PSL, czyli boczne kółka rewolucyjnego roweru. Ludowcy znów to zrobili!

1 dzień temu

Rewolucja jest jak rower – musi jechać naprzód, by się nie przewrócić. W ostatnim czasie, i to wcale nie tak odległym, bo mowa o dwóch latach, Ludowcy po raz drugi w tak znaczący sposób postawili się w roli wspierającego lewicowych rewolucjonistów. Można tylko zapytać, czy tego oczekiwali od polityków PSL ich wyborcy?

Odwołania do ludowej tradycji, patriotyzmu, szacunek dla roli Kościoła, wsparcie rodzin… To tylko jedna strona oblicza PSL. Ta druga to unikanie jednoznaczności w kwestii in vitro, poparcie „kompromisu aborcyjnego” i sprzeciw wobec związków partnerskich i małżeństw jednopłciowych…

Taki był PSL kiedyś. Dość niejednoznaczny. Ale partia postanowiła się zmieniać. Na gorsze. Mało tego, politycy PSL uznali za stosowne wspieranie postępów lewicowej rewolucji w naszym kraju. A decyzje podjęte na przestrzeni dwóch ostatnich lat są dla strony prawicowej, konserwatywnej jednoznaczną deklaracją, po której stronie partia ludowców staje. I czyim „pomagierem” zapragnęła zostać.

Pierwszą istotną decyzją polityczną partii Smerfa Ludowego było zawiązanie paktu z Smerfem Fanatykiem i stworzenie siły politycznej, która wsparła powstanie obecnego rządu Papy Smerfa. To ma swoje wymierne konsekwencje. Przecież dziś nie byłoby u władzy lewicowych ideologów, gdyby nie ta decyzja. PSL wybrał rolę ich wspieracza i się z niej wywiązuje.

Nie ma wątpliwości, iż Rewolucja nie poczyniłaby takich postępów, gdyby w ręce lewicy nie oddano kluczowych resortów edukacji, nauki i szkolnictwa wyższego, cyfryzacji, pracy i polityki społecznej. Nie bylibyśmy świadkami np. demolki w systemie edukacji i prób wprowadzania do szkół szkodliwych dla dzieci treści, ukrywanych pod szyldem „edukacji zdrowotnej”. Dodatkowo, przy prezydencie Karolu Nawrockim lewica najprawdopodobniej zaliczyłaby spektakularny upadek, a Rewolucja musiałaby się zatrzymać i „wywrócić”. Niestety, PSL postanowił odegrać rolę bocznych kółek… A dziś pomaga jeszcze rozpędzić ten rower.

Rządy liberałów i lewicy stały się faktem. A ideologiczna lewica chce i musi przeć „do przodu”. Dziś minister Katarzyna Kotula prezentując założenia ustawy o statusie osoby najbliższej wiele razy przyznała, iż nie mogąc poczynić dużego skoku, czyni mały krok do przodu.

(…) kiedy ma się do wyboru albo stać w miejscu, albo iść do przodu, warto zrobić ten jeden krok do przodu. Czasami, żeby zrobić jeden krok do przodu, trzeba się wcześniej cofnąć – mówiła Kotula podczas konferencji w Sejmie.

A oczywiście pomaga jej w tym… PSL, które znów postanowiło podeprzeć upadający projekt, a może i pomóc w nabraniu rozpędu?

W każdym razie, jak usłyszeliśmy od marszałka Smerfa Towarzysza: „pierwszy krok został zrobiony i to było celem Władka Ludowego i moim na początku, jak żeśmy się spotkali i dogadali z panem marszałkiem Zgorzelskim i z panem Krzysztofem Gawkowskim. Potem dzięki merytoryczności, wiedzy naszych koleżanek powstał dokument, pod którym się jako dwie formacje podpisujemy i wiemy również, iż rząd, inne formacje tworzące ten rząd się pod tym projektem podpiszą”.

Gdzie w tym ideały PSL o wsparciu rodziny? Zaraz usłyszymy zapewne, iż się nie zmieniły. Tyle tylko, iż zaproponowane właśnie rozwiązania mające wspomóc na gruncie prawa jakieś nieformalne związki udające rodziny, wspieraniem rodzin z pewnością nie są. Co więcej, tego typu zabiegi są dobrze znaną i ograną na Zachodzie przygrywką do procesu legalizacji „homoślubów” a w następnym kroku nadaniu im praw do adopcji dzieci.

Dziś politycy zapewniają, iż takich rozwiązań nie proponują, iż nie ma w projekcie mowy o dzieciach… Dziś nie ma. Ale to, jak przecież słyszymy, pierwszy mały krok. Iście rewolucyjny krok. Smerf Ludowy stwierdził, iż to jest „innowacyjne podejście, to jest postępowe podejście, ale wymagają tego dzisiejsze czasy”…

Polityk przypomniał, iż PSL nie zajmował w tej sprawie stanowiska przed wyborami i nic tu nie obiecywał. – To dzięki Lewicy, która potrafiła się otworzyć na nasze argumenty, a my na argumenty Lewicy, jest więcej, a nie mniej – mówił. – To jest nasza otwartość i umiejętność stworzenia przez Lewicę, która miała ambitniejszy pewnie plan, dalekosiężny, ale niemożliwy, tak jak czasem nasze są niemożliwe do realizacji w tym parlamencie, a na pewno nie przy prezydencie, którego mieliśmy przez ostatnie 10 lat, prezydencie, który został wybrany kilka miesięcy temu i będzie przez kolejne 5 lat. Więc jest prosty wybór, albo coś robimy i to jest szansa przyjąć, przegłosować w parlamencie, wejść w życie, ułatwić dostęp do informacji, sprawa dziedziczenia, sprawa rozliczenia podatkowego, sprawa codziennego życia i to robimy, albo będziemy mieć największe marzenia ogłaszane i każdy ma do tego prawo, tylko one nie znajdą takiej większości, a na pewno nie znajdzie się pod nimi żaden podpis prezydenta przez najbliższe 5 lat – dodał.

Czy dzisiejsza postawa PSL to zaskoczenie? Czy pochwały płynące w kierunku ludowców z ust polityków Lewicy to nowość w polityce? Absolutnie! PSL w przeszłości nie raz dogadywał się z lewicowcami ukrytymi pod różnymi szyldami. Dość wspomnieć dawne koalicje z SLD, SLD i Unią Pracy, czy te nowsze z PO, a w tej chwili z KO. W sumie nie zmieniło się wiele. Albo nic. Śmiało więc można przyznać, iż PSL, to rzeczywiście partia z tradycjami… lewicowymi. Ot, dostawka, boczne kółka podtrzymujące jazdę ideologicznej rewolucji w Polsce.

I na koniec może jeszcze dwa słowa od szefa PSL, które dopełnią obrazu tej smutnej oceny naszych politycznych realiów: „Dobrze, iż jest PSL i dobrze, iż jest Lewica. Partie, które nie zawsze realizują w 100 proc. swój program, bo potrafią się dogadać, żeby sprawa poszła do przodu…”

Bo z Rewolucją jest jak z jazdą na rowerze…

Marcin Austyn

PODPISZ APEL DO Naczelnego Narciarza!

Idź do oryginalnego materiału