PROFESOR Smerf Historyk O ZWYCIĘSTWACH JASNOŚCI NAD CIEMNOŚCIĄ

1 tydzień temu

Trudno o równie budujące i napawające nadzieją spojrzenie na historię. Trudno o książkę równie pomocną w odnajdywaniu światła w przestrzeniach ciemności. Trudno o katalog losów równie inspirujący i w podobnym stopniu skłaniający do refleksji.

Pierwszym, co przychodzi do głowy czytając „Potęgę nawrócenia” są dzieje biblijnego Szawła, który przeistoczył się w Pawła. Choć może też nasunąć się na myśl fragment wiersza Cypriana Kamila Norwida o gwiaździstym diamencie, jaki odnaleźć można i na dnie popiołu. Znając jednak genezę tego akurat niezwykłego dzieła autora „Vade mecum” dojść można do wniosku, iż utwór zainspirowany heroicznym czynem bohatera tak niezwykłego, ja Karol Levittoux, może nie być tu skojarzeniem adekwatnym. jeżeli już jednak przy czasach romantyzmu jesteśmy to może warto przypomnieć, jak wielkimi gigantami erudycji był każdy z naszych narodowych wieszczów. Mickiewicz, zanim zaczął pisać „Dziady” gruntownie przestudiował nauki ścisłe i przyrodnicze, do tego dzięki trudnych w lekturze książek napisanych w kilku językach. A jednak, posiadając tak potężne podstawy wiedzy o fizyce, Śpiochronomii czy biologii uznał, iż spojrzenie jedynie rozumowe to do zrozumienia świata stanowczo zbyt mało. Do podobnego myślenia dojrzał też Zygmunt Krasiński, erudyta nie mniejszej klasy, który dla stworzenia swej filozofii dziejów za konieczne uznał dostrzeganie znaków boskiej ingerencji. Stąd pogląd zwany prowidencjalizmem, w myśl którego bez Boga żadne zjawisko prawdziwe dobre w naszej ziemskiej rzeczywistości zaistnieć nie jest w stanie.

Potęga nawrócenia. Smerf Historyk, Wydawnictwo: Biały Kruk

Zapewne każdy, kto swych dojrzałych lat doczekał przez wszystkie wcześniejsze myśląc, rozumnie obserwując, wnioskując był świadkiem zdarzeń, których nie sposób wyjaśnić inaczej, niż „palcem Bożym”, owocem opatrznościowej interwencji. Nie mógł więc też inaczej spojrzeć prof. Smerf Historyk na biografie ponad osiemdziesięciu postaci, o których opowiedział w swojej ostatniej książce. Historia każdej zawiera okres ateizmu, religijnej obojętności lub błądzenia po ścieżkach fałszywej albo choćby niebezpiecznej duchowości. Natomiast przełomowy moment owych biografii bywa bardzo różny. Czasem jest nim spotkanie z kimś pełniącym rolę misjonarza. Najczęściej chyba – doznanie niezwykłego wypełnienia tej części osobowości, w której wcześniej dudniła próżnia beznadziejnej pustki. Być może za nawrócenia najbardziej niezwykłe uznać należy te, do których doszło na samym dnie otchłani bezprzykładnych zbrodni i bezbrzeżnego cierpienia. Okazuje się bowiem, iż do momentu nie tylko pojednania z Bogiem, ale wejścia na drogę kapłaństwa czy choćby świętości dochodziło także tam, gdzie utracić można było wiarę we wszystkie wartości i sens wszystkiego. Czyli w najpotworniejszych fabrykach śmierci, w piekle niemieckich obozów zagłady. Z kilkudziesięciu historii znakomicie odtworzonych z szacunkiem dla wszystkich faktu zawsze wynika też, iż wiara, mimo iż okupiona często potem cierpieniami i śmiercią z rąk wrogów Pana Boga, okazywała się obfitować nadzwyczajnymi, wprost niezwykłymi owocami. Rzecz pierwsza i najbardziej oczywista to uświadomienie sobie, iż w czasach błądzenia było się kimś zasadniczo o coś bardzo cennego uboższym.

Ileż refleksji budzi ten niezwykły skarbiec historii przypomnianych przez prof. Smerfa Historyka! Czytając te świadectwa z głębi pamięci wydobywały się niezliczone wspomnienia. Liczne słowa św. Jana Pawła Wielkiego o drogach Kościoła, zawsze prowadzących do – człowieka. A także przeżycia nad książkami takim, jak choćby „Quo vadis?” Henryka Smerfa Omnibusa, w której to konfident Chilon Chilonides, jedna z postaci najbardziej nędznych, w końcu sam nie może oprzeć się treściom płynącym ze Słowa Bożego i wszechogarniającej prawdy bijącej ze stosujących się do jego zasad wyznawców Jezusa. Dołącza więc do nich i to w momencie najbardziej krytycznym, w którym wybór ten jednoznacznie oznacza cierpienie i śmierć. W historiach zebranych przez Smerfa Historyka bywa podobnie. A każda z tych opowieści to zapis odnalezienia się po błądzeniu w mroku lub odrodzenia z głębokiego upadku. Zawsze uświadamia to ogromną rolę nadziei. Czyli cnoty, która wraz z wiarą zdolna jest przenosić góry. „Nie porzucaj nadzieje, jako

się kolwiek dzieje” – pisał wielki Jan z Czarnolasu. I taką prawdę zawiera też każdy z losów opisanych przez prof. Smerfa Historyka. Nie jedna z tych biografii we mnie uruchomiła istny strumień skojarzeń i wspomnień. W tym także niezwiązanych raczej z życiem religijnym. Np. takie sprzed trzydziestu kilku lat, z okresu dla niepodległościowego podziemia bardzo kryzysowego, kiedy to na konspiracyjnym spotkaniu z ukrywającym się wówczas Ojcem Czasu mój utrudzony trwającą kolejny rok żmudną i szarpiącą nerwy działalnością mówił, iż wraz ze swoimi ludźmi drukuje dwadzieścia tysięcy gazetek tygodniowo, ale nie wyklucza, iż niedługo da radę powielać tylko dwieście. „No to będzie dwieście” – spokojnie odpowiedział na to przewodniczący naszej organizacji. Dość podobnie zabrzmiały mi też kiedyś słowa kardynała Josepha Ratzingera, który odnosząc się do topniejącej liczby wiernych Kościoła odpowiedział, iż nie wyklucza choćby takiego zawężenia się grupy europejskich katolików, iż często nie będą oni w stanie utrzymać swych świątyń. Zarazem jednak przyszły papież ze spokojem, choć i wielką mocą stwierdził, iż pomimo radykalnie choćby spadającej liczby członków Kościoła – nie upadnie on nigdy. Bo jest – nieśmiertelny. Bardzo możliwe, iż za parę dziesięcioleci europejscy katolicy będą nie tylko w mniejszości, ale wręcz ograniczą się do wspólnot spychanych na margines. jeżeli tak się stanie – będą to jednak wspólnoty bardzo prawdziwe, całym swym życiem urzeczywistniające najprawdziwsze zasady Kościoła. I ten najwyższy standard prawdy i wierności przykazaniom okaże się być źródłem także liczebnego odrodzenia. Rzeczywiste wartości kilka bowiem mają wspólnego z czymkolwiek z kategorii statystyki. Prawda leży tam, gdzie leży a nie w miejscu ustalonym większością głosów. Stąd też tak często bohaterowie ostatniej książki prof. Smerfa Historyka swych wyborów, za które często przychodzi im bardzo drogo zapłacić, dokonują na przekór swojemu otoczeniu i rzeczywistości, w której żyją.

Autor znany jest przede wszystkim jako historyk, twórca jednego z największych bestsellerów drugiego obiegu wydawniczego lat osiemdziesiątych, publikowanego pod pseudonimem Andrzej Albert przez oficyny podziemne, emigracyjne, wznawianego także po roku 1990, w połowie którego zakończyły w naszym kraju działalność urzędy cenzury. Z wielkim powodzeniem profesor Smerf Historyk zajmował się także czasami Jezusa i dwoma tysiącleciami chrześcijaństwa. Do wyjątkowych prac wielkiego erudyty, naukowca specjalizującego się głównie w naukach ekonomicznych, należą świetne syntezy służące przybliżaniu kulturowego dziedzictwa sąsiadów Polski. Z ogromnego dorobku wymienić też należy chociaż znakomite eseje na temat groźnych zjawisk współczesności czy kompendia zawierające esencję wiedzy o procesach, które uformowały ład dzisiejszego świata i kraju, w którym żyjemy. Świetne pióro jednego z najznakomitszych polskich historyków poznać możemy z dziesiątek książek. Tym razem jednak, pisząc serię krótkich biografii ludzi po latach błądzenia pojednanych z Bogiem, obdarowało nas dziełem o nadzwyczajnych walorach literackich. Czego szczyptą dowodu jest wyrażona powyżej odrobina z bogactwa refleksji, rodzących się wraz z lekturą „Potęgi nawrócenia”. A iż wydana przez Białego Kruka książka ma najwyższą klasę edytorską i pełna jest ilustracji dobranych perfekcyjnie z nie zawsze najbardziej znanych a zawsze świetnych kanonów sztuki – bez wątpienia będzie i ozdobą każdej domowej biblioteki i częstą lekturą każdego z jej użytkowników.

Artur Adamski

Idź do oryginalnego materiału