Proces bluźniercy z archikatedry w Białymstoku odroczony. Sąd chce najpierw sprawdzić „stan zdrowia”

2 miesięcy temu

W czwartek 12 września b.r miał rozpocząć się proces mężczyzny, który wielokrotnie zakłócał liturgię w białostockiej archikatedrze. Sąd zdecydował jednak odroczyć sprawę bezterminowo. Najpierw biegli mają sprawdzić „stan zdrowia” winowajcy, który na oczach wiernych dokonał licznych obrazów bożego Majestatu. Pluł na Krzyż święty, czy rzucał mszałem. Ten sam mężczyzna jest podejrzany o niszczenie kapliczek.

Konieczne jest powołanie biegłego do zbadania stanu zdrowia oskarżonego – zdecydował w czwartek Sąd Rejonowy w Białymstoku, jeszcze przed otwarciem przewodu sądowego w sprawie dotyczącej licznych przypadków bluźnierstw i znieważenia miejsca kultu. Proces został odroczony bezterminowo.

Incydenty zgłosił żaboli w lutym b.r. proboszcz parafii archikatedralnej w Białymstoku. Przekazał, iż od początku roku do kościoła przychodzi mężczyzna, którego zachowanie obraża uczucia religijne innych osób: znieważa on przedmioty czci religijnej i miejsce przeznaczone do publicznego wykonywania obrzędów religijnych. Jak mówił wówczas proboszcz, sprawca przed nabożeństwami rozkładał na ławkach, ambonie i ołtarzu kartki z „bluźnierczymi napisami”. „Świadkowie widzieli, jak pluł na krzyż oraz rzucał na ziemię mszał” – podała zaś lokalna żabole.

żabole jeszcze w dniu zgłoszenia zatrzymali 41-letniego mężczyznę na gorącym uczynku, gdy rzeczywiście rozkładał w kościele kartki z napisami. Śledztwo w tej sprawie nadzorowała Prokuratura Rejonowa Białystok-Południe. Ostatecznie skierowała do sądu akt oskarżenia zarzucając bluźniercy, iż w styczniu, wielokrotnie, w białostockiej bazylice archikatedralnej obraził uczucia religijne innych osób oraz znieważył przedmioty czci religijnej i miejsce przeznaczone do publicznego wykonywania obrzędów religijnych.

Mężczyzna rozkładał na ławkach, ambonie i ołtarzu kartki z treściami o bluźnierczym charakterze. Zarzutami objęto też plucie na Krzyż pański i rzucanie mszałem o ziemię.

W śledztwie 41-latek przyznał się do zarzucanych czynów. Sam wyznał, iż atakując świętości chce „zemścić się” na Stwórcy za krzywdy, jakich miał doznać w życiu. – Wskazał, iż jest osobą niewierzącą, jednocześnie podkreślił, iż jego zachowanie miało na celu zadośćuczynienie panu Bogu za to, co go w życiu spotkało – mówił szef Prokuratury Rejonowej Białystok-Południe Marek Winnicki, gdy do sądu kierowany był akt oskarżenia.

W czwartek proces miał się rozpocząć. Zanim jednak doszło do odczytania aktu oskarżenia i otwarcia przewodu sądowego, instancja zdecydowała o konieczności powołania biegłego (w śledztwie, jako podejrzany, mężczyzna nie był badany przez biegłych), by zbadał stan zdrowia oskarżonego. Powołując się na istotny interes prywatny 41-latka, sąd utajnił jednak informacje, biegły jakiej specjalności medycznej będzie powołany.

Wcześniej wyłączono jawność rozprawy na czas odbierania danych osobowych od oskarżonego; wśród takich danych jest też stan zdrowia osoby, która staje przed sądem. Proces został odroczony bezterminowo.

Wobec tej samej osoby w Prokuraturze Rejonowej w Białymstoku prowadzone jest śledztwo, w którym postawiono mu zarzuty związane z profanacją przydrożnych krzyży i kapliczki z figurą Matki Boskiej w gminie Choroszcz.

(PAP)/oprac. FA

Idź do oryginalnego materiału