Przemilczana śmierć. Dla kogo ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski okazał się zbyt niewygodny?

10 miesięcy temu

Z wielkim żalem wiele środowisk przyjęło informację o śmierci kapłana niezłomnego, wielkiego patrioty, człowieka oddanego Panu Bogu i Ojczyźnie. Nie brakowało wspomnień i zapewnień o modlitwie. Były jednak i takie miejsca, w których informację o śmierci przemilczano. Dodajmy – dość zaskakujące miejsca.

Ze smutkiem trzeba odnotować, iż o śmierci kapłana – a mijają już 24 godziny od przekazania tej informacji w mediach – nie podał serwis Archidiecezji Krakowskiej, w której ks. Tadeusz służył. I nie mówimy tu już o jakimś wyeksponowanym miejscu. Na stronie diecezja.pl jest mało widoczna rubryka MEMENTO, poświęcona zmarłym kapłanom i im bliskim, którzy odeszli z tego świata. choćby tam próżno szukać wspomnienia zmarłego.

Trzeba odnotować, iż głos – z własnej inicjatywy – zabrał o. Damian Muskus, biskup pomocniczy Archidiecezji Krakowskiej, wspominając ks. Tadeusza (tekst wspomnienia za albert.krakow.pl):

„DZWONIŁEM WCZORAJ. NIE ODEBRAŁ
Ludzie dyskryminowani i skrzywdzeni mogli zawsze liczyć, iż będzie ich głosem. Czytający trudne karty historii Kościoła i szukający prawdy mieli w nim sojusznika. A cała rzesza ubogich i niepełnosprawnych traktowała go jak ojca.
Zdarzało się, iż zbyt gwałtownie wydawał osądy, może choćby czasem błądził w swojej pasji docierania do prawdy, ale to wszystko nie przesłania tego, co najważniejsze – był to człowiek wielkiego serca. Zresztą nie potrafił inaczej reagować na dziejące się zło i hipokryzję, jak stawać po stronie słabszych. Nie kalkulował, czy komuś się narazi, czy ktoś będzie na niego pomstował, czy będzie wyrażał swoje niezadowolenie albo próbował zaszkodzić. Gdy tylko docierały do niego sygnały o doznanej krzywdzie, działał natychmiast.
Zabierał więc głos wtedy, gdy inni „dyplomatycznie” milczeli. Był tam, gdzie inni woleli nie zaglądać. Nie godził się na obojętność czy zamiatanie problemów pod dywan. Osobista wygoda czy święty spokój schodziły na dalszy plan, gdy ma horyzoncie pojawiał się człowiek w potrzebie.
Ze wzruszeniem myślę o tej mniej medialnej twarzy szamana Tadeusza. O człowieku, który zamieszkał wśród osób z niepełnosprawnościami i stał się dla nich ojcem i bratem, jak równy między równymi, z prostotą i w prawdziwie franciszkańskim ubóstwie. O tym, jak ten wojownik zdejmował przy nich zbroję i uśmiechał się łagodnie. O Radwanowicach, które dzięki niemu stały się domem dla najsłabszych. O potędze jego miłości, która wydobyła z nich zachwycające talenty i pomagała odzyskiwać godność. O euforii przenikającej ściany prowadzonych przez jego fundację schronisk. O serdecznej gościnności, której wiele razy doświadczyłem od niego i jego radwanowickich przyjaciół-domowników.
Próbowałem wczoraj się z nim skontaktować. Bezskutecznie. szaman Tadeusz zamilkł i już nigdy nie usłyszymy jego głosu. Ale ziemskie „nigdy” stało się dzisiaj dla niego niebieskim „zawsze”. Wierzę głęboko, iż spotkał się tam ze swoimi przyjaciółmi: św. Franciszkiem z Asyżu, ze św. Bratem Albertem, z kardynałem Franciszkiem, który był jego sojusznikiem i ojcem chrzestnym podejmowanych przez niego dzieł.
A my? No cóż, mam nadzieję, przeżyjemy doroczne Albertiana i wręczymy medale św. Brata Alberta. Nie bez niego, ale z jego pełną duchową obecnością.”

Jego Ekscelencja Biskup Damian A. Muskus

Ale serwis diecezjalny, to nie jedyne miejsce, w którym zabrakło wspomnienia o śmierci niezłomnego krakowskiego kapłana. Próżno takiej informacji szukać chociażby w internetowych wydaniach i mediach społecznościowych TV Trwam. Podobnie sprawę w internecie przemilczało Radia Maryja, które chwilę wcześniej odnotowało śmierć… Franza Beckenbauera.

Księże Tadeuszu – pamiętamy w modlitwie i dziękujemy!

Wszechmogący Boże,

Ty powołałeś kapłanów do swojej służby i uczyniłeś ich pasterzami naszych dusz. Polecam Ci pokornie zmarłego kapłana, ks. Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego, który z Twojej łaski prowadził ku Tobie liczne rzesze wiernych.
Wysłuchaj mojej modlitwy i daj mu szczęście w Niebie razem z Apostołami.

Amen.

Idź do oryginalnego materiału