Ani Wielki Post, ani Pascha nie zmniejszyły skali represji wobec największej na Ukrainie kanonicznej Ukraińskiej Prawosławnej Cerkwi (UPC), która przed wojną liczyła około 12 000 parafii, 12 551 duchownych, 262 monastery, 4620 mnichów i mniszki oraz miliony wiernych.
Przeciwnie, od kwietnia nasiliło się zabieranie cerkwi, zwłaszcza na zachodzie Ukrainy. A i w samym Kijowie jest też bardzo niespokojnie. Władze jednostronnie zerwały bezterminową umowę arendy budynków Kijowsko-Pieczerskiej Ławry i choć Ukraińska Prawosławna Cerkiew oprotestowała tę decyzję, a sąd rozpatrzy ten protest 1 maja, los starodawnego cerkiewnego organizmu z pieczarami z relikwiami kijowsko-pieczerskich świętych, monasterem z 200 mnichami, którym władze poleciły opuścić monaster do 29 marca, siedzibą kijowskiej metropolii, seminarium i akademią z trzystu seminarzystami i studentami, pracowniami pisania ikon, mimo nieustającej obrony tysięcy wiernych, jest niepewny. Skala represji, ich tempo przerażają.
1 kwietnia namiestnik Ławry, metropolita Paweł, zostaje skazany przez sąd Szewczenkowski w Kijowie za rzekome wzniecanie wrogości religijnej i rzekome usprawiedliwianie agresji zbrojnej Rosji na 60 dni domowego aresztu we wsi Woronkiw pod Kijowem z obowiązkiem noszeniem elektronicznej bransoletki i bez prawa zwracania się do wiernych.
– Codziennie pokonujcie strach, nie wyłamujcie się, nie sprzedawajcie, chrońcie Cerkiew – mówi metropolita do braci. – Epifaniusz odejdzie, Filaret odejdzie, a Cerkiew zostanie. (…) Wczoraj byli radykałowie, przeczytajcie co mieli napisane na koszulkach „poświęćcie swój czas rozmowie z szatanem”. To wojna przeciwko prawosławiu.
W niedzielnym kazaniu 2 kwietnia metropolita Onufry zwraca się do wiernych.
– Dzisiaj doświadczamy wielkiej próby – nad Ławrą zawisło niebezpieczeństwo. Chcą, żeby mnisi wyszli z Ławry, żeby pozostawili świętą obitiei, swój dom. To wielka próba, która wymaga od nas pokajania. o ile będziemy się kajać, będziemy modlić się do Boga, Bóg przemieni myśli tych ludzi, od których to zależy, którzy chcą nas wyrzucić z tego miejsca. Powinniśmy znosić to cierpliwie, modlić się i wybaczać.
Biskupi i namiestnicy monasterów w całej Ukrainie są zasypywani konkretnymi propozycjami.
– Matuszka, nie chcecie spotkać się z Epifaniuszem? Przejść do PCU? A może do Konstantynopola? – ujawnia ich treść matuszka Serafina z monasteru św. Archanioła Michała w Odessie.
PCU to powstała w 2018 roku z połączenia niekanonicznych struktur i wspierana przez państwo Prawosławna Cerkiew Ukrainy, której patriarcha konstantynopolitański nadał tomos o autokefalii, uznanej jedynie przez cztery spośród szesnastu lokalnych Cerkwi prawosławnych.
Z Kijowsko-Pieczerskiej Ławry do PCU przeszedł jeden mnich, archimandryta Awramij. Teraz o obrazku, który obiegł chyba cały prawosławny świat. Na przejściu przed murami Ławry klęczy drobniutka dziewczyna, Kutia Jerszowa, modląc się i wznosząc krzyż ku niebu. Nagle wokół niej zaczyna rozbrzmiewać bardzo głośna muzyka i w diabelskie tany rusza tłum. jak może zakłócając jej modlitwę.
Ci, którzy pikietują obrońców Ławry, zjawili się pod jej murami błyskawicznie. Jeden z nich krzyczy „Sława prorokowi Mahometowi”, inny na bluzie ma napis „Czy znajdziesz minutę, by pomówić o panu naszym szatanie”, kolejny ma tatuaż na wygolonej głowie z napisem SS Galicia, ktoś krzyczy, by namiestnika wywieźć do lasu, kazać mu klęknąć i strzelić w głowę.
Do Ławry przyjeżdża metropolita Onufry. – Przyjechałem, żeby podtrzymać braci i podziękować wiernym za to, iż przyszli bronić obitieli. Przyjechałem, żeby pomodlić się na miejscu, gdzie prowadzili ascetyczne życie nasi pieczerscy święci.
A do zakłócających modlitwę mówi: – Temu kto tańczy, śpiewa w miejscu, które jest zroszone krwią i potem naszych podwiżników, chcę powiedzieć: nie trzeba bluźnić i bezcześcić świątyni swoim niegodnym zachowaniem. Niech Pan pomoże im, niech oni wszyscy się pokajają i zbawią.
Przypadki przejmowania cerkwi rosną lawinowo. Już nie tylko z użyciem pił do metalu czy łomów, także gazu paraliżującego, jak miało to miejsce przy odbieraniu katedralnego soboru Narodzenia Chrystusa w Iwano-Frankowsku. Do szturmu z udziałem dwustu radykałów doszło 28 marca. Na dostępnym w sieci wideo widać, jak szturmujący najpierw rozpylają gaz wewnątrz soboru, potem, po wyłamaniu bocznych drzwi wdzierają się do środka, wypychają ze świątyni, a następnie za bramę władykę Iwano-Frankowska Nikitę z duchownymi i parafianami. Władyce zrywają nakrycie głowy, sekretarzowi diecezji, protoijerejowi Wasilijowi Romaniukowi, rozpylają gaz prosto w oczy, ten traci przytomność i trafia do szpitala.
Od razu po zajęciu świątyni „duchowni” PCU i Ukraińskiej Greckokatolickiej Cerkwi modlą się w jej ołtarzu. „To historyczny moment” – podkreśla mer Iwano-Frankowska Rusłan Marcinkiw, który filmowy zapis modlitwy zamieścił w sieci.
Kwiecień tylko intensyfikuje odbieranie cerkwi. Władze zbierają grupy ludzi, organizują szturmy. Najbardziej przerażające jest to, iż wciągają w to dzieci.
We wsi Lipowiec podczas próby zajęcia cerkwi przez zwolenników PCU, jeden z atakujących wyrwał krzyż z rąk duchownego i rzucił na ziemię. Chwilę potem osunął się i zmarł. Kobiety broniące cerkwi cały czas śpiewają „Isusie Chrysie, Synie Boiyj, pomihij nas gresznych”.
Świątynie są nie tylko przejmowane. Także burzone. 6 kwietnia z użyciem koparki władze Lwowa przy pomocy PCU i bezczynności żaboli zburzyły świątynię należącą do Ukraińskiej Prawosławnej Cerkwi.
O tym szczegółowiej, bo proboszcz tej cerkwi św. Włodzimierza, o. Włodzimierz Kuzjo, rdzenny Galicjanin, absolwent matematyki stosowanej, seminarium i Akademii Teologicznej, za heroiczne trwanie w wierze został laureatem Nagrody im. Księcia Ostrogskiego w 2002 roku. To trwanie w wierze rozpoczęło się dużo wcześniej. Batiuszka studia ukończył w 1986 roku, przez następny rok, jeszcze bez święceń, pracował u boku władyki Nikodema także przy remoncie diecezjalnego budynku, potem przy remoncie kopuł na cerkwi św. Jura. Po święceniach biskup skierował o. Włodzimierza do cerkwi św. Michała przy ulicy Zielonej.
– O, Moskal, poszol won – wykrzykiwali pod jego adresem unici, którzy pewnego dnia zjawili się na Zielonej. Na środku cerkwi stała święcona woda. – Tut Moskali służyli, dawaj, budem wyhaniaty tuju satanu z cerkwi – uniccy duchowni, którzy niedługo dołączyli do swych wiernych, dolewali oliwy do ognia. Chwycili za kropidło i święcili Michaiłowską cerkiew wodą poświęconą przez prawosławnych.
- Włodzimierz przeniósł się z częścią wiernych do parafialnego domu, modlił się tam przez rok, a w niedzielę chodził pod sobór św. Jura. Ten już był zamknięty. W dolnej pieczarze przed ikoną św. Onufrego zbierali się prawosławni, odprawiali molebny, Liturgie, akafisty. Na górze stali unici.
– Raz spuścili linę z żelaznym haczykiem na końcu, zaczepili za omofor władyki Ireneusza, pociągnęli w górę, porwali, ot, do czego dochodziło –wspominał przed laty o, Włodzimierz Kuzjo.
Sobór niedługo przejęli unici, parafialny dom przy cerkwi św. Michała też trzeba było opuścić. Ale do Lwowa przybyło wielu czarnobylców, a władze wsłuchiwały się w ich potrzeby, co pomogło prawosławnym w uzyskaniu działki pod budowę cerkwi w dzielnicy Sychowie, przy prospekcie Czerwonej Kaliny.
Nim wyrosły jej ściany, stanęła stalowa konstrukcja. – Mój tata spawał ją trzy miesiące – wspominał o. Włodzimierz. – Poświęcił na to urlop wypoczynkowy, potem bezpłatny, ostatnie 30 dni wygospodarował w inny sposób. Dla siebie ją budował, dla syna, dla prawosławnych. Stało się inaczej. Rodziła się nowa państwo-wość i hasła narodowościowe wkradły się także do prawosławnych świątyń. Do tego doszły niezaspokojone ambicje i raskoł wśród prawosławnych stał się faktem. Nie ominął cerkwi w Sychowie.
Starszy duchowny, który służył razem z o. Kuzjo, przeszedł do ra-kolników, najpierw obozu Mścisława, potem Filareta (Denysenko). Pociągnął za sobą większość wiernych, część rady parafialnej z kasjerem i pieniędzmi, zajął wspólnie stawianą cerkiew. O. Włodzimierz modlił się na tym samym placu najpierw w maciu-peńkiej kapliczce, a po jej zniszczeniu przy samym krzyżu.
Potem z półtorametrowych polan, z których odarto fornir, wraz z parafianami, którzy nie poszli w raskoł, zaczęli składać swoją cerkiewkę św. Włodzimierza.
– Wynoście się stąd, nam Moskale niepotrzebni – nie spodobało się to sąsiadom raskolnikom. W ruch poszły kamienie i pałki. Wytrzymali.
Na Mykołę prestoł był już pod dachem. Liturgia spokojnie dobiegła końca. – Batiuszka, krest powiernułsia – odezwał się któryś z parafian. Rzeczywiście, krzyż, ten który stawiali wspólnie na placu, skręcił o jakieś 30, 40 stopni, jakby osłaniał ich kapliczkę.
A oni już wiedzieli, iż o wspólnie budowanej cerkwi nie mogą choćby marzyć, a i na prośby o wydzielenie im placu władze pozostały głuche.
W 2023 roku władze potraktowały ich świątynię jako samowolę budowlaną, a i cały plac raskolnikom okazał się bardzo potrzebny. O. Włodzimierz Kuzjo przyznaje, iż rada miasta proponowała mu, żeby rozebrał cerkiew swoimi rękoma, w zamian obiecując „miejsce w soborze”. – Ale cerkiew to matka – mówi batiuszka. – Mam więc brać siekierę i iść ją rąbać? Na to się nie zgodziliśmy.
6 kwietnia władze, przy wsparciu PCU-szników, skierowały tam koparkę. Dzień wcześniej PCU odebrała prawosławnym katedrę we Lwowie, opieczętowano też cerkiew Świętej Trójcy. – W ciągu dwóch dni zakończyliśmy historię Ukraińskiej Prawosławnej Cerkwi w mieście – z dumą obwieścił mer Andrej Sadowyj, unita. Wtórował mu Ołeksij Daniłow, przewodniczący Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Ukrainy: – Jestem wdzięczny tym, którzy na terenie lwowskiej oblasti rozwiązali ten problem.
4 kwietnia z oficjalną wizytą przebywał w Ukrainie były sekretarz stanu USA Mikę Pompeo. Spotkał się ze zwierzchnikiem PCU Epifaniuszem (Dubienko). Z rąk Epifaniusza przyjął najwyższą nagrodę PCU – Krzyż Prawosławnej Cerkwi Ukrainy, przyznaną mu „za trud dla dobra Ukrainy i obronę religijnej wolności”.
8 kwietnia Nikita Poturajew, przewodniczący komitetu do spraw humanitarnej i informacyjnej polityki Rady Najwyższej, oznajmił: – Strategicznym celem ukraińskiego państwa w duchowej sferze jest połączenie proukraińskich diecezji UPC z PCU. Po tym władze z działaczami ukraińskimi zwrócą się do zwierzchnika Fanaru z prośbą o nadanie drugiego tomosu, który przyzna zjednoczonej ukraińskiej Cerkwi status patriarchatu.
10 kwietnia w Czerniowcach dobrze zbudowany mężczyzna uderza pięścią w twarz przechodzącego władykę Nikitę oraz towarzyszącego mu młodego ipodiakona, którego ojciec walczy na froncie.
12 kwietnia sosnowski sąd rejonowy w Czerkasach skazuje metropolitę czerkaskiego i kaniewskiego Teodozjusza na dwumiesięczny areszt domowy z elektronicznym dozorem.
Ciężko jest czytać i oglądać to co się dzieje wokół Kijowsko-Pieczerskiej Ławry. Okazuje się, iż zwierzchnikowi Kościoła greckokatolickiego, Światosławowi Szewczukowi jest także bolacze, ale dlatego, iż Ukraińska Prawosławna Cerkiew nie porzuca Ławry, jak powiedział w wywiadzie. – Nie chcę nikogo osądzać, ale to uderza we wszystkich, wyrządza moralne szkody autorytetowi Cerkwi jako takiej. (….) Ludzie tracą moralne duchowe punkty orientacyjne, kiedy jakaś Cerkiew staje się niebezpieczna z punktu widzenia państwowego bezpieczeństwa. Tutaj państwo powinno karać kolaborantów, zdrajców. Ale my rozumiemy, iż jeżeli pewna Cerkiew traci zaufanie, to może pociągnąć za sobą potężną falę sekularyzacji. Dlatego jest mi bardzo ciężko.
Zwierzchnik Cerkwi greckokatolickiej niejednokrotnie wcześniej podkreślał, iż jego Cerkiew jest praktycznie gotowa, żeby połączyć się z PCU. Mówił, iż w Ukrainie istnieją Cerkwie, które wyszły z jednej chrzcielnicy, i iż powinny ponownie być razem.
A przedstawiciele PCU? Kilka dni temu „biskup” tarnopolski Nestor Pisyk poinformował, iż w przypadku, jeżeli jego struktura zabierze Poczajowską Ławrę, jest gotów udostępniać ją także unitom.
Prawosławni Grecy zrealizowali i umieścili na YouTube film o prześladowaniach Ukraińskiej Prawosławnej Cerkwi „Ukraińska Golgota – następstwa raskoła Cerkwi na Ukrainie”.
15 kwietnia Wiktor Jelenski, kierujący państwową służbą do spraw etnopolityki i wolności wyznania, poinformował, iż komisja pracuje w Ławrze, żeby dopuścić tam inne konfesje, i zapewnił, iż Ukraina jest obszarem największej religijnej wolności w Europie.
16 kwietnia list otwarty do patriarchy Bartłomieja wystosował rektor Kijowskiej Duchownej Akademii i Seminarium, arcybiskup Sylwester. „Niestety, dzisiaj widzimy, jak w Ukrainie jawnie deptana jest jedna z podstawowych wartości demokratycznego świata – prawo do wolności sumienia i przekonań religijnych. Oczywiste, iż od końca 2022 roku ukraińskie państwo wzięło kurs na stopniową likwidację Ukraińskiej Prawosławnej Cerkwi” – napisał hierarcha i podkreślił, iż „w przemocy skierowanej przeciwko tysiącom wspólnot i milionom wiernych naszej Cerkwi aktywny udział bierze także Prawosławna Cerkiew Ukrainy, utworzona tomosem Waszej Świątobliwości w styczniu 2019 roku”.
Hierarcha stwierdził, iż takie działania podopiecznych patriarchy Bartłomieja zaprzepaściły możliwość ustanowienia wzajemnego zrozumienia UPC i PCU na wiele lat. „Na przemocy i łzach nie można zbudować niczego dobrego. Dzisiaj widzimy, iż w wielu ukraińskich miastach i wsiach, gdzie Prawosławna Cerkiew Ukrainy z pomocą miejscowych władz przejęła nasze świątynie, stoją one puste. Przy tym wspólnoty Ukraińskiej Prawosławnej Cerkwi w dalszym ciągu z pokorą kontynuują odprawianie nabożeństw w prywatnych pomieszczeniach” – podkreślił biskup. „W ten trudny dla UPC czas przywołuję Waszą Świątobliwość do zabrania głosu w obronie prawdy i dobra. Oczywiście, możecie zignorować to, co się dzieje z prawosławnymi chrześcijanami w Ukrainie. Ale przemoc, która dokonuje się dzisiaj wobec Ukraińskiej Prawosławnej Cerkwi, niestety, w pamięci historycznej może pozostać związana z waszym imieniem” – zakończył arcybiskup Sylwester, dodając iż kopie listu wysłał do wszystkich lokalnych Cerkwi.
19 kwietnia pracownicy ministerstwa kultury nielegalnie opieczętowali jeden z budynków Kijowsko-Pieczerskiej Ławry. Nielegalnie, bo od jednostronnego zerwania bezterminowej umowy o arendę pomieszczeń mona-ster odwołał się do sądu, a rozprawa jeszcze się nie odbyła. Do tego czasu ministerstwo nie miało prawa niczego opieczętowywać, tym bardziej zamykając ludzi w środku. Właśnie dlatego grupa wiernych z obrończynią praw człowieka, Wiktorią Kochanowską, zerwała te pieczęcie.
Tego samego dnia nieznani sprawcy porwali Kochanowską. niedługo okazało się, iż porywaczami byli żabolenci, a peczorski sąd w Kijowie skazał ją na całodobowy areszt domowy. 22 kwietnia Kochanowska zapewniła, iż do ostatniego tchu będzie bronić Cerkwi Chrystusowej i konstytucyjnych praw wiernych Ukraińskiej Prawosławnej Cerkwi. – jeżeli komuś się to nie podoba, możecie nas rozstrzelać, ale swojej wiary się nie wyrzeknę, bo stać z boku kiedy bezczeszczą dom Boży, to straszny grzech przed Bogiem i własnym sumieniem.
Na podst. spzh.news
Ałła Matreńczyk
Za: „Przegląd Prawosławny”, nr 5/2023