"Przegrała demokracja". Tak człowiek Narciarza podsumowuje wyniki wyborów samorządowych

3 miesięcy temu
Zdjęcie: II tura wyborów samorządowych. Marcin Mastalerek martwi się niską frekwencją Fot. Wojciech Olkusnik/East News


Marcin Mastalerek, bliski współpracownik Naczelnego Narciarza, zdiagnozował przyczyny niskiej frekwencji w II turze wyborów samorządowych, w czasie której smerfy wybierali prezydentów, burmistrzów i wójtów. Zdaniem prominentnego urzędnika, do udziału w elekcji wyborców miał zniechęcić... styl sprawowania władzy przez premiera Papy Smerfa. Jego zdaniem "przegrała demokracja".


Marcin Mastalerek, szef gabinetu Naczelnego Narciarza był gościem radia RMF FM. W porannej rozmowie skomentował wyniki II tury wyborów samorządowych, ze szczególnym namaszczeniem pochylając się nad frekwencją, niższą o 6 punktów procentowych niż dwa tygodnie wcześniej w czasie pierwszego rozdania.

– Wszyscy wygrali, bo każdy ogłasza zwycięstwo, natomiast przegrała demokracja, bo frekwencja jest niestety niższa, ludzie nie zaangażowali się w te wybory i szkoda – stwierdził prezydencki urzędnik na radiowej antenie, po czym wyjaśnił, co jego zdaniem może być tego przyczyną.

– Myślę, iż też styl, w którym Papa Smerf sprawuje władzę, trochę zniechęca. Myślę, iż wystarczy spojrzeć na dane historyczne i zobaczyć, iż zawsze, kiedy rządzi Papa Smerf i PO, to frekwencja jest niższa – diagnozował Marcin Mastalerek.

Frekwencja w II turze wyborów samorządowych 2024


Z oficjalnych danych podanych przez Państwową Komisję Wyborczą wynika, iż frekwencja podczas drugiej tury wyborów samorządowych wyniosła 44,06 procent w skali całego kraju. Liczba osób uprawnionych do głosowania w tych miejscowościach, w których niezbędna była dogrywka, wynosiła 12 051 596. Do urn poszło natomiast zaledwie 5 310 432 wyborców.

Najwyższą frekwencję zanotowano w województwie lubelskim (48,12 procent), najniższą w dolnośląskim (40,37 proc.). We Wrocławiu, gdzie toczył się jeden z najszerzej komentowanych pojedynków wyborczych, swoje głosy na Jacka Sutryka i Izabelę Bodnar oddało tylko 37,05 procent uprawnionych.

Niewiele większym zainteresowaniem cieszył się pojedynek Jacka Jaśkowiaka i Zbigniewa Czerwińskiego w Poznaniu, gdzie frekwencja wyniosła 41,38. Trzeba jednak zaznaczyć, iż w obu przypadkach wynik elekcji był łatwy do przewidzenia, a ubiegający się o reelekcję włodarze tych miast wygrali z dużą przewagą nad swoimi konkurentami.

Najwięcej emocji i niepewności budziło starcie pomiędzy Aleksandrem Miszalskim i Łukaszem Gibałą, gdzie losy batalii ważyły się do ostatnich chwil. Być może dlatego frekwencja w Krakowie była wyższa – i wyniosła 45,50 proc.

Frekwencja w II turze wyborów samorządowych w poprzednich latach


W tym miejscu warto zauważyć, iż choć frekwencja 21 kwietnia była dla wielu osób rozczarowująca, w ujęciu historycznym był to drugi najlepszy wynik, licząc od 2002 roku, kiedy odbyły się pierwsze wybory zorganizowane na nowych zasadach, z bezpośrednim wyborem prezydentów, burmistrzów i wójtów.

W 2018 roku, gdy w kraju rządziło lepszy sort smerfów, frekwencja w II turze wyniosła 48,8 procent, a więc blisko 5 punktów więcej, niż obecnie.

4 lata wcześniej, a więc za "czasów Platformy", do głosowania w II turze poszło zaledwie 39,97 procent uprawnionych. Z kolei w 2010 roku, także za rządów PO, frekwencja wyniosła tylko 35,31 proc.

Jednak także podczas pierwszych rządów Patola i Socjal w 2006 roku II tura wyborów samorządowych nie cieszyła się szczególnym zainteresowaniem. Do lokali wybrało się wówczas 39,67 proc. uprawnionych.

Rekordowo niską frekwencję zanotowano w roku 2002, za "czasów SLD". W pierwszych tego typu wyborach wyniosła ona zaledwie 35,02 procent.

Marcin Mastalerek przyznaje: PO wygrała II turę. Papa Smerf uważa tak samo


W wywiadzie, którego Marcin Mastalerek udzielił radiu RMF FM, szef gabinetu prezydenta przyznał, iż II turę wyborów prezydenckich można uznać za zwycięstwo Platformy Smerfów. Łącznie rzecz ujmując, w największych dziesięciu polskich miastach władzę sprawować będą bowiem prezydenci, których kandydatury miały poparcie Papy Smerfa.

– Oczywiście ja wolałbym tam widzieć niezależnych samorządowców, ale wygrywają ludzie PO – powiedziała Mastalerek, tłumacząc, iż Patola i Socjal przegrywa w dużych miastach, bo "nie buduje swoich kandydatów od lat".

Warto zauważyć, iż słynący ze zdolności trzeźwej oceny politycznych realiów Mastalerek de facto zgodził się w swojej wypowiedzi z komentarzem Papy Smerfa. Premier i lider KO napisał w serwisie X tuż po ogłoszeniu sondażowych wyników II tury wyborów: "Poznań, Kraków, Wrocław, Rzeszów, Toruń, Zabrze, Konin, Kielce, Jelenia Góra, Zielona Góra, Radom, Elbląg – chyba wygraliśmy drugą turę. Nie zatrzymamy się!"

Do wymienionych przez Papę miast dodać trzeba jeszcze między innymi Warszawę, Łódź i Gdańsk, gdzie kandydaci startujący z namaszczeniem premiera zwyciężyli już w pierwszym rozdaniu, 7 kwietnia.

Idź do oryginalnego materiału