Prosument śpi spokojnie – "rachunki za prąd" adekwatnie zerowe…

konradswirski.blog.tt.com.pl 2 lat temu

W czasie gorących sporów o ceny energii (to lepsze określenie niż ceny prądu, bo przecież zużywamy i kupujemy kWh a nie Ampery) otrzymałem właśnie podsumowanie mojego rocznego rachunku… w wysokości 161 zł (!!) (dom + samochód elektryczny). Okazuje się, iż panele o mocy nominalnej 8 kWp (uruchomione w kwietniu) dały sumarycznie produkcję lekko poniżej 7 MWh co finalnie wystarczyło na pokrycie zarówno własnych potrzeb (w czasie, kiedy panele pracowały) jak i w systemie opustowym (ze współczynnikiem 0,8) odbiór darmowej energii z sieci. Korzystne wyniki roku 2021 zachęcają mnie wręcz do dodatkowego zwiększania zużywania energii elektrycznej (w tym roku miałem trochę niewykorzystanych do końca kWh z produkcji) wobec czego kolejnym krokiem będzie instalacja pompy ciepła dla redukowania rachunku za gaz.

Na naszych oczach – postępuje rewolucja energetyczna i przejście od systemu scentralizowanego do zdecentralizowanego. Posiadacze domów i dobrze ukierunkowanej wolnej powierzchni dachu stają się prosumentami – opuszczając dotychczasowy system, a korzystając jedynie z sieci dla dwukierunkowej wymiany energii. Ze strony „starej energetyki” padają oczywiście argumenty o korzystaniu z sieci jako swoistego magazynu (płacąc tylko 20% oddawanej do sieci energii i iż prosumenci zmuszają spółki dystrybucyjne do wielkich inwestycji sieciowych. Moim zdaniem prawda jest gdzieś pośrodku. Oczywiście – inwestycje w sieć są niezbędne. Oczywiście – przy korzystaniu z rozliczenia „net balancing” i opustów, nie musimy inwestować we własny magazyn energii (dziś koszt naszej inwestycji razy 2) i de facto – jak widać z mojego rachunku – opuszczamy dotychczasowy system energetyczny, a więc redukujemy potencjalne przychody spółki obrotowej i dystrybucyjnej. Ale jednocześnie – patrząc na całość naszego krajowego energy – mix, rozpoczynamy wielki proces inwestycyjny (w elektrownie prosumenckie) z własnych środków klientów indywidualnych – tu już nie jest potrzebne zaangażowanie kapitałów, nie ma koncernowych analiz opłacalności inwestycji i wielkich pozwoleń środowiskowych. adekwatnie z niczego pojawia się 3-4 GW (na dziś) zainstalowanej mocy OZE, co może gwałtownie wzrosnąć choćby do 12-15 GW bez bezpośredniego zaangażowania kapitałów obecnych graczy rynkowych. Indywidualni klienci opuszczają dotychczasowy system energetyczny, ale i go przebudowują – wystarczy, wobec tego przenieść inwestycje właśnie na rozbudowę i modernizację sieci oraz na duży program magazynowania (na poziomie KSE). Na dodatek – procesu adekwatnie nie da się zatrzymać. Dzisiejsze zwroty z inwestycji realnie licząc są na poziomie 12-14 lat, wraz ze wzrostem cen energii (nieuchronnym jak widać) i przy spadku (pewnie też nieuchronnym) kosztów samej instalacji fotowoltaicznej, a także i domowego magazynu, za chwilę będą opłacalne w horyzoncie 10 letnim i poniżej (a przy kombinacji PV-magazyn – pewnie 12-15-letnim od roku 2025). Może więc warto popatrzeć na to z tej perspektywy i zamiast walczyć ze zmianą technologiczną – pogodzić się ze zmiana roli dotychczasowych koncernów energetycznych, które naturalnie będą musiały pogodzić się z decentralizacją. Nie tylko na poziomie indywidualnych prosumentów, ale za chwilę w sposób znacznie bardziej bolesny – z wielkimi inwestycjami przemysłu we własne źródła energii. Długofalowo – prawdopodobnie zmusi to do zmiany systemu rozliczeń, gdzie wzrastać będzie stały składnik opłaty dystrybucyjnej (więcej zapłacimy za rezerwowe przyłączenie do sieci jak i za zmianę systemu scentralizowanego na rozproszony) oraz pojawią się dodatkowe opłaty/ zachęty do budowy systemów magazynowania i zwiększy się rozstrzał cenowy pomiędzy cenami mix/max w ciągu doby. W ogóle pojawi się więcej konkurencji na rynku – a w perspektywie dekady może i specjalizowane platformy, gdzie będziemy mogli wymieniać się kWh jak nową „energetyczną walutą”. jeżeli nie będą nas już straszyć wiadomości geopolityczne, warto popatrzeć na to co przyniesie nowy rynek energetyczny – na którym wiadomo dziś jedno – prosument może spać spokojnie …. i co ważne jego nie będzie dotyczyć wpływ polityki klimatycznej UE na koszty produkcji energii

Idź do oryginalnego materiału