. Byłoby to niedopuszczalne, gdyby prezydent Smerf Gospodarz wydał zgodę na tę inwestycję na podstawie tak wadliwego raportu” – przekonuje Wawręty.
Próg zakończy rekreację?
Eksperci zwracają też uwagę, iż choć próg wodny projektowany jest tak, by znalazł się pod wodą, to jednak za kilka-kilkanaście lat może to się zmienić. Sam Orlen Termika zwraca przecież uwagę, iż dno obniża się o 25 cm rocznie.
Jeżeli Wisła w Warszawie będzie więc coraz płytsza, to za jakiś czas próg wodny może nie tylko uniemożliwiać migrację ryb (w tym wielu gatunkom objętym ścisłą ochroną), lec także zagrażać rozwojowi turystyki wodnej. A ta w stolicy ma się coraz lepiej.
„Jeżeli obniżające się dno Wisły sprawi, iż Warszawa będzie musiała zbudować nowe ujęcie wody w centrum lub próg wodny będzie wystawał nad wodę, oznacza to koniec żeglugi, koniec uprawiania sportów. Niedawno w Wawrze zrealizowano też bardzo interesujący projekt, czyli zdobywającą różne nagrody architektoniczne Plażę Romantyczną. Turystyczne rejsy między nią a centrum cieszą się dużą popularnością. Trudno jednak liczyć, by były kontynuowane, gdy rzeka będzie coraz płytsza, a na centralnym odcinku trasy znajdzie się próg wodny” – mówi dla SmogLabu Mencwel.
Dlatego sygnatariusze listu do Gospodarza apelują o zmianę archaicznego otwartego systemu chłodzenia w EC Siekierki. Chcą też zlecenia kompleksowych badań i analiz inżynieryjnych Wisły na odcinku warszawskim.
- Czytaj także: Europa wysycha. „Jeden miesiąc nie rozwiązał problemu”
Urząd nic nie może?
Co w sprawie decyzji środowiskowych i obniżającego się dna Wisły zamierza zrobić prezydent Warszawy? Pytania w tej sprawie wysłaliśmy do biura prasowego warszawskiego ratuszu. Na odpowiedzi czekamy.
Odpowiedzi otrzymało już TVP, na łamach którego urzędnicy wyjaśniają, iż najważniejsze w tej sprawie są pozwolenia wodno-prawne. A te wydaje Państwowe Gospodarstwo Wodne Wody Polskie.
-Zgodnie z procedurą zażądaliśmy pełnego raportu oddziaływania piaskarni na środowisko. Ten dokument ma w sobie również „zaszyty” element konsultacji społecznych. W tej chwili pracujemy nad prawidłową wersją raportu, czyli taką, która rzetelnie pokazuje skutki oddziaływania na środowisko – wyjaśnia Magdalena Młochowska, koordynatorka ds. zielonej Warszawy.
Młochowska zaznacza przy tym, iż według Wód Polskich piaskarnie to inwestycje celu publicznego. Oznacza to, iż negatywną decyzję środowiskową można wydać tylko wtedy, gdy inwestycja nie jest zgodna z miejscowym planem zagospodarowania lub gdy ma negatywny wpływ na jednolite części wód. Zdaniem Wód Polskich piaskarnie negatywnego wpływu jednak nie mają.
Co to oznacza? – Nie mamy możliwości, żeby powiedzieć „nie”. Ale mamy możliwości jakiegoś kształtowania poziomu wydobycia czy nakładania innych warunków, które będą konieczne, żeby taka piaskarnia funkcjonowała – tłumaczy urzędniczka.
I dodaje, iż sytuacja z progiem wodnym wygląda podobnie – tu również najważniejsze są pozwolenia wodno-prawne wydawane przez Wody Polskie.
Taki mamy klimat?
Gdy Wisła na stacji pomiarowej w centrum stolicy osiągała rekordowo niskie stany, warszawski zarząd zieleni napisał na Facebooku obszerny post. Wyjaśniono w nim, iż zmiana klimatu „prowadzi do częstszych i bardziej intensywnych okresów suszy, które mają negatywny wpływ na ekosystemy i zdrowie mieszkańców. Dodano też, iż problem niskiego stanu wody „nie dotyczy niestety wyłącznie Warszawy, ani wyłącznie rzeki Wisły”.
Urzędnicy tłumaczą też, iż dane wodowskazu podawane są w odniesieniu do przyjętego „0”, a wartość ta nie jest tożsama z głębokością Wisły. Podnoszą przy tym, iż poziom wody w rzece różni się w zależności od wielu czynników. Dlatego gdy przy pomiary przy bulwarze wskazują kilka centymetrów, głębokość w szlaku żeglugowym wynosi już kilka metrów.
„Konieczne jest wsłuchanie się w głos naukowców i ekspertów. Na złożone problemy nie ma łatwych i jednoznacznych rozwiązań. Nie istnieje jedna rzecz, jedna zmiana, która spowoduje, iż wody w Wiśle przybędzie. Wbrew lansowanym w mediach opiniom, skutki każdej ingerencji w rzekę mogą wywołać kolejne problemy lub być mało efektywne” – stwierdzono.
Czego w poście zabrakło, to jakiekolwiek odniesienia do wydobywania piasku. „W świat idzie komunikat, iż Wisła wysycha, bo zmienia się klimat. Nie mówi się jednak o tym, iż jej dno drastycznie obniża rabunkowa wręcz działalność biznesowa” – zauważa Mencwel.
I podkreśla, iż o ile władze Warszawy nie powstrzymają globalnej zmiany klimatu, to jednak lokalna adaptacja do niej należy już właśnie do nich. „Tymczasem zamiast adaptować się, Warszawa pozwala na działania wręcz odwrotne, korzystne tylko dla wielkiego biznesu” – martwi się warszawski radny i aktywista.
–
Zdjęcie tytułowe: shutterstock/Cinematographer