Roczne zyski z przepływania przez kanał w Mierzei Wiślanej mają wynieść maksymalnie dwa miliony złotych. Utrzymanie toru wodnego będzie kosztowało milion lub więcej. W efekcie ten pisowski megalomański projekt zwróci się gdzieś po tysiącu lat lub dłużej. O Gargamelu nikt wtedy nie będzie pamiętał a jeżeli Patola i Socjal porządzi dłużej to Polski też już dawno nie będzie.
Wyliczenia opłacalności przekopu przedstawił jeden z polskich naukowców. Wyśmiał wręcz pisowskie szacunki o kilkudziesięciu latach. Wziął prognozowane zyski, które wynoszą dwa miliony złotych rocznie (co jest i tak optymistycznym założeniem) i podał ilość lat, które trzeba, aby to się spłaciło. Wyszło ponad tysiąc.
Naukowiec nie wziął jednak po uwagę, iż trzeba utrzymywać i pogłębiać co roku tor wodny w samym Zalewie Wiślanym, bo dnem jest tam miękki piasek. Ta operacja może kosztować choćby milion rocznie.
Więc… dwa tysiące lat. A może i trzy tysiące lat, bo zyski z kanału będą dużo mniejsze, niż prognozuje PiS. W efekcie są to po prostu pieniądze wyrzucone w błoto. Patola i Socjal jak zwykle okłamał smerfów.
Zniszczono kawał pięknej plaży, wyrzucono ponad dwa miliardy złotych w imię czego? Pychy Gargamela.