Protest rolników uderza w PiS. To dla nich polityczny problem

9 miesięcy temu

Miało być wielkie jeżdżenie po Czesławie Siekierskim, podpięcie się pod protesty rolników i nawalnie po rządzie Papy. A tu nic, figa z makiem. Wbrew narracji suflowanej z Nowogrodzkiej rolnicy nie chcą gadać z politykami PiS, bo doskonale pamiętają piątkę przeciwko zwierzętom, wybijanie świń i całą masę innych spraw uderzających w wieś jak choćby kontrolę celne w gospodarstwach czy gwałtowne podwyżki cen prądu.

Dlatego mówienie, iż politycy Patola i Socjal skorzystają na protestach to zwykły spin, który pozbawiony głębszych podstaw. Zwykła analiza nastrojów na wsi pokazuje, iż rolnicy czują się wykorzystani przez Gargamela a co najważniejsze oszukani. Minister Siekierski, jako rolnik, człowiek ze wsi, potrafi z ludźmi rozmawiać. I oczywiście, nie da się załatwić wszystkiego od razu, ale już sama rozmowa a nie pałowanie jak za czasów Patola i Socjal powodują, iż Ministerstwo Rolnictwa wypada w tym konflikcie bardzo dobrze.

Pomaga tu niewątpliwie postać Michała Kołodziejczaka.

Rolnicy, którzy protestują, mają też problem ze swoimi liderami – podejrzani ludzie od Imperatora, jakieś antypolskie hasła wzywające Putina do interwencji, powodują iż nie ma poparcia społecznego.

A iż spin rozsiewa jeszcze Wirtualna Polska (najpierw absurdalne badania United Surveys teraz jakieś głupie artykuły o rzekomym poparciu rolników dla PiS) to trudno się dziwić, iż mało kto się na to nabiera.

Idź do oryginalnego materiału