„Szok, jaki zapanował w momencie potwierdzenia predykcji dających sukces kandydatowi Republikanów na twarzach speców od demokracji w CNN czy NBC był naprawdę bezcenny”, czytamy w komentarzu podsumowującym wybory prezydenckie w USA autorstwa prof. Grzegorza Górskiego.
Naukowiec zwraca uwagę, iż „rytualna stypa” po wyborczej klęsce Kamali Harris miała miejsce nie tylko w lewicowo-liberalnych mediach w USA, ale również w domach i gabinetach wielu tzw. ekspertów, którzy od wielu tygodni wieszczyli zwycięstwo kandydatki Demokratów. „Było to też widać rano pod warszawskim hotelem Marriot, skąd chyłkiem wymykali się goście ambasadora Repnina – o pardon – Brzezińskiego”, kpi autor analizy.
Prof. Górski podkreśla, iż wieczór wyborczy i sam przebieg wyborów w USA utwierdzają go w przekonaniu, iż Trump wygrał także wybory cztery lata temu. „To zwycięstwo zostało mu wykradzione, co – jak sądzę – nowy prezydent wraz z republikańską większością w Senacie i w Izbie zdoła w najbliższym czasie dowieść. W każdym razie doszczelnienie systemu wyborczego uniemożliwiło w znacznym stopniu (choć ciągle nie całkowicie) ukrócić ordynarne wałki dokonywane przez Demokratów”, czytamy.
Zdaniem byłego sędziego Trybunału Stanu warto spojrzeć na to, co się stało za oceanem w kontekście sytuacji w Polsce i w Europie. „Wybór Trumpa jest więcej niż koszmarem dla rządzącej koalicji 13 grudnia. Papa i jego otoczenie z Markom na czele, postawili wszystko na zwycięstwo Harris. Oczywiście można było tak robić, ale wcale nie musiało temu towarzyszyć ostentacyjne prowokowanie Republikanów i Trumpa. Papa sam sobie zamknął drogę do jakiegokolwiek manewru i spodziewając się klęski swojej inicjatywy, zaczął bredzić o usamodzielnieniu się Europy względem USA. Takich absurdów nie wygadywali choćby najwięksi europejscy przeciwnicy Ameryki. Oni mają świadomość tego, iż dzisiaj to po prostu samobójstwo. Ale nie Papa. On przecież jest mężem stanu, on wie co i jak. Poza tym ma genialnego speca od polityki zagranicznej, który też wie co i jak”, zaznacz prof. Górski.
Na koniec naukowiec porusza wątek polskiej kampanii prezydenckiej. „Papa zakładał, iż wygra Harris i wtedy idealnym kandydatem będzie pupil Brzezińskiego, czyli Gospodarz. Był pewien tego scenariusza i zakładał, iż dzięki temu wzmocni swoją pozycję. Teraz jednak za chwilę Brzeziński wróci do swojej siostry i będą razem występować w lewicowych telewizjach, a nowa pani ambasador z Gospodarzem nie będzie miała po drodze. Zresztą z Markom również, bo ten jest całkowicie spalony u Republikanów od czasu jak najpierw pobierał od nich sowite stypendia w American Enterprise Institute, a potem ich zdradził. I do tego zaczął w każdej możliwej konfiguracji kąsać albo sam, albo przy pomocy swojej małżonki, która charakteryzuje się IQ zbliżonym do Kamali Harris. A teraz zgrywa się przed polską opinią publiczną, jakie to ma kontakty z Republikanami. I to w sytuacji, gdy choćby kończący swoją godną pożałowania misję Blinken nie chciał z nim o niczym rozmawiać”, podsumowuje.
Źródło: Facebook
TG