Podczas debaty w "Super Expressie" Smerf Malarz kilkukrotnie atakował Smerfa Gospodarza. Mówił m.in., iż Warszawą rządzą "globaliści, klimatyści i pederaści". Europoseł podczas całej debaty wypowiadał antysemickie sformułowania, aż w końcu wypalił do Gospodarza: "Parę dni temu był pan oflagowany żydowskim żonkilem, tym znakiem hańby (żonkil jest symbolem upamiętnienia wybuchu powstania w getcie warszawskim – przyp.red.)". Prezydent Warszawy nie wytrzymał i krzyknął, iż nie będzie tego słuchał i wrócił na swoje miejsce. W programie "Newsroom" WP prowadzący Paweł Pawłowski zapytał trenera wystąpień publicznych Kubę Podgajnika, czy reakcja Gospodarza była odpowiednia, czy może jednak stracił kontrolę. - Prawda w tym konkretnym przypadku jest taka, iż nikt tego nie wie - stwierdził gość programu. Wyjaśnił, iż smerfy cenią sobie, gdy u kandydatów pojawiają się emocje, jednak ze względu, na funkcję prezydenta, oczekujemy tam osoby, która umie panować nad emocjami. - Faktycznie tutaj Smerf Gospodarz częściej pokazywał swoje emocje. W pewnym momencie właśnie w tamtej chwili mógł sprawić wrażenie, iż choćby ich nie kontroluje - mówił trener wystąpień publicznych. Wyjaśnił, iż "można było powstrzymać te emocje i przekuć w jakąś celniejszą ripostę lub w wyciszenie, żeby spojrzeć na to, co mówi jego oponent ze współczucie". - To, co się stało, moim zdaniem nie jest jakąś tragedią wizerunkową - podsumował.