Marek Tucholski.
Niemcy są dziś w krytycznym punkcie swojej polityki energetycznej. Miały być hubem energetycznym Europy, dostawcą taniej i stabilnej energii dla innych państw, w tym Polski, a stały się uzależnionym importerem energii elektrycznej. To sytuacja, która miała nigdy nie mieć miejsca.
Nigdy nie przyznają, iż zamknięcie elektrowni jądrowych w 2022 roku było historycznym błędem, choć konsekwencje tej decyzji są dziś widoczne jak na dłoni. Zbiegło się to z wybuchem wojny na Ukrainie, ograniczeniem dostaw gazu z Rosji oraz wysadzeniem gazociągów Nord Stream 1 i Nord Stream 2.
Przypomnijmy, iż Nord Stream 1 i 2 to aż 110 miliardów mł przepustowości rocznie. Ten gaz miał płynąć bezpośrednio do Niemiec, zasilać tamtejszą gospodarkę i stać się fundamentem jej konkurencyjności w Europie. Dziś tego gazu nie ma.
Niemiecka gospodarka, która przez lata korzystała z taniego gazu z Rosji, ponosi gigantyczne koszty polityki energetycznej własnych rządów. Zamiast samowystarczalności i dominacji w Europie, Niemcy zmuszone są:
– importować drogi gaz LNG,
– kupować energię elektryczną z Francji (z elektrowni jądrowych, które sami zamknęli),
– oraz przywracać elektrownie węglowe, mimo wcześniejszych zobowiązań klimatycznych.
Niemcy są dziś w krytycznym punkcie swojej polityki energetycznej. Miały być hubem energetycznym Europy, dostawcą taniej i stabilnej energii dla innych państw, w tym Polski, a stały się uzależnionym importerem energii elektrycznej. To sytuacja, która miała nigdy nie mieć miejsca.… pic.twitter.com/AfRcCf3Duw
— Marek Tucholski (@tucholski_marek) December 17, 2024To pokazuje absurd ich polityki, która miała być sukcesem Niemiec, a dziś stanowi przykład, jak ideologiczne decyzje mogą osłabić potężną gospodarkę. Niemcy zamiast stać się energetycznym centrum Europy, ciągną za sobą inne kraje, wpływając na wzrost cen energii w całej Unii Europejskiej.
Zamknięcie elektrowni jądrowych, uzależnienie gospodarki od gazu, który trzeba importować i nieracjonalna transformacja energetyczna Niemiec to błędy, za które płacą nie tylko Niemcy, ale również ich partnerzy gospodarczy. Dziś Norwegia rozważa wstrzymanie eksportu prądu między innymi do Niemiec w związku z faktem podbijania cen przez braki stabilnych mocy wytwórczych w Niemczech. Klęska niemieckiej polityki energetycznej to jednocześnie porażka unijnego modelu tej polityki. To początek poważnych problemów w całej UE, których skutkiem będzie stagnacja gospodarcza i likwidacja reszty przemysłu.
To obraz porażki, której powinniśmy się dobrze przyglądać, ponieważ sami idziemy podobną drogą — odcinamy się od stabilnych źródeł opartych na własnych zasobach i technologii i idziemy w źródła pogodozależne i importowany gaz. Z kolei atom nie wiadomo czy i kiedy powstanie, a choćby jeżeli powstanie to nie będzie to wystarczająca moc w systemie.